"Niewolnicy" na łóżkach w garażu. Tak Polacy pracują we Francji
Każdego roku podczas winobrania samochody na polskich rejestracjach opanowują wsie w okolicach Lyonu. Przyjeżdżają ci, którzy chcą zarobić podczas urlopu, studenci, którzy wykorzystują resztkę wakacji. Francuzi mówią żartobliwie: słowiańscy niewolnicy.
z- 124
- #
- #
- #
- #
- #
Ja trafiłem do winnicy w Prowansji. Świetna ekipa, ludzie z całej Europy, podróżnicy, artyści, hipisi. Szefu pracował z nami ramię w ramię. O 10 przerwa na kawę i ciastko. O 12 obiad na koszt winnicy z zajebistym francuskim jedzeniem. Wszyscy pracują uśmiechnięci, śpiewają, żartują. Jak ktoś zostawał w tyle to mu się pomagało z jego rządkiem. Po pracy wino bez ograniczeń. Najlepsze wino jaki piłem w życiu, w ogóle niepodobne do tego co mamy w sklepie. Rozmowy, żarty, jakieś szczeniackie flirty. Spaliśmy w przyczepie kempingowej, to były wakacje i każdy był zmordowany po dniu pracy więc każdy spał jak niemowlę. Zarabiam teraz za biurkiem i często wracam z utęsknieniem do tych chwil.
Czytam sobie wtedy fragmenty "Córki Proboszcza" Orwella, co prawda o chmielu, ale pasuje to do idei w mojej głowie( ͡° ͜ʖ ͡°):
"Popołudnia wlokły się niemiłosiernie, człowiek ze zmęczenia z trudem stał