Cześć Mireczki!
Ogrywałem ostatnio Sea of Thieves. Jestem pod olbrzymim wrażeniem. Zacznijmy może od tego, że zawsze ceniłem sobie głębię mechanik w grach. Bardzo lubię skomplikowane systemy wpływające na postać, mnogość buildów itp.
Nigdy nie spodziewałbym się, że gra nie oferująca żadnego rodzaju progresji w kwestii stawania się silniejszym wciągnie mnie na ponad 400 godzin! Serio. Sea of Thieves, będące względną klapą podczas premiery stało się teraz grą oferującą masę możliwości.
Rare w zasadzie stworzyło grę o bardzo solidnych fundamentach rozgrywki i teraz wystarczy dodać dodatkowy content a gracze rywalizujący ze sobą o skarby tworzą przygody dla siebie nawzajem. Każda sesja jest inna, i daje możliwości na przygody i historyjki, które potem, aż chce się opowiadać. Najlepiej mieć oczywiście zgraną ekipę friendzików ze #steam lub gejmpassa ale okazuję się, że nawet samemu lub z randomami można mieć całkiem ciekawe przygody.
Całość moich przemyśleń zamknąłem oczywiście w filmiku na yt https://youtu.be/1f5sGPT5AxM - także jakby ktoś był zainteresowany to można obczaić. Vidjo jest długie i po angielsku, natomiast dla fanów języka polskiego dodałem w przypiętym komentarzy timestampy z polskimi wstawkami (ostrzegam, że jest tam niestety trochę przekleństw).
Ogrywałem ostatnio Sea of Thieves. Jestem pod olbrzymim wrażeniem. Zacznijmy może od tego, że zawsze ceniłem sobie głębię mechanik w grach. Bardzo lubię skomplikowane systemy wpływające na postać, mnogość buildów itp.
Nigdy nie spodziewałbym się, że gra nie oferująca żadnego rodzaju progresji w kwestii stawania się silniejszym wciągnie mnie na ponad 400 godzin! Serio. Sea of Thieves, będące względną klapą podczas premiery stało się teraz grą oferującą masę możliwości.
Rare w zasadzie stworzyło grę o bardzo solidnych fundamentach rozgrywki i teraz wystarczy dodać dodatkowy content a gracze rywalizujący ze sobą o skarby tworzą przygody dla siebie nawzajem. Każda sesja jest inna, i daje możliwości na przygody i historyjki, które potem, aż chce się opowiadać. Najlepiej mieć oczywiście zgraną ekipę friendzików ze #steam lub gejmpassa ale okazuję się, że nawet samemu lub z randomami można mieć całkiem ciekawe przygody.
Całość moich przemyśleń zamknąłem oczywiście w filmiku na yt https://youtu.be/1f5sGPT5AxM - także jakby ktoś był zainteresowany to można obczaić. Vidjo jest długie i po angielsku, natomiast dla fanów języka polskiego dodałem w przypiętym komentarzy timestampy z polskimi wstawkami (ostrzegam, że jest tam niestety trochę przekleństw).
Muszę się przyznać, że od kilku lat #mlm był dla mnie takim guilty pleasure dlatego obecne ożywienie na tagu jest niczym prezent na gwiazdkę czy innego mikołaja. Skłoniło mnie to by podzielić się moimi własnymi przeżyciami z geniuszami marketingu sieciowego.
Zacznijmy może od tego, że od lat nastoletnich jestem do całego tego złodziejstwa nastawiony negatywnie. Za młodziaka jakiś lisek chytrusek omamił moich rodziców herbalife'm. O ile ojciec w miare szybko przejrzał na oczy to niestety mamie zajęło to więcej czasu. Gośc dobrze trafił bo moja mama jest lekarzem i całkiem nieźle zarabiała. Tak jej sprał mózg, że wyciągnął od niej grube tysiące zanim się opamiętała (powiedzmy że to były lata early - 2000). Od tego czasu jestem absolutnym hejterem wszelkiego tego typu przedsięwzięć.
No
@Shander77: ciekawa historia. Z tą baba to widzę, że to typowa osoba, która lubi zarabiać cudzym kosztem. W sumie to jest sprawiedliwe - chciała kogoś wydoić na mlm a to mlm wydoił ją xD