Zaraz będę w domu i odpowiem Wam ma wszelkie pytanie odnośnie alkoholi oraz alkoholizmu. 3miesiace spędziłem na oddziale zamkniętym w Ciborzu. Na odwyku. Dla mnie nie ma ratunku. Lecz dla Was może jest. Pyrajcie Nawet na PW. (✌゚∀゚)☞
Właśnie wróciłam z lecznicy, postaram się opisać całą sytuację jak najlepiej.
Wczoraj pierwszy raz poszłam z Tadeuszem do weterynarza rano, z powodu rozwolnienia i braku apetytu. Miał pozostać na obserwacji do poniedziałku, ale pani weterynarz zadzwoniła do mnie może po kwadransie i powiedziała, że muszę go szybko zabierać, bo właśnie się okazało, że w lecznicy jest kot z panleukopenią. Dostałam instrukcję jak należy podawać kroplówkę i zabrałam go. W domu nie chciał jeść, do tego stopnia, że nawet nie wypluwał strzykawki, po prostu jedzenie wypływało mu bokami. Zwymiotował, znowu rozwolnienie. Weterynarz. Podano mu kolejne leki, zrobiono test płytkowy na panleuko (negatywny), znowu do domu i grzać, za jakiś czas podać kroplówkę i spróbować nakarmić. Minęło może pół godziny, kiedy Tadeusz leżał na termoforze; zdjęłam z niego kocyk - okej, narobione, trzeba zmienić pieluchę, na której leży. Wzięłam go na ręce - koszmar. Głowa wywrócona do tyłu, oczy wytrzeszczone i rozbiegnięte na boki, otwarty pysk i szybkie dyszenie z wypadającym językiem, pielucha na wysokości pyska cała zaśliniona. Brak napięcia mięśniowego. Znowu weterynarz - tym razem niezbędny okazał się inkubator w gabinecie chirurgicznym. Dostał neurologicznego szczękościsku, nie do rozwarcia palcami, podano mu relanium. Został ze swoim termoforem i moją bluzą.
Gdy wróciłam do domu, Balbina - być może zupełnie nieświadomie, a być może intuicyjnie - jak nigdy (zazwyczaj woli przytulać się z Sushi albo dokazywać na podłodze) podeszła do mnie, wspięła się i położyła mi łapy na policzkach i długo trącała pyskiem o mój nos i brodę. Celowo czy nie, bardzo mnie pocieszyła. Dobrze, że jest zdrowa i ma apetyt.
#seriale