Ostatnio zacząłem sobie oglądac Shameless i serial pochłonął mnie bez reszty. Postać Franka jest świetnie zagrana i wykonana. Z jednej strony czujemy obrzydzenie do jego zachowania i jak beznadziejnym ojcem jest, a z drugiej odczuwamy jakąś dziwną sympatię do niego licząc, że może się zmieni. Póki co dotarłem do 5 sezonu, ale tej jednej sceny nie zapomnę. Jest moc, a sposób w jaki Frank wypowiada "I'm alive" po prostu mnie ruszył. Pomijając
Andylon - Ostatnio zacząłem sobie oglądac Shameless i serial pochłonął mnie bez reszt...
  • 8
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@CptBrit: no to powiem tylko, czekaj aż się akcja rozwinie ( ͡° ͜ʖ ͡°) po wszystkich sezonach Carl zdecydowanie moja ulubiona postać, to co on odwala w późniejszych sezonach to kosmos
  • Odpowiedz