Ten uczuć, kiedy gonią terminy oddawania projektów, przyrosty na piątek, a ja siedzę i się śmieję szyderczo, ciasto mi z mordy wypada, nic nie będę robić, nie zrobię, za dużo przecinków. W głębi duszy płaczę, łkam mosiężnie, a na zewnątrz uśmiecham się i jestem panem losu swego. Myślisz, że odrobię to podczas świąt bulwo? NIGDY, już wolę nie zdać, wszystkich nas nie ujebiecie. Ewentualnie zostawię sobie pracę na ostatni dzień wolnego, bo

Pariston

















