#anonimowemirkowyznania Rodzice nie pozwalali robić mi byle gówna, poddawali wszystko w wątpliwość i powodowali, żebym się wstydził za byle co. Teraz wstydzę się wszystkiego. Na siłę ciągnę się ku przeciętności, nie mam żadnych ambicji, satysfakcjonuje mnie byle co. Najbardziej wstydzę się samego siebie, wstydzę się swoich pasji, swoich marzeń, swoich poglądów, swoich planów. Jestem dorosłym człowiekiem, niedługo skończę studia, nie wiem co ze sobą robić. Studia oczywiście przeciętne, bo wstyd mi było opowiadać wszystkim że idę na coś lepszego, a potem się nie dostać, więc nawet nie uczyłem się do matury żeby zdać na cokolwiek wybitnego. Przeciętnie się ubieram, zachowując wygodny kompromis między #modameska pedalstwem a ubieraniem się jak g---o. W kontaktach z ludźmi jestem przeciętny, nie narzucam się nikomu niczym, zawsze jestem pomocny, dobroduszny i szczery, czym odrażam ludzi, bo jestem ekstremalnym nudziarzem. Jestem wykorzystywany przez ludzi, poniżany i wyśmiewany, bo wstydzę się im cokolwiek odpowiedzieć, albo postawić na swoim. Jestem mięciusieńki jak gąbka.
Łapię się na tym, że jak marzę o tym żeby gdzieś pojechać - choćby do Czech albo Niemiec na 3 dni żeby coś fajnego zobaczyć, łapię się na tym, że to głupie, odczuwam poczucie winy i wyobrażam sobie, że nade mną stoi własna matka, która robi mi wyrzuty że piniondze wydaję na głupstwo, że gdzie ja mógłbym gdziekolwiek pojechać, pewnie bym się zgubił albo by mnie zabili, przestań sobie wyobrażać, chyba upadłeś na głowę, siedź na dupie i inne catchphrase'y którymi karmiono mnie za dzieciaka do tego stopnia, że czasami boję się wyjść w domu. Matki oczywiście nie ma w pobliżu i nikt mi nie broni, ale muchomor jest trwale popsuty.
Może i straciłeś "najlepsze" lata młodości, ale to nie oznacza że całe twoje życie ma tak wyglądać. Zwłaszcza, że masz świadomość, gdzie leży problem. Powodzenia Mireczku :)
Mirki, dzisiaj będę próbował uczynić krok numer zero do wyjścia z przegrywu, czyli rozpoczęcie terapii. Lepsze to niż pójście w kierunku sznura i próba samobójcza. Trzymajcie za mnie kciuki i mam nadzieję, że ktoś z Was zapyta mnie pod koniec dnia czy mi się udało, bo jestem tak spieprzony, że od zawsze bałem się nawet zadzwonić do psychologa i wyrzucić swoje problemym, które LATAMI dusiłem w sobie.
#cebuladeals Wczoraj się play pomylił i iphone 6 za 199zł zamiast 1999zł wisiało na stronie , znajomy zamówił 4 abonamenty, ciekawe jak spróbują się wykręcić? Próbowałem wieczorem oferta jeszcze była ale ( ͡°͜ʖ͡°) "artykuł w tej chwili niedostępny". Dziś już poprawione link
Mirki, jadę ze swoim #rozowypasek do Barcelony na tydzień. Był ktoś z was w tymże mieście i poleca co można zwiedzić, gdzie pójść, co zobaczyć? Jesteśmy całkowicie zieleni jeżeli chodzi o Hiszpanię i zupełnie nie wiemy czego się spodziewać ( ͡º͜ʖ͡º)
@BurzycielStrukturKomunistycznych: Parc del Horta: park-labirynt, w którym kręcono "Pachnidło", Bunkry Carmel - najlepsza punkt widokowy w Barcelonie, Cmentarz Żydowski na górze Montjuic, Parc De La Ciutadella, Dzielnica Raval. A tak poza tym, to idźcie przed siebie i na pewno znajdziecie piękne miejsca, o których nie znajdziecie żadnej wzmianki w przewodnikach :)
#anonimowemirkowyznania Jestem normalnym, młodym chłopakiem. Nie stronie od imprez, byłem w kilku związkach, s-x nie jest mi obcy. Moja rodzina to typowa klasa średnia. Nie jestem ani bogaty ani biedny. Wszystko wydaje się być w porządku. Dlaczego więc to piszę? Odpowiedź jest prosta. Jestem zmęczony. Życiem. Przestało mnie bawić. Codziennie budzę się rozczarowany, pozbawiony uśmiechu. Wstaję i przebieram się. Mam wspaniały kostium szczęśliwego człowieka. Wszyscy się na niego nabierają. Wypunktuję poszczególne problemy, aby łatwiej było to zrozumieć. Bo tego często mi brakuje. Zrozumienia. 1. Rodzina - ta, którą kocham i jestem w stanie dla niej wiele poświęcić. Ciężko pracuję żeby mieć środki na własne wydatki i nie obciążać dodatkowo rodziców, którzy sami ciężko pracują. Po pracy pomagam w domu. Uważam to za normalny obowiązek dziecka. Inaczej niż moje rodzeństwo, które nie ma sentymentów i nie robi absolutnie nic i jest w dodatku rozpuszczane. Gdy w końcu nie wytrzymuję i mówię co o tym myślę, wychodzę na furiata, który wiecznie narzeka. 2. Znajomi - bliżsi i dalsi. Z większością straciłem dobry kontakt, gdy przestałem regularnie imprezować. Coś się z-----o. Pozostały tylko stare wspomnienia. Nowych już nie będzie. Zostało mi kilku starych znajomych z którymi się trzymam. Na nowe, przeważnie "imprezowe" znajomości nie mam ochoty. Skończyły się wspólne imprezy, skończyli się starzy kumple. Większość z nich jest teraz na wakacjach, bawią się, szaleją, wydają pieniądze, cieszą się życiem. Przynajmniej oni. 3. Miłość - nie istnieje. To co kiedyś nazywałem miłością, dziś śmiało mogę nazwać zauroczeniem. Jedne dziewczyny okazały się niewarte zachodu, z innymi nie wyszło. Nauczyło mnie to podchodzenia do ludzi na chłodno. Nie sądzę żebym był w stanie się kiedyś szczerze zakochać.
A nie sorry mieszkam w domu z rodzicami.