Życie po 30 się mocno zmienia.
Jeszcze dekadę temu mogłem imprezować do 6 rano, potem o 8 wstać na zajęcia czy do pracy i było git. Dzisiaj organizm mówi: Ej, ziomuś, wypiłeś już 5 szotów, wiesz co to znaczy? Będziesz leczył kaca przez dwa najbliższe dni, poza tym jest już po 23, więc czeka cię cały tydzień niewyspania, sorry kolego.
Spał człowiek po namiotach, w czterech w jednym łóżku, siedział w tych szkolnych niewygodnych
Jeszcze dekadę temu mogłem imprezować do 6 rano, potem o 8 wstać na zajęcia czy do pracy i było git. Dzisiaj organizm mówi: Ej, ziomuś, wypiłeś już 5 szotów, wiesz co to znaczy? Będziesz leczył kaca przez dwa najbliższe dni, poza tym jest już po 23, więc czeka cię cały tydzień niewyspania, sorry kolego.
Spał człowiek po namiotach, w czterech w jednym łóżku, siedział w tych szkolnych niewygodnych




Czy macie jeszcze jakieś zdrowe relacje ze znajomymi z takiej podstawówki, albo gimnazjum?
Czy gdzieś to z biegiem czasu i życia poumierało śmiercią naturalną i zostali tylko ludzie ze studiów i pracy?
Przez dobrą relację rozumiem taką, gdzie możecie bez problemu umówić się na spotkanie, pogadać sobie od serca. Nie chodzi tylko o wzajemne lajkowanie się na Facebooku i instagramie.