Ostatnio oglądałem film od Smartgasma o tym, czy wybuch supernowej może nam zagrozić. Jakimś dziwnym trafem wszystkie te kosmiczne katastrofy nas omijają, a przydałoby się, żeby coś jebło.
#przegryw
#przegryw
- 28
#dzienniczekmatthewv3
Wykształciłem taki oto mechanizm radzenia sobie z samotnością. Z racji tego, że w prawdziwym życiu nie rozmawiam praktycznie z nikim, czasami tylko z mamą, to nadrabiam to żyjąc w swoim własnym świecie.
Wyobrażam sobie, że mam tych znajomych i rozmawiam z nimi, siedzimy gdzieś, gadamy, śmiejemy się, żartujemy. Kiedy jeszcze byłem na studiach i ludzie z grupy na początku roku organizowali jakieś spotkania integracyjne, to ja oczywiście nie poszedłem bo się wstydziłem, bałem. W taki właśnie sposób "rekompensowałem" sobie te braki w socjalizacji. Siedząc w w busie, wracając z uczelni, wyobrażałem sobie, że poszedłem tam z nimi i że dobrze się bawiłem. Czasami potrafię tak odpłynąć w tych swoich myślach, że kompletnie zapominam, co się wokół mnie dzieje. Praktycznie 80% moich myśli to jest to prowadzenie dialogów z tymi moimi wyimaginowanymi znajomymi. Mogę tak siedzieć albo leżeć godzinami i żyć w tym swoim świecie. Niekiedy nawet wyobrażając sobie, że np. opowiadam coś śmiesznego, potrafię przy tym zmieniać wyraz twarzy, przybierać konkretne ekspresje adekwatne do tego co "mówię".
Jest to pewna forma ucieczki od rzeczywistości, która autentycznie sprawia mi radość i pozwala radzić sobie z osamotnieniem ale bywa to też dosyć przytłaczające, gdyż pochłania większość zasobów energii w ciągu dnia. Czegokolwiek bym nie robił to jestem pogrążony w tych myślach. Sprzątam, koszę trawnik, biorę prysznic, jem, jadę samochodem - prawie non stop gadam z tymi ludźmi. Nie jestem w stanie tego kontrolować, to pojawia się samoistnie. Praktycznie zaraz po przebudzeniu, pierwsze co robię, to zaczynam ten proces na nowo. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że chyba większość mojego życia tak wyglądała, aczkolwiek nigdy nie było to tak uporczywe i nasilone jak teraz, a stan ten trwa już rok.
Wykształciłem taki oto mechanizm radzenia sobie z samotnością. Z racji tego, że w prawdziwym życiu nie rozmawiam praktycznie z nikim, czasami tylko z mamą, to nadrabiam to żyjąc w swoim własnym świecie.
Wyobrażam sobie, że mam tych znajomych i rozmawiam z nimi, siedzimy gdzieś, gadamy, śmiejemy się, żartujemy. Kiedy jeszcze byłem na studiach i ludzie z grupy na początku roku organizowali jakieś spotkania integracyjne, to ja oczywiście nie poszedłem bo się wstydziłem, bałem. W taki właśnie sposób "rekompensowałem" sobie te braki w socjalizacji. Siedząc w w busie, wracając z uczelni, wyobrażałem sobie, że poszedłem tam z nimi i że dobrze się bawiłem. Czasami potrafię tak odpłynąć w tych swoich myślach, że kompletnie zapominam, co się wokół mnie dzieje. Praktycznie 80% moich myśli to jest to prowadzenie dialogów z tymi moimi wyimaginowanymi znajomymi. Mogę tak siedzieć albo leżeć godzinami i żyć w tym swoim świecie. Niekiedy nawet wyobrażając sobie, że np. opowiadam coś śmiesznego, potrafię przy tym zmieniać wyraz twarzy, przybierać konkretne ekspresje adekwatne do tego co "mówię".
Jest to pewna forma ucieczki od rzeczywistości, która autentycznie sprawia mi radość i pozwala radzić sobie z osamotnieniem ale bywa to też dosyć przytłaczające, gdyż pochłania większość zasobów energii w ciągu dnia. Czegokolwiek bym nie robił to jestem pogrążony w tych myślach. Sprzątam, koszę trawnik, biorę prysznic, jem, jadę samochodem - prawie non stop gadam z tymi ludźmi. Nie jestem w stanie tego kontrolować, to pojawia się samoistnie. Praktycznie zaraz po przebudzeniu, pierwsze co robię, to zaczynam ten proces na nowo. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że chyba większość mojego życia tak wyglądała, aczkolwiek nigdy nie było to tak uporczywe i nasilone jak teraz, a stan ten trwa już rok.
@ikimrdbeietocytynal: Najlepiej właśnie jak Ci to nie przeszkadza. Też tak miałem do pewnego czasu ale coś się popsuło.
@MatthewV3: kurła ja to robię, tylko prowadzę monolog jak by ze sobą... o wszystkim gadam co bym z siebie wyrzucił gdybym miał komu - narzekam na rodziców, snuję plany na przyszłość, rozmyślam czym powinienem się zająć tego lub następnego dnia (potem zapominam ehh), filozofie życia wymyślam, komentuję co jest obok mnie, nawet jakieś recenzje płyt muzycznych robię heh. I to tak w formie dialogu, ale jest prowadzony do wewnątrz bezosobowo.
Holidays, so beautiful,
Take me to a place called paradise
Holidays, so beautiful,
Listening to the sound, and closing my eyes
Ehh, wakacje. Czasy szkolne mi się przypomniały. Zawsze po powrocie do domu z zakończenia roku odpalałem tę piosenkę na YT, wyciągałem zimne pepsi z lodówki i grałem w Metina ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#przegryw
Take me to a place called paradise
Holidays, so beautiful,
Listening to the sound, and closing my eyes
Ehh, wakacje. Czasy szkolne mi się przypomniały. Zawsze po powrocie do domu z zakończenia roku odpalałem tę piosenkę na YT, wyciągałem zimne pepsi z lodówki i grałem w Metina ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#przegryw
- 28
#dzienniczekmatthewv3
Mija już rok odkąd zacząłem się tutaj udzielać. Pamiętam, że przedtem byłem tak zamknięty w sobie, że bałem się nawet cokolwiek pisać w Internecie, jakichś swoich przemyśleń, w obawie przed krytyką i negatywnymi komentarzami. Zresztą do końca się tego nie pozbyłem. Wcześniej tylko przeglądałem wykop jako źródło informacji, mirko jako rozrywkę. Nie znałem wtedy tagu.
Co spowodowało, że nagle zacząłem pisać? Otóż samotność, potrzeba wygadania się komuś, wyrzucenia z siebie emocji. Tak się złożyło, że pierwszy post, który napisałem pod wpływem silnych emocji, złości, wręcz nienawiści został zgłoszony na policję, gdyż napisałem otwarcie, że próbowałem popełnić samobójstwo. Wtedy nie była to "pełnoprawna" próba, tylko raczej pozorowana, a wpis był raczej pewnym wołaniem o pomoc. Niemniej jednak przyjechali po mnie i trafiłem do szpitala na 2 tygodnie.
Tag stał się moim azylem. Tutaj odnalazłem ludzi, którzy w pewien sposób mnie rozumieją, ja też w jakimś stopniu ich rozumiem. Owszem, jestem świadom, że jest to środowisko dosyć toksyczne w pewnych kwestiach, jednakże nie mniej toksyczne od ludzi, z którymi miałem styczność w szkole, czy w domu. Muszę powiedzieć, że więcej zrozumienia moich problemów otrzymałem tutaj, czy nawet na Sanctioned Suicide - de facto forum dla samobójców, niż od członków mojej rodziny, czy psychologa lub lekarza.
Mija już rok odkąd zacząłem się tutaj udzielać. Pamiętam, że przedtem byłem tak zamknięty w sobie, że bałem się nawet cokolwiek pisać w Internecie, jakichś swoich przemyśleń, w obawie przed krytyką i negatywnymi komentarzami. Zresztą do końca się tego nie pozbyłem. Wcześniej tylko przeglądałem wykop jako źródło informacji, mirko jako rozrywkę. Nie znałem wtedy tagu.
Co spowodowało, że nagle zacząłem pisać? Otóż samotność, potrzeba wygadania się komuś, wyrzucenia z siebie emocji. Tak się złożyło, że pierwszy post, który napisałem pod wpływem silnych emocji, złości, wręcz nienawiści został zgłoszony na policję, gdyż napisałem otwarcie, że próbowałem popełnić samobójstwo. Wtedy nie była to "pełnoprawna" próba, tylko raczej pozorowana, a wpis był raczej pewnym wołaniem o pomoc. Niemniej jednak przyjechali po mnie i trafiłem do szpitala na 2 tygodnie.
Tag stał się moim azylem. Tutaj odnalazłem ludzi, którzy w pewien sposób mnie rozumieją, ja też w jakimś stopniu ich rozumiem. Owszem, jestem świadom, że jest to środowisko dosyć toksyczne w pewnych kwestiach, jednakże nie mniej toksyczne od ludzi, z którymi miałem styczność w szkole, czy w domu. Muszę powiedzieć, że więcej zrozumienia moich problemów otrzymałem tutaj, czy nawet na Sanctioned Suicide - de facto forum dla samobójców, niż od członków mojej rodziny, czy psychologa lub lekarza.
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
- 9
@MatthewV3: Normictwo też jest toksyczne i bardzo często i chętnie naśmiewają się z nas.
@MatthewV3: tak jak kiedyś pisałem, jedną z rzeczy, które najlepiej się wyzbyć to potrzeby udowodnienia czegoś normictwu i przy okazji można też zapomnieć o tym że okażą jakiekolwiek ludzkie cechy i przeproszą. U mnie skończyło się tylko na planowaniu samobójstwa. Przez krótkie okresy gdzieniegdzie normalne życie prowadziłem ale jakieś 70-80 % mojego życia to tylko liczenie czasu do końca bo było źle a jak nie źle to bez ludzi imprez
- 185
Pamiętam jak podczas jednej z sesji z psychoterapeutką wygarnąłem jej, że sama nie wie jak mi pomóc, że nic z tej terapii nie mam, tylko puste gadanie. Albo, że chodzi jej o pieniądze, bo gdybym chodził prywatnie, to byśmy inaczej rozmawiali. Ona się obraziła i powiedziała, że "nie pozwolę sobie, żeby mnie pan tu dewaluował". Ja się prawie rozpłakałem. Siedzimy tak, niezręczna cisza, przygryzam wargę, żeby nie dać po sobie poznać, że
@MatthewV3: > Po chwili mówi do mnie: "nie chciałby pan, żeby ktoś pana pokochał? przytulił?"
#!$%@? szantaż emocjonalny xD Baba powinna zaproponować współpracę z kimś innym, a nie odzywać się chamsko i obrażać jak dziecko z podstawówki bo nie dostał 5 tylko 4 xD
#!$%@? szantaż emocjonalny xD Baba powinna zaproponować współpracę z kimś innym, a nie odzywać się chamsko i obrażać jak dziecko z podstawówki bo nie dostał 5 tylko 4 xD
"nie chciałby pan, żeby ktoś pana pokochał? przytulił?"
@MatthewV3: #!$%@?, chyba sam bym się rozpłakał, gdybym takie pytanie usłyszał. Ale w tamtej sytuacji to wyglądało jak szantaż emocjonalny
- 12
@MatthewV3: Loneliness has followed me my whole life, everywhere
@ToKontoNieIstnieje: in bars, in cars, sidewalks, stores, everywhere. There's no escape.
- 115
#dzienniczekmatthewv3
Rozmawiałem wiele razy z rodziną, głównie mamą i lekarzami na temat samobójstwa. Najbardziej mnie #!$%@?ą te teksty typu: "ty masz 22 lata, całe życie przed sobą, musisz żyć", "czemu ty chcesz się zabić?", "samobójstwo to nie jest wyjście". Jak to nie jest wyjście? Oczywiście, że jest. "Mam całe życie przed sobą", heh, tak jakby to życie zapowiadało się bardzo optymistycznie. Przegrywam w każdym aspekcie tego życia.
Zawodowym - próbowałem studiów 2 razy. Jedne rzuciłem po miesiącu, na drugich wytrzymałem do końca pierwszego semestru ale ostatecznie nie wyrobiłem psychicznie z powodu głównie samotności, izolacji społecznej i odstawania poziomem rozwoju od moich rówieśników. Ktoś pisał tutaj, że aspekt społeczny to jedno, a na studia idzie się głównie po to, żeby mieć lepszą pracę niż tyranie w kołchozie. No dobra, tylko że problem polega na tym, że studia i tak wymagają tych kontaktów społecznych. Przecież tam były prace w grupach, trzeba było się do kogoś dołączyć, później napisać na FB, dogadać, kto co robi, na kiedy przygotowujemy projekt itp. Znaleźć pracę mieszkając na wsi to jest jakaś tragedia. Prawie codziennie przeglądam oferty pracy i dochodzę do wniosku, że paradoksalnie nawet gdybym skończył te studia (zarządzanie, logistyka) to miałbym trudniej znaleźć pracę w tych okolicznych miasteczkach niż nie mając wykształcenia wyższego, bo 70% ofert pracy to jest praca fizyczna, a jeśli znajdzie się jakaś praca w biurze, to prawie zawsze jest wymagane przynajmniej 2 letnie doświadczenie. Pozostaje mi tylko jakaś produkcja, czy magazyn za niecałe 3k.
Towarzyskim - moje życie towarzyskie, jeżeli można to tak nazwać, skończyło się 7 lat temu, kiedy zakończyłem edukację w gimnazjum. Od tamtej pory nie mam kontaktu z nikim oprócz członków rodziny. Miałem jakichś 3 kolegów, z nimi gadałem w szkole, czasem się spotykaliśmy itp. ale potem każdy poszedł swoją drogą. Teraz wszyscy z nich mają dziewczyny i swoje grono znajomych. W technikum, przez całe 4 lata miałem nauczanie indywidualne ze względu na fobię społeczną, więc nie nawiązałem żadnych znajomości, tyle co mogłem tylko czasem pogadać z nauczycielami. Przez pierwsze 2 lata chodziłem normalnie do szkoły i miałem zajęcia sam na sam z nauczycielem, później zmieniły się przepisy i nauczyciele musieli przychodzić do mnie do domu na lekcje. Maturę też pisałem w domu, podobnie jak egzaminy zawodowe. Na studiach, nietrudno się domyślić jak to wyglądało. Szedłem pełen nadziei na powrót do życia społecznego, a skończyło się jak zwykle. Stałem gdzieś na uboczu, podpierałem ściany, gapiłem się w telefon, podczas kiedy inni się integrowali i korzystali z uroków życia studenckiego. Jeżeli w szkole/studiach nie udało się nawiązać znajomości, to później jest bardzo trudno.
Rozmawiałem wiele razy z rodziną, głównie mamą i lekarzami na temat samobójstwa. Najbardziej mnie #!$%@?ą te teksty typu: "ty masz 22 lata, całe życie przed sobą, musisz żyć", "czemu ty chcesz się zabić?", "samobójstwo to nie jest wyjście". Jak to nie jest wyjście? Oczywiście, że jest. "Mam całe życie przed sobą", heh, tak jakby to życie zapowiadało się bardzo optymistycznie. Przegrywam w każdym aspekcie tego życia.
Zawodowym - próbowałem studiów 2 razy. Jedne rzuciłem po miesiącu, na drugich wytrzymałem do końca pierwszego semestru ale ostatecznie nie wyrobiłem psychicznie z powodu głównie samotności, izolacji społecznej i odstawania poziomem rozwoju od moich rówieśników. Ktoś pisał tutaj, że aspekt społeczny to jedno, a na studia idzie się głównie po to, żeby mieć lepszą pracę niż tyranie w kołchozie. No dobra, tylko że problem polega na tym, że studia i tak wymagają tych kontaktów społecznych. Przecież tam były prace w grupach, trzeba było się do kogoś dołączyć, później napisać na FB, dogadać, kto co robi, na kiedy przygotowujemy projekt itp. Znaleźć pracę mieszkając na wsi to jest jakaś tragedia. Prawie codziennie przeglądam oferty pracy i dochodzę do wniosku, że paradoksalnie nawet gdybym skończył te studia (zarządzanie, logistyka) to miałbym trudniej znaleźć pracę w tych okolicznych miasteczkach niż nie mając wykształcenia wyższego, bo 70% ofert pracy to jest praca fizyczna, a jeśli znajdzie się jakaś praca w biurze, to prawie zawsze jest wymagane przynajmniej 2 letnie doświadczenie. Pozostaje mi tylko jakaś produkcja, czy magazyn za niecałe 3k.
Towarzyskim - moje życie towarzyskie, jeżeli można to tak nazwać, skończyło się 7 lat temu, kiedy zakończyłem edukację w gimnazjum. Od tamtej pory nie mam kontaktu z nikim oprócz członków rodziny. Miałem jakichś 3 kolegów, z nimi gadałem w szkole, czasem się spotykaliśmy itp. ale potem każdy poszedł swoją drogą. Teraz wszyscy z nich mają dziewczyny i swoje grono znajomych. W technikum, przez całe 4 lata miałem nauczanie indywidualne ze względu na fobię społeczną, więc nie nawiązałem żadnych znajomości, tyle co mogłem tylko czasem pogadać z nauczycielami. Przez pierwsze 2 lata chodziłem normalnie do szkoły i miałem zajęcia sam na sam z nauczycielem, później zmieniły się przepisy i nauczyciele musieli przychodzić do mnie do domu na lekcje. Maturę też pisałem w domu, podobnie jak egzaminy zawodowe. Na studiach, nietrudno się domyślić jak to wyglądało. Szedłem pełen nadziei na powrót do życia społecznego, a skończyło się jak zwykle. Stałem gdzieś na uboczu, podpierałem ściany, gapiłem się w telefon, podczas kiedy inni się integrowali i korzystali z uroków życia studenckiego. Jeżeli w szkole/studiach nie udało się nawiązać znajomości, to później jest bardzo trudno.
@MatthewV3: i to są prawdziwe problemy a nie jak 99% pierdów na tym tagu.
- 62
@MatthewV3: smutno czytać takie wpisy. Patrzy się potem na ludzi dookoła i wielu pewnie takich samotnych. Niby tyle możliwości w świecie, ale trudno się odnaleźć. Nie miałem może aż tak ciężko jak Ty, ale często miewam podobne myśli. Mimo wszystko, trzymam kciuki aby jakoś się ułożyło. Powodzenia.
- 25
@Nieironiczny: I to i to. Niby chcę ale nie umiem. Osobowość unikająca to ku*wa.
- 11
@MatthewV3: Spokojnie, jestem tutaj
@AbukkzHexxzit: Uff.
- 27
Ja mam tak, że mogę normalnie bez przeszkód rozmawiać z ludźmi na "stopie zawodowej" tzn. mogę rozmawiać z lekarzem, psychologiem, zadzwonić żeby umówić się na wizytę, załatwić coś w urzędzie itp. Natomiast jeśli chodzi o rozmawianie z ludźmi typu small talk, w celu nawiązania znajomości, to wtedy kompletnie nie wiem jak rozmawiać, co mówić.
Pamiętam sytuację jeszcze jak próbowałem studiów. Była przerwa, wyszliśmy na zewnątrz, doczepiłem się do jakichś typów i tak
Pamiętam sytuację jeszcze jak próbowałem studiów. Była przerwa, wyszliśmy na zewnątrz, doczepiłem się do jakichś typów i tak
@MatthewV3: Też tak mam. Do kontaktów oficjalnych - super. Nieoficjalne - #!$%@? tryb zgodności. Diagnoza: zespół Aspergera
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
- 15
@tomek001:
- Hej, co u ciebie?
- A szkoda strzępić, to co zawsze czyli myśli samobójcze i pytanie siebie dlaczego takim śmieciem jestem, a o co chodzi?
To przejdzie? XD
- Hej, co u ciebie?
- A szkoda strzępić, to co zawsze czyli myśli samobójcze i pytanie siebie dlaczego takim śmieciem jestem, a o co chodzi?
To przejdzie? XD
Niezła terapia ugułem.
#przegryw
#przegryw
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
- 0
@MatthewV3: ale jaka? Różne są
@Nieironiczny: Każda
AMA. Od 8 miesięcy stosuję grzyby psylocybinowe w leczeniu mojej depresji.
Od 8 miesięcy stosuje grzyby psylocybinowe (psychodeliki) w terapii depresji i stanów lękowych. Efekty wielokrotnie przerosły oczekiwania, które w tym pokładałem. Zanim poszedłem tą ścieżką leczyłem depresję farmakologicznie z większymi lub mniejszymi skutkami. Chętnie odpowiem na wszystkie...
z- 716
- #
- #
- #
- #
- 133
#!$%@?ć studia. Dałem sobie zamydlić oczy tym bluepillowym gadaniem rodziny, że "ludzie wspominają studia jako najlepszy okres w swoim życiu", "poznasz nowych ludzi, będzie fajnie" itp. Tymczasem studia uświadomiły mi tylko jak bardzo odstaję od rówieśników, jeszcze bardziej pogłębiły moją depresję. Żałuję, że tam w ogóle poszedłem. Chociaż gdybym nie spróbował, to pewnie dalej bym się łudził, że "może na studiach będzie lepiej".
#przegryw #depresja #samotnosc
#przegryw #depresja #samotnosc
- 66
@Scarface83: No studia nie zrobią normika z przegrywa.
- 120
Komentarz usunięty przez moderatora
- 90
- 24
Chłop nigdy nigdzie nie był, nic nie widział. Całe życie na tej zasranej wsi, włócząc się po lasach, łąkach i polach. Nigdy nie byłem na żadnych wakacjach, jak byłem dzieckiem to rodzice nigdzie mnie nie zabierali bo sami nigdzie na wczasy nie jeździli. Matka przy garach, a stary z piwem przed telewizorem. Zawsze jak gdzieś jechałem z mamą to tylko do lekarzy, psychologów, psychoterapeutów. Później w nastoletnim życiu fobia społeczna i izolacja.
- 6
@MatthewV3: podróżowanie samemu ma sens i wiele osób tak robi.
- 3
@MatthewV3: roztrząsanie dzieciństwa w nieskończoność niczego nie daje. Jesteś dorosły to sobie jedziesz? Nie masz kasy to stopem z plecakiem. Też tak miałem w dzieciństwie ale w dorosłym życiu trzeba coś synowi pokazać i nie powtarzać złych cech ojca (co wcale nie jest łatwe). Tyle emocji gdy pierwszy raz wychodzisz z lasu na plaże nad Bałtykiem - ten szum uderzający w uszy i woda po horyzont - cudo! Było wtedy
- 35
- Czemu pan nie weźmie psa na spacer do parku i nie zagada do jakiejś dziewczyny?
- Bo się wstydzę.
- Aha.
XD
#przegryw #psychoterapia #terapia #samotnosc
- Bo się wstydzę.
- Aha.
XD
#przegryw #psychoterapia #terapia #samotnosc
@MatthewV3: serio takie pytania zadają ci terapeuci smiechu warci?
- 14
- 102
- I"m no one.
Dzisiaj jak zawsze pod koniec miesiąca byłem u fryzjera oraz zakupić niezbędne artykuły do higieny osobistej. Wizyta u fryzjera przebiegła pomyślnie, nie dostałem tym razem komplementu o ładnych brwiach ale obcinała mnie miła pani, właścicielka salonu, zamieniłem z nią dwa zdania. Lubię tam chodzić, bardzo miła, luźna atmosfera, zawsze mogę z kimś pogadać.
Po wyjściu z salonu udałem się do sklepu Rossmann. Tutaj niestety spotkała mnie bardzo nieprzyjemna sytuacja, która trochę popsuła mi nastrój. Otóż centralnie przed wejściem do sklepu, na murku siedział sobie jakiś oskarek ze swoją julką, na oko mieli może z 17 lat. W momencie, kiedy się popatrzyłem zaczęli się przytulać. Ehh, to było jakby ktoś mi pokazał środkowy palec. Staram się uodparniać na takie widoki, niemniej jednak trochę kłuje.
Apeluję do wszystkich samotnych przegrywów: w związku z rozpoczęciem się sezonu letniego/wakacyjnego należy ograniczyć wyjścia z domu do niezbędnego minimum w trosce o własne zdrowie psychiczne.