#perfumy #recenzja
Przyszła pora na Creeda, ale zamiast Aventusa będzie Royal Oud. Otwarcie jest intensywne, czuć różowy pieprz, w połączeniu z zielonym i aromatycznym akordem. Jest dzięgiel i galbanum oraz wyraźne, drzewne nuty cedru. Szczerze powiedziawszy cytrusów nie wyłapuję. Początek jest dosyć ostry, z czasem łagodnieje, a zapach nabiera trochę pudrowości. Pojawia się także delikatne piżmo i słodycz, a w tle uzupełnia go subtelny agar. Kompozycja należy do
Przyszła pora na Creeda, ale zamiast Aventusa będzie Royal Oud. Otwarcie jest intensywne, czuć różowy pieprz, w połączeniu z zielonym i aromatycznym akordem. Jest dzięgiel i galbanum oraz wyraźne, drzewne nuty cedru. Szczerze powiedziawszy cytrusów nie wyłapuję. Początek jest dosyć ostry, z czasem łagodnieje, a zapach nabiera trochę pudrowości. Pojawia się także delikatne piżmo i słodycz, a w tle uzupełnia go subtelny agar. Kompozycja należy do



Guy Laroche Drakkar Intense. W otwarciu czuć lekką bergamotkę, do tego rozmaryn, kolendrę i lawendę. Jest sporo aromatycznego oraz świeżego korzennego akordu. Nie jestem pewien jak pachnie piołun, ale być może to on uzupełnia zapach. Początek posiada raczej świeży profil, trochę w klimacie niebieskiego żelu pod prysznic, albo barbera. Jest też ciut słodyczy, a dalej wychodzą nieco cięższe nuty, drzewno ziemista paczula, mech i zamsz.
Biorąc pod
źródło: 375x500.71732
Pobierz