Z cyklu MECHANICY NACIĄGACZE. Odradzam warsztat i stację diagnostyczną MOTOTRANSPORT na ul. Wierzbowej 10 w Białymstoku.
Będzie długo.
Sątrack: Grabaż i Strachy na Lachy - Żyję w kraju, w którym wszyscy chcą mnie zrobić w chuja
Skończył się przegląd więc podskoczyłem autkiem do diagnosty. Auto swoje lata ma, ale w super fajnym stanie. Nie gnije, nie stuka, nie puka, w ciągu trzech lat posiadania zepsuło się dwa razy. I to niegroźnie. Byłem nim i w górach i nad morzem , na rybach na grzybach. Jeżdżone i zimą i latem i w ogóle cud malina. Jedyne co w nim nie działa to podgrzewanie tylnej szyby.
Zajechałem na kanał. No się zaczęło. Na starcie mechanik że mi nie podbije. Jeszcze nie wiem dlaczego. Samochód się trzęsie na urządzeniu do sprawdzania zawieszenia, a mechanik pokazuje mi paluchem "O tu" i mówi żebym przyłożył palucha do gumy tulei wahaczy. Mówi, że luzy są, ja nic nie czuję, ale w końcu na tulejach wahaczy znam się o tyle że wiem że istnieją. Wchodzi dalej " O panie!" i mówi że może próbować to pospawać, ale lepiej od razu wymienić. Cały układ wydechowy. "Panie! koło nie hamuje!". "Jak to nie hamuje?". Przecież bym coś o tym wiedział, jakoś nie skasowałem żadnej staruszki na przejściu, jakoś nigdy mnie nie rzuciło przy gwałtowniejszym hamowaniu - a wiadomo jak się jeździ po mieście - nie raz trzeba po heblach dać... Ale nic to i poker fejs.
Wyłazi facet spod samochodu, badanie skończone. Nie podbije. Trzeba wymienić obie tuleje, najlepiej od razu z wahaczami. "Dlaczego?". Bo ma pan kute (!) a takie się wymienia jak się wymienia tuleje. Trzeba pospawać wydech, ale to sito (!) i lepiej od razu wymienić wszystko. Trzeba naprawić hamulce, jak trzeba będzie coś wymienić (po co to słowo "jak":) to na obu tylnych kołach.
"To co naprawiamy tutaj?"
Tu już zacząłem mocno podejrzewać że chcą ze mnie zrobić łosia. "Ile to będzie kosztowało?" No wie Pan 250 od wahacza, spawanie tłumika... ale ja się za to nie wezmę, lepiej u kolegi, a w ogóle lepiej wymienić, nie wiem co z hamulcem, pewnie cylinderek się zapiekł... ble, ble, ble...
W myślach fak of - zwierzyną łowną nie jestem. "Panowie, święta idą, kasy nie mam, adieu. Po mieście mogę i bez badań, wracam do tematu po świętach"
Wyjechałem ze stacji i jakoś nie czuję, abym poruszał się jeżdżącą trumną. Silniczek mruczy cichutko (chyba powinno być jak w kabinie Ursusa, a tu muszę wyłączyć radio aby posłuchać jak pracuje na wysokich obrotach), na parkingu jak zwykle wyjeżdżam jednym palcem (a wg. mechaników bestia zacznie mnie się słuchać po półtorej obrotu kierownicy), o kurczę! tą babę z siatami powinienem rozmazać na autobusie prze mną. Nie rozmazałem. WTF?
Jadę do kolejnego punktu. Już obojętnie jak się nazywa. Fakt, że duża firma "z tradycjami". Płacę przed badaniem. Wjeżdżam na kanał.
Samochód na targaczu i pytam czy z wahaczami i tulejami wszystko w porządku, bo jakieś luzy coś na kierownicy czuję. Mechanik z pokerfejsem: ale żadnych luzów nie ma (!). Na hamowni mechanik sam z siebie mówi, że jedno koło z tyłu hamuje trochę gorzej, ale do 30% procent może być różnicy pomiędzy kołami więc nie ma problemu. Potem włazi pod spód patrzy na wydech i mówi tu dziurka, tam dziurka. Dwie dziurki: Kupi Pan takie cóś i na razie zalepi, na następny przegląd Pan pospawa ten tłumik.
Konkluzja drugiego mechanika - nie spodziewałem się że to auto z tego rocznika i marki jest w takim dobrym stanie! Pieczątka! Dbaj Pan dalej a jeszcze pojeździsz ładnych parę latek!.
Konkluzja mechaników z Mototransportu: to jeżdżąca trumna i trzeba wymienić pół samochodu.
Cwaniacy myśleli że trafili na łosia, ale się przeliczyli.
Radzę omijać stację diagnostyczną MOTOTRANSPORT na ul. Wierzbowej 10 Białystok.
Komentarze (121)
najlepsze
Brzmi jak opis z Allegro popowodziowego auta z reichu. :P
Prawda jest
Takich majstrów najlepiej mijać szerokim łukiem.
1. jezdżę tym samochodem juz ponad 3 lata.
2. Na "drugi" przegląd pojechałem w godzinę po "pierwszym"
3. Skan pieczątki mogę wrzucić
4. "drugi" przegląd był przepisowy, tj. samochód przeszedł przez całą ścieżkę, zostały sprawdzone wszystkie podzespoły które powinny byc sprawdzone
5. "drugi" przegląd zrobiłem w Automobilklubie Podlaskim na Branickiego 19 - tak jak pisałem w dużej firmie z tradycjami - ale nie chciałem robić reklamy (i ZAŁOŻĘ się ze gdybym
Komentarz usunięty przez moderatora
@daimos: to jakis nowy francuski portal?
półtora, półtora palancie.
Dziękuję Ci serdecznie za takich "mechaników". Najlepiej podkleić, drutem podwiązać a potem prosto na szrot.
Przewodów hamulcowych czy też elementów układu kierowniczego bym tak nie naprawiał.
Jakiś czas temu koleś by mnie matizem rozjechał po tym jak mu się drążek kierowniczy urwał (sic!). Wypadł na chodnik totalnie nie panując nad autem. Wysiadł z hasłem: no, miałem wymieniać...
Spawanie wydechu też uważasz za coś złego?