Najbardziej pokręcony sen jaki kiedykolwiek mieliście
Każdy ma jakieś sny. Niektórzy ich nie pamiętają niektórzy pamiętają nawet przez kilka lat. Opisujcie swoje najdziwaczniejsze sny.
D.....w z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 238
Każdy ma jakieś sny. Niektórzy ich nie pamiętają niektórzy pamiętają nawet przez kilka lat. Opisujcie swoje najdziwaczniejsze sny.
D.....w z
Komentarze (238)
najlepsze
Były to czasy gdzieś koło II wojny światowej - czasy okupacji Polski
"Pozwolę sobie opowiedzieć. Dzisiaj śnił mi się program Sędzia Anna Maria Wesołowska. Oglądałem go chyba w telewizji, w każdym razie na początku nie na żywo.
Mec. Magda Wilk kłóciła się z prok. Arturem Łatą. Powiedziała na końcu coś, że "jest jej przykro", na co Artur odpowiedział, że jemu jest przykro, że pani mecenas łamie regulamin sądu.
Wtedy
Zamknąłem oczy.
Przeglądałem w kiosku garnitury, kiedy jakiś chłopak spytał się sprzedawcy, gdzie może kupić marihuanę. Kazał nam szukać na ulicy. Wróciłem do domu.
Stanąłem
Wydaje mi się, że na moje wspomnienie o tym śnie, składają się dwa zupełnie różne sny. Drugi był niejako kontynuacją pierwszego, zaczynał się bowiem dokładnie w momencie, kiedy tamten się kończył, a dalszy ciąg, nie miał nic wspólnego z początkiem. Moment przejścia jest jednak wielce sporny. Miejsc gdzie dwa sny się ze sobą zlepiły, mógłbym w porządku tej dziwacznej fabuły, wyznaczyć co najmniej dwa. Zacznijmy jednak od początku.
Scena, wielki koncert na świeżym powietrzu i cała masa ludzi. W tłumie masa moich przyjaciół, odnoszę dziwne wrażenie, jakby byli tam wszyscy ludzie, z którymi zetknąłem się przez całe moje życie. Niebawem mam wystąpić przed tą publicznością, jednak czuje się nieswojo. Gramy wraz z zespołem i wszystko wychodzi całkiem dobrze, jednak mnie ostateczny efekt nie zadowala. Postanawiam więc odejść - zejść w publikę i zrezygnować po pierwszym numerze z dalszej gry. Zespół gra nadal beze mnie, a ja, rozbity emocjonalnie, spaceruje pośród tłumów. Za mną garstka najwierniejszych przyjaciół, idą w odległości metra ode mnie, jednak nie zadają żadnych pytań. Akceptują mój wybór. Tymczasem na scenie pojawia się inny wokalista, którego śpiew nie wydaje się wcale lepszy od mojego. Postanawiam więc wrócić, jednak zespół nie chce przyjąć mnie z powrotem. Proponuje zagranie utwory „Strzelby z Brixton”, który to potrafię śpiewać najlepiej (jak mniemam), jednak oni wykręcają się, mówiąc, iż nie znają tego utworu. Wtedy zaczynam żałować, jednak nie tego, że nie śpiewam tam w tym momencie, Zaczynam żałować, że nie zdążyłem nauczyć się grać na trąbce przez całe moje życie. Mam nieodparte wrażenie, że kiedy bym zatrąbił melodie „Strzelby z Brixton” wówczas poderwałbym całą publiczność, zahipnotyzowałbym ich tak, że wyśpiewaliby w pijackim amoku cały tekst. Przestaje żałować czegokolwiek, koncert się kończy.
W
Miasto wydaje się teraz jakieś jaśniejsze, być może wrażenie to zawdzięczam temu, że patrze na nie oczyma poety?. Brakuje w nim ludzi, a wąskie uliczki są tak poplątane, jakby były jakimś labiryntem. Szybko jednak znajduje sklep z lustrami i uradowany zaczynam się przeglądać w jednym z nich. Nie mogę jednak odczytać ani jednej linijki, gdyż tekst w lustrze wygląda, jakby był jedynie pięknymi, abstrakcyjnymi wzorami, namalowanymi srebrnym brokatem