Coraz wyraźniej widać przygotowania marketingowe do rebrandingu Platformy Obywatelskiej. Donald Tusk, doświadczony polityk, podchodzi do tego jak myśliwy do swojej zdobyczy — bez pośpiechu, lecz z chłodną kalkulacją. W grę wchodzi nie tylko zmiana logo na barwy Europejskiej Partii Ludowej (EPP), której jest prominentnym członkiem, ale nawet formalne wygaszenie obecnej formuły partii. Moment ten nadejdzie dopiero wtedy, gdy Tusk będzie miał w ręku pełen komplet narzędzi: wyniki badań pokazujące, że można „połknąć” elektoraty mniejszych koalicjantów, zapewnione finansowanie nowego szyldu oraz sprzyjające warunki polityczne w Unii Europejskiej, pozwalające mu umocnić swoją pozycję nie tylko w Warszawie, lecz przede wszystkim w Brukseli.
Oficjalnie nikt o rebrandingu nie mówi, ale symbole mówią same za siebie. Logo Koalicji Obywatelskiej to serce. Logo EPP — również serce. Przypadek? Mało prawdopodobne. Coraz częściej na polskiej scenie pojawiają się politycy z Brukseli, przedstawiani niczym gwiazdy festiwalu filmowego. W tle — Tusk, polityk formatu unijnego czyli obcego, który coraz wyraźniej traktuje Polskę jako fragment większej biznesowo-europejskiej układanki politycznej. Jeśli ten kierunek się utrzyma, w ciągu najbliższych dekad rodzime partie polityczne mogą zostać całkowicie wyparte przez formacje paneuropejskie, a krajowa scena stanie się jedynie lokalną filią unijnych struktur.
Problem w tym, że cała ta oprawa coraz mniej przypomina poważną politykę, a coraz bardziej czerwony dywan. Światła reflektorów, błysk fleszy, oprawa jak dla celebrytów — wszystko to ma budować aurę sukcesu. Gdy polityka zamienia się w medialne widowisko, staje się tylko spektaklem pozbawionym realnej treści. Podobna sytuacja miała już miejsce w historii partii politycznych w Polsce, gdy Jarosław Kaczyński ze skompromitowanej partii Porozumienie Centrum przekształcił się w Prawo i Sprawiedliwość.







Komentarze (2)
najlepsze