Jakiś czas temu miałem okazję pomieszkać w Paryżu u pewnej miłej rodzinki. Zupełnie normalna (domek, mąż, żona, troje dzieciaczków), oprócz tego, że jedno z dzieci czarne jak smoła. Nie czekali długo z wyjaśnieniami, okazało się że jest to import z pierwotnego lądu zainicjowany jakimś programem adopcji afrykańskich sierot. Czyścili sobie wtedy swoje kolonialne sumienia. Wyczyścili jak ta lala.
Komentarze (113)
najlepsze
Chyba nie oglądałeś do końca?
A na Śląsku ile. Wystarczy przejść się obok jakiejś kopalni!