Nazywam się Ahmed i pochodzę z Teheranu. Urodziłem się i wychowałem w jednej z dzielnic południowej części miasta, gdzie życie jest trudne, a perspektywy na przyszłość ograniczone. Mój ojciec zmarł, gdy byłem mały, a moja matka pracowała jako krawcowa, aby utrzymać naszą rodzinę. Bóg jest wielki, mawiała zawsze.
Zawsze byłem ambitny i marzyłem o lepszym życiu. Chwała Bogu, udało mi się ukończyć szkołę średnią. Po jej ukończeniu próbowałem znaleźć stałą pracę, ale bezskutecznie. Bezrobocie wśród młodych ludzi w Iranie jest na bardzo wysokim poziomie, a możliwości zarobkowania są niskie. Większość moich przyjaciół również nie miała pracy lub pracowała dorywczo, często w niepewnych warunkach. Dzięki Bogu za wsparcie mojej rodziny, które pomagało mi przetrwać trudne chwile.
Dodatkowo, w Iranie obowiązuje służba wojskowa, której chciałem uniknąć. Wielu młodych mężczyzn, takich jak ja, obawiało się wcielenia do armii i wysłania na front w potencjalnych konfliktach zbrojnych. W kraju panowała atmosfera napięcia i niepewności, a perspektywy na przyszłość wydawały się coraz bardziej mroczne. O Boże,
Postanowiłem opuścić Iran w poszukiwaniu lepszego życia w Europie. Jeśli Bóg pozwoli, miałem nadzieję na lepszą przyszłość. Moja podróż zaczęła się od skontaktowania się z biurem turystycznym, które specjalizowało się w organizacji wyjazdów turystycznych do Białorusi. W rzeczywistości było to przykrycie dla organizowania nielegalnej migracji.
Zorganizowanie środków na taką podróż nie było łatwe. Koszt całej operacji, w tym wizy, fałszywych dokumentów i opłat dla przemytników, wyniósł około 6000 dolarów. W imię Boga, moja matka i dalsza rodzina musieli poświęcić wiele, aby zebrać potrzebną sumę, pożyczyliśmy od każdego, kto był skłonny nam pomóc. Zebrane pieniądze przekazaliśmy zaufanej osobie, która miała pośredniczyć w kontakcie z przemytnikami.
Otrzymałem wizę turystyczną do Białorusi za pośrednictwem biura, które zajęło się wszystkimi formalnościami. Koszt wizy wyniósł około 2000 dolarów.
Bóg nam wystarczy, On jest najlepszym opiekunem, myślałem, kiedy wyruszałem z Teheranu na lotnisko, skąd poleciałem do Moskwy. Po kilku dniach oczekiwania i organizowania transportu przez pośredników, wyruszyłem w dalszą podróż do Mińska, stolicy Białorusi. Po przybyciu do Mińska, zostałem przetransportowany przez przemytników na granicę białorusko-polską. Dodatkowe koszty za organizację i transport wyniosły kolejne 3000 dolarów.
Po dotarciu do granicy, musieliśmy stawić czoła surowym warunkom pogodowym i trudnym przeszkodom terenowym. Spędziliśmy wiele dni w prowizorycznych obozach w lasach, czekając na okazję do przekroczenia granicy. Warunki były bardzo trudne - brakowało jedzenia, wody i odpowiedniego schronienia. Byliśmy narażeni na ciągłe kontrole i p-----c ze strony białoruskich służb granicznych.
Pewnej nocy, gdy warunki były najtrudniejsze, nasza grupa zaczęła się przemieszczać. O Boże, po godzinach męczącego marszu dotarliśmy do granicy. Przemyt odbywał się szybko i w absolutnej ciszy. Przeskoczyłem przez ogrodzenie graniczne i wylądowałem na polskiej ziemi. Co miało być końcem podróży, okazało się początkiem nowego etapu pełnego niepewności.
Po przekroczeniu granicy dotarliśmy do umówionego miejsca, gdzie czekał na nas mężczyzna podający się za członka organizacji humanitarnej. Miał na sobie kamizelkę z logo międzynarodowej organizacji pomocowej, co budziło zaufanie. Szybko wyjaśnił, że jego zadaniem jest przetransportowanie nas w głąb Polski, skąd mogliśmy kontynuować podróż do wybranych krajów Europy Zachodniej. Za tę usługę musieliśmy zapłacić dodatkowe 2000 dolarów.
Pomimo zmęczenia i strachu, wszedłem do wskazanego samochodu. Nie ma mocy ani siły poza Bogiem, myślałem, gdy zostałem umieszczony w bagażniku razem z innymi migrantami. Przemytnik zamknął bagażnik, upewniając się, że nie ma śladów, które mogłyby przyciągnąć uwagę.
Samochód ruszył, a ja czułem każdą nierówność drogi. Podróż w bagażniku była pełna napięcia. Przemytnik unikał głównych dróg i patroli policyjnych, co wydłużało czas przejazdu. O Panie, słyszałem stłumione rozmowy i dźwięki przejeżdżających pojazdów, co dodatkowo potęgowało uczucie niepewności.
Po kilku godzinach jazdy samochód zatrzymał się w lesie, gdzie przemytnik otworzył bagażnik i wyprowadził nas. Znaleźliśmy się w bezpiecznym domu, który był prowizorycznym schronieniem dla migrantów. Tam mogliśmy na chwilę odpocząć, otrzymując jedzenie i napoje. Organizacja przemytników miała dobrze zorganizowane sieci, które obejmowały również bezpieczne miejsca przystankowe na trasie.
W domu, który służył jako schronienie, spotkałem kobietę podającą się za pracownika organizacji humanitarnej. Była uprzejma i oferowała pomoc medyczną wszystkim potrzebującym. Co Bóg chciał, byłem zmęczony i obolały po długiej podróży, więc skorzystałem z jej oferty.
Zaprowadziła mnie do oddzielnego pokoju, gdzie znajdowała się prowizoryczna klinika. Zauważyłem, że było tam wszystko, co potrzebne do przeprowadzenia drobnych zabiegów medycznych - bandaże, środki odkażające, a nawet sprzęt do monitorowania podstawowych funkcji życiowych. Podała mi środek uspokajający, tłumacząc, że pomoże mi się zrelaksować i szybko odzyskać siły.
Kiedy się obudziłem, poczułem przeraźliwy chłód. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że leżę w wannie wypełnionej lodem. Moje ciało było zmarznięte, a umysł rozmyty. Próbując zrozumieć, co się stało, usłyszałem sygnał telefonu komórkowego. Spojrzałem na brzeg wanny i zauważyłem telefon z wiadomością: "Zostań w wannie. Karetka już jedzie. Twoja nerka została usunięta."
Dotknąłem swojej dolnej części pleców i poczułem opatrunek zakrywający świeżą ranę chirurgiczną. Serce zaczęło mi bić szybciej, a umysł wypełnił się przerażeniem. Zrozumiałem, że padłem ofiarą okrutnego przestępstwa - skradziono mi nerkę.
Miłosierny, mimo osłabienia wiedziałem, że muszę uciekać. Zebrałem resztki sił i wydostałem się z wanny. Pokój, w którym się znajdowałem, był zaniedbany i zdewastowany, co potęgowało uczucie niepewności. Udało mi się wydostać z domu i znaleźć pomoc w pobliskiej wiosce.
Miejscowi wezwali karetkę, która zabrała mnie do najbliższego szpitala. Tam przeszedłem operację i otrzymałem niezbędną opiekę medyczną. Lekarze potwierdzili, że moja nerka została usunięta w profesjonalny sposób, co wskazywało na działalność zorganizowanej grupy przestępczej. Chwała Bogu, byłem wdzięczny za opiekę, jaką otrzymałem.
Podczas pobytu w szpitalu otrzymałem anonimowy telefon. Głos po drugiej stronie powiedział, że jeśli kiedykolwiek opowiem komukolwiek o tym, co się stało, moja rodzina w Iranie spotka się z poważnymi konsekwencjami. Zrozumiałem, że jestem pod kontrolą tej samej grupy przestępczej, która ukradła mi nerkę. Powiedziano mi, że musimy utrzymywać kontakt, a ja muszę wykonywać ich polecenia, jeśli chcę chronić swoją rodzinę.
Żyłem w ciągłym strachu. Bałem się, że przestępcy mogą dotrzeć do mojej rodziny w Teheranie. Niech Bóg ci wynagrodzi, mówiłem do siebie, starając się znaleźć choć odrobinę nadziei. Mimo że byłem w Europie, ich zasięg i wpływy wydawały się nieskończone. Każda wiadomość tekstowa czy połączenie telefoniczne przypominały mi, jak silne są ich wpływy. O Królu Królestwa, jak długo będę musiał żyć w tym koszmarze?
W Niemczech problem szantażu i zmuszania migrantów do działalności przestępczej jest niestety dość powszechny. Wielu imigrantów, szczególnie tych, którzy nie mają stabilnego statusu prawnego, staje się łatwym celem dla gangów. Są zmuszani do popełniania przestępstw, takich jak kradzieże, handel narkotykami czy przemyt ludzi, aby spłacić długi za przemycenie ich do Europy lub z obawy przed represjami wobec ich rodzin w kraju pochodzenia.
Moje obawy dotyczą deportacji do Polski, a co gorsza, z powrotem do Iranu, są realne. Niemieckie prawo azylowe jest surowe, a deportacja do kraju pierwszego wjazdu w UE, w moim przypadku Polski, jest możliwa. Amen (niech tak się stanie), modliłem się, aby moje działania przyniosły pozytywne rezultaty, bo powrót do Iranu byłby katastrofą.
Moja przyszłość jest niepewna, a strach przed deportacją i represjami wobec mojej rodziny w Iranie wciąż jest obecny. Miłosierny, będę musiał zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby przetrwać i chronić bliskich.
Mój Boże
Pasta wygenerowana przez AI, nie wiem skąd bot wziął tyle szczegółów o migracji ;)
Komentarze (7)
najlepsze
Niedługo zamówisz sobie taki film i tylko ty będziesz go rozumiał.
Będą politycy, których nikt nigdy nie widział "na żywo" i będziesz ich tak kochać, że zrobisz dla nich wszystko...
Idę o zakład że najpierw sprzedał nerkę a teraz płacze, że mu ją ukradli.
się nie klei, ani się kupy nie trzyma. Pic na wodę, fotomontaż.
Historia tylko trochę lepsza od Ibrahima co pływał w lodowatej rzece.