Opiszę pokrótce moją dotychczasową przygodę z montażem kuchni z IKEA, bo dzisiaj straciłem cierpliwość, a w życiu nie spotkałem się z firmą, która ma aż tak wywalone jajca na klienta. Serio - w Januszexowym warsztacie samochodowym każdy gość w żonobijce ma większy talent do rozpatrywania reklamacji.
Zamówiłem w czerwcu kuchnię IKEA Metod razem z AGD, trwało to dwie konsultacje online, delikatnie zmieniony projekt podczas konsultacji, aby na pewno pasował. W narożniku kuchni rura odpływowa - dodatkowa konsultacja z montażystami, czy może wisieć tam szafka narożna po przycięciu. Odpowiedź oczywiście pozytywna - bezproblemowo szafka zostanie docięta. Super! Wszystko załatwione, zamówienie i montaż opłacone, teraz tylko montaż, który trwa jeden dzień, fajrant i pora na csa? Nic bardziej mylnego. Tu skończyły się pozytywne doświadczenia z IKEA.
Dostawa - brakuje jednego elementu - OK, poczekam na dosłanie, no problem. Montaż umówiony na 24.06. parę dni wcześniej dzwoni pan "szef ekipy montażystów" i pyta, czy nie możemy przełożyć terminu wcześniej. Odpowiadam, że nie, bo do miejsca montażu muszę jechać 100 kilometrów, a, jak większość tego narodu, w tygodniu zapieprzam na chleb i zostaje mi tylko sobota. Pan mówi, że OK, nie ma problemu, że będą przed 8 rano w umówiony dzień. W sobotę zatem wstaję rześko o 5, zapierdalam 100 km, nalewam kawusię z termosa i czekam. o 9 trochę wkurzony dzwonię na infolinię, gdzie ten mój wymarzony montaż jest. Dostaję informację, że za chwilę montażyści się skontaktują.
Czekam dalej.
Dzwoni telefon, ten sam gość, z którym rozmawiałem kilka dni temu zaczyna mi walić ściemę, że "kontrolka się zaświeciła w aucie", Panowie nie dojadą i niestety, ale nie ma szans dziś na montaż. No białej gorączki dostałem. Na tyle, ile byłem kulturalny, przekazałem, że chuj mnie obchodzi, czym dojadą, ja dałem radę to i oni mogą. Niestety nic to nie zmieniło, za to dostałem propozycję, że za mój zmarnowany czas i paliwo dostanę 300 zł i obietnicę, że na pewno w przyszłą sobotę Panowie będą. Rzeczone 300 zł miałem otrzymać "do ręki" od montażystów za tydzień, więc podejrzewam, że była to samodzielna decyzja gościa od montażu.
Następna sobota. Dzień sądu.
Najwyraźniej Panowie dość luźno traktują wyznaczone godziny, byli dopiero po 10, ekipa złożona z dwóch sąsiadów zza wschodniej granicy. Trochę to utrudniało kontakt, ale OK, bez przesady, jakoś się dogadamy? Nic bardziej mylnego. Panowie już na wstępie mi mówią, że projekt to zrobiła paniusia z czatu, a nie oni, sól tej ziemi. W związku z czym projekt w ich opinii jest do dupy. Trzeba zmienić wiszącą szafkę narożną, która miała być docięta na coś innego, bo jak oni utną, to nie będzie się trzymać. W sensie będzie, ale może i krzywo, oni nie wiedzą, decyzja, czy robić, jest na moją odpowiedzialność. OK, dzwonię zatem na infolinię i upewniam się, że mogę wymienić - dostaję potwierdzenie. Przekazuję montażystom - działajcie ze wszystkim, oprócz wiszącej szafki narożnej, trudno, wymienię.
Niestety, nie da się, Panowie zaczynają się pakować i chcą mnie zostawić nie robiąc NIC. Chuj mnie strzela po raz kolejny. Każe pierdolić tą szafkę i zatem robić wszystko, na moją odpowiedzialność, trudno. Panowie zatem w końcu - jest już 12, zakasują ręce i niespiesznie zaczynają działać. Słowo klucz - niespiesznie. Po drodze jest klęcie, narzekanie na wszystko, płytki nie takie, ściany, kabel w złym miejscu - no słowem - najgorsza kuchnia ever. W międzyczasie dzwoni szef i przekazuje, że jednak wykonają część tylko, a zostawią narożną szafkę do wymiany. OK. Fast forward do godziny 21 - Panowie mówią, że skończone. No kurwa, wchodzę i patrzę - jeśli tak wygląda skończona kuchnia, to prędzej Sasha Grey jest niepokalaną dziewicą.
Panowie z dumą mówią, że działa piekarnik. I jest to jedyna rzecz, którą podłączyli. Bateria do zlewu niet, bo wężyki krótki. Zmywarka niet, bo brakuje jakiejś opaski- pomimo tego, że wszystkie sprzęty z IKEA. Nie można zatem w żaden sposób sprawdzić szczelności instalacji, sprytne. Brakuje również frontu do szafki pod zlewozmywak, bo okazało się, że IKEA wysłała zły. Cóż mogę powiedzieć. Jestem w szoku. Wiszące szafki nieskończone, bo już późno. Okap - nie zamontowany. Sprawdzam poziomy szafek - wyszło jak widać na zdjęciach.
A, no i Panowie oczywiście o moich 3 stówkach kompensaty nie mieli pojęcia.
Cóż - myślę sobie, no przecież to skandynawska firma, rozwiążę to szybko, na pewno pomogą z rozwiązaniem i pójdzie gładko jak Hiszpanowi z Polką z wymiany na Erasmusie. Niestety - zostając przy takich porównaniach, to proces reklamacyjny w IKEA wygląda jak próba podrywu przez otyłego piwniczaka supermodelki. Zero szans powodzenia. Sama próba wytłumaczenia, że dosłany został zły front do szafki, zajęła mi dwie rozmowy. w kolejnej rozmowie jest mi proponowane 200 zł zniżki. Ciekawy proces negocjacji - najpierw oferowanie 300, a potem schodzimy niżej - coś jak z Walaszka.
Interesuje mnie to, kiedy kuchnia zostanie skończona - odpowiedź jak botów - proszę czekać na rozpatrzenie reklamacji. Rozmów jest kilka - każda tak samo bezowocna, za każdym razem jest obiecany jakiś kontakt, albo dosłanie brakującej części - nic z tego. Wysyłam zdjęcia na podanego maila, to kolejny pracownik już ich nie widzi, wysyłam zatem na czacie.
Dzisiaj zatem dostaję decyzję reklamacyjną. Odmowna. Czy muszę dodawać, że po raz kolejny chuj mnie trafia? Nie mam gdzie nagotować bigosu na uspokojenie, bo kuchni brak. Oczywiście wszystkie wg. nich złe elementy, łącznie z szafkami, musiałbym dowieźć jeszcze raz 100 km samodzielnie do sklepu. No i łaskawie podtrzymana propozycja 200 zł. Za miesiąc opóźnienia. Super sprawa. Nie ma nic o tym, kiedy zostaną dosłane brakujące części, nie ma żadnego kontaktu do kogokolwiek, z kim mógłbym porozmawiać, co zrobić z rozgrzebaną i niesprawną kuchnią. Dostaję propozycję złożenia odwołania (sic!) od decyzji reklamacyjnej. Kurwa, dwuinstancyjny skandynawski sąd, jebał ich pies. Odpowiadam grzecznie, że nie potrzebuję dalej tracić nerwów, składam wezwanie do dokończenia umowy, a jeśli nie wykonają, to składam pozew do sądu. Reakcja - świetna, Pani od razu informuje mnie, że wezwania do wykonania umowy nie uznają. SUPER OBSŁUGA BULWO.
Chciałem was tylko Mirki przestrzec, żeby nigdy przenigdy, choćby was kusiło, nie brać montażu z IKEA - do montażu wysyłani są totalnie przypadkowe osoby, nieterminowe, niesłowne, a proces reklamacyjny jest przyjemny jak siadanie gołymi jajami na mrowisku. Jak już macie zamówić kuchnię, to lepiej wziąć sprawdzonego Pana Janusza do skręcania mebli.
TL:DR: IKEA , TY SZWEDZKA *****- GDZIE JEST, KURWA, MOJA KUCHNIA, GOTUJCIE MI BIGOS.
Komentarze (421)
najlepsze
Wystarczyło "Przykro mi, panowie ale nie dam rady. Praca, odległość takie tam sprawy... A jakiś problem z terminem jest, bo jak tak to może coś się wspólnie wymyśli". Ty wychodzisz na człowieka, człowiek po drugiej stronie
Nie wiem kto normalny pisze takie bzdury i brednie do kogoś kto tam tylko pracuje i nie jest za takie rzeczy odpowiedzialny. Zakop ode mnie za robienie spamu.
Ja po pierwszym remoncie, który finalnie nie skończył się 100% sukcesem, od 15 lat nie mam nerwów zabrać się za drugi :)
1. Albo pilnujesz wszystkiego jak gestapo i wskazujesz każdy mały błąd i prujesz się o wszystko - może coś ugrasz, a może skończysz jak OP, tak czy siak stracisz masę nerwów.
2. Zaczynasz po prostu nie przejmować się pewnymi rzeczami. Samemu jakbym wykańczał to też by mi się noga potknęła, a to czy jedna płytka jest gdzieś krzywo i
Ale ty się niepotrzebnie pajacujesz pisząc o jakichś persenach czarnych dziurach itd. Przykro się to czyta. Chciałbyś żeby ktoś tak pisał do twojej córki, żony, matki? Co ta babka na czacie może w tej sprawie zrobić? Jest trybikiem w ogromnej maszynie, odbiera od ciebie zgłoszenie, przekazuje je dalej. Robi co może. Może być jej podziękował po prostu?
Pracowałem w obsłudze klienta (nie w IKEI)
Co do IKEA, to faktycznie, montaż zależy od firmy którą IKEA podnajmuje. I czasem chyba lepiej wziąć swoich fachowców.
Pierwsza kuchnie robiłem sam, miałem czas, porobiłem wszystko powoli tak jak chciałem, najgorszy stres z
Ja mam totalnie odmienne zdanie i tyczy się to każdego rodzaju usług. Najłatwiej załatwiać wszelkie sprawy i największa szansa na rozpatrzenie sprawne problemów, gdy załatwia się temat z właścicielem firmy, albo kimś równie władnym. We wszelkich sieciówkach zawsze jest spychologia i przekładanie dalej. Przyjmuje zgłoszenie pani Karina z BOKu która zna sie na tym jak przedszkolak na całkach,
@marcel_pijak: Lub powie ze inaczej się nie dało
Ja na samym transporcie przekonałem się jak tragiczne są usługi w Ikea. Typy w ogóle nie przyjeżdżali i nawet mnie o tym nie informowali, a też
-Dzień dobry przyjechałem z AGD
-Z jakim AGD?
-Z EuroRTVAGD. Kupował pan u nas.
-No tak, ale mieliście wcześniej dzwonić żeby umówić termin.
-Proszę pana, ja jestem tylko kierowcą. Kiedy ktoś będzie
Dokładnie xD w codziennym życiu często tak jest, ze lepiej milo podejsc i wtedy coś sie ugra.
Już widze jak op by leciał rozwiązywać sprawę jakby ktoś tak pisał do niego.
Bo taka jest prawda, że jedyne co możesz zrobić wielkiemu koncernowi to zrezygnować z jego usług i dać zarobić ich konkurencji, zamiast im. A już na pewno nie zdziałasz nic jeśli będąc
jesli skrecasz sam to nie warto brac z castoramy