Większość firm w Warszawie i innych miastach chce się pozbyć części swoich biur
Korporacje w największych europejskich miastach zaczynają szukać sposobów na zmniejszenie wydatków związanych z wynajmowaną przestrzenią biurową w efekcie pandemii COVID-19
janusz_z_czarnolasu z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 221
- Odpowiedz
Komentarze (221)
najlepsze
1. Po kilku latach zaczął mi doskwierać brak kontaktów osobistych ze współpracownikami
2. W pewnym momencie zatraca się granica między pracą a domem
3. Zdecydowanie lepiej rozwiązuje się problemy "twarzą w twarz"
4. Konieczność wygospodarowania przestrzeni "biurowej"
5. Ogromna ilość czasu marnowanego na telekonferencjach i czatach
@LogosM: Bo to jest pozostałość po komunie, gdzie 90% robiła przy produkcji na akord - nie wyrobiłeś normy 300 kilo wungla/ uszycia 300 czapek czy wkręcenia 300 lamp do poloneza, toś bumelant i obibok, co to za praca.
Wyrobiłeś poprzez uwijanie się jak w ukropie 600 kilo/czapek/lamp w poldonie, toś przodownik pracy i poklepanie dyrektora po plecach, a teraz weź idź spać do domu bo od jutra norma jest 450.
To zauważają też nasi rodacy, którzy piszą HEHEHE MARIUSZ JAK CI NIEMCY/HOLENDRZY/ANGOLE/KTO INNY SIE OBIJAJO, PACZ JA Z POMINIĘCIEM KILKU PRZEPISUW BEHAPE OTYNKOWAŁEM 90000m2 ŚCIANY W 3 DNI A ONI LEDWO 30 DZIENNIE ROBIO EH UNI NIE WIEDZO CO
Pracownik siedząc w domu jest w stanie zrobić tyle samo co w biurze a nawet więcej i koszty obsługi biura są niższe. dla wielu może to być teraz docelowy model pracy, dom plus wizyty w biurze 1-2 w tygodniu
na razie produktywność mogła zostać utrzymana, ALE jest to zbyt mały odcinek czasowy by jednoznacznie to potwierdzić. Duży procent pracowników może się na razie bardziej starać, jeszcze nie jest znużony pracą w domu, jeszcze się kontroluje.
Nie wiem jak inni, ale dla mnie praca z domu byłaby dużo mniej efektywna (pomijając fakt że ja pracuję na dokumentach, więc i tak musiałbym po nie jeździć do pracy).
Wyszło im, że lepsza wydajność jest z domu niż z biura :P Skończą się przerwy na Lidla, podśmiechujki, piłkarzyki czy rzutki...
Zredukują przy tym powierzchnie biura i zrobią hot deski...
@JHSik: To jest nieporozumienie.
i jak sobie pomyślę że mam dotykać tej samej klawiatury, biurka, którego używał jakiś fleja.. to dziękuję. kiedyś zwolniłem się właśnie m.in. z tego powodu z jednej firmy
Przykład znajomej osoby:
Wstaje rano, jedzie pół godziny komunikacją miejską na godzinę 8 po auto służbowe bo nie może zaparkować nim pod domem. Jedzie na drugi koniec kraju wykonuje audyt. Po audycie wraca autem na parking pod biurem bo przecież nie może nim pojechać do domu. Wraca komunikacją miejską. Następnego dnia wstaje jedzie do biura też na 8, siedzi w pustym zapyziałym pokoju bez jakiejkolwiek kontroli i obrabia materiały z audytu na laptopie aby było śmieszniej i wysyła przez system do centrali a centrala zdalnie to ocenia.
I
@LogosM:
ale jest tak, ze kazdy ma samochod do siebie przypisany i jest tyle samochodow, ilu jezdzacych pracownikow, czy jednak jest mniej samochodow, niz jezdzacych nimi ludzi?
Bo w tym drugim przypadku, odstawianie samochodu do biura ma jednak duzo sensu i wyklucza sie powstawanie problemow.
Pozatym mam wielu znajomych, ktorzy maja serdecznie dosc home office na 60 metrach z dwojka dzieci i psem. Tacy pracownicy na dluzsza mete beda zglaszali chec pracy z biura
Z drugiej jednak strony, patrzac sie na ruchy duzych korpo w USA, trend wydaje sie nieunikniony. Ciekawie sie podzialo
Z moich doswiadczen, dojezdzalem komunikacja - przy pracy zdalnej wydaje duzo mniej, bo nie kusi podczas przerwy obiadowej wyskoczyc na kebaba ale cos sobie gotuje, poza tym ciuchy wyjsciowe i
A tak przestawiac sie nei musze, nie mam sily pracowac bo zupelnie nie idzie to doklikuje