mój ojciec koleguje się z właścicielem firmy budowlanej (drogi, kostka, wykopy), stwierdził ostatnio że pracownikowi bez doświadczenia na początek płaci 15 zł netto, po 6 miesiącach podwyżka na 22 zł netto, po roku na 28 zł netto, po 2 latach 35 zł netto. Dodatkowo za nadgodziny +50%.
praca po 10 godzin 4 dni w tygodniu + mycie sprzętu codziennie po pracy (za darmo już), taki człowiek nie wychodzi z koparki, to jego miejsce pracy, jak nie ma roboty na koparkę to nie idzie na
Niedawno miałem rozmowę kwalifikacyjną w pewnej firmie w Krakowie zajmującej się marketingiem internetowym (mam studia + malutkie, ale jednak doświadczenie). Po części "egzaminacyjnej", na pytanie jakie są moje oczekiwania powiedziałem (znając realia) 1300pln/miech i zostałem zwyczajnie wyśmiany hehe
Powiedziano mi, że na TAKĄ kwotę mogę liczyć za 8 miesięcy, a do tej pory darmowe praktyki, potem staż za 500 zł. Następne było pytania czy jestem w stanie zostawać po godzinach w razie
@Zachary: Słuchaj, jeśli Twoja wiedza jest przydatna, jeśli stosunkowo niewiele osób ją posiada, a zapotrzebowanie jest, to nie przejmuj się tym i uderz do innej firmy. Tak: istnieją niezbyt dobre firmy, szukający mniej ogarniętych / nie znających rynku pracowników i one proponują wynagrodzenie niższe niż wartość rynkowa pracownika. Ich święte prawo, żeby strzelali sobie w stopę i brali tylko tych "specjalistów", którzy cenią się gorzej niż inni i którzy nie potrafią/nie chcą wybadać reszty rynku by zobaczyć, że w innych firmach mogą liczyć na dużo lepsze pieniądze.
Zauważ jednak proszę, że sam fakt posiadania studiów, wbrew pozorom, NIC Ci nie musi dawać. I nie, NIC Ci się za to nie należy. Studia można przebimbać, można je przejść oszukując na egzaminach, kupując projekty i ostatecznie kupując pracę dyplomową. Co daje Twojemu pracodawcy fakt, że masz skończone studia? Nic. Dla niego liczy się to, co potrafisz dla niego zrobić. Na Twoją pensję wpływa to, jak dobrze to robisz i czy nie ma ludzi, którzy zrobiliby to samo, tak samo za tańsze pieniądze. Ale uwaga: to, że ktoś inny powie pracodawcy, że wykona robotę za mniejszą kasę, ponownie o niczym nie świadczy. Ja jestem programistą, rynek tutaj jest dosyć stabilny i zrównoważony jeśli chodzi o popyt/podaż (jest mnóstwo firm, mnóstwo programistów, niewielu dobrych programistów). Jeśli jakaś firma zatrudni kogoś, kto "zna te same języki programowania" jak ja i ma ileś tam nawet niby doświadczenia, to może strzelić sobie w stopę, jeśli ta osoba będzie miała znacznie mniejsze umiejętności niż ja (bo np. studia przebimbała i nie edukowała się DUŻO na własną rękę). Ta tańsza osoba projekt niby zrobi, ale będzie w nim więcej bugów, będzie większe prawdopodobieństwo przekroczenia deadline'u, a kod będzie dużo niższej jakości, przez co o ile do kodu "po mnie" (przy założeniu że jestem dobry) ktoś dodałby nową funkcjonalność w 2 dni, o tyle w kodzie będącym w rozsypce taką samą funkcjonalność dodawano by i uruchamiano 2 tygodnie. Więc chodzi o to, że przy określonych wymaganiach po prostu najzwyczajniej w świecie opłaca się zatrudnić lepszych -- choć droższych -- pracowników. A że istnieje zasada, że każdego dobrego programistę da się zastąpić skończoną liczbą studentów...? Niektóre firmy tę zasadę wyznają i to jest ich sprawa.
Podałem przykład ze swojego rynku, bo on jest mi znany. Zauważ jednak proszę, o co tu chodzi: o przydatną wiedzę. O coś, co faktycznie możesz dać pracodawcy. Nie o sam fakt, że masz jakieś tam studia i należy się premia za wiedzę. W wolnym rynku jest tak, że Twoja praca jest warta nie tyle, ile Ci się wydaje, że jest warta, tylko tyle, ile ludzie za nią mogą dać. Osobną sprawą jest to, że w Polsce nie mamy jeszcze chyba w pełni ustabilizowanego rynku i na niektórych obszarach pracodawcy mogą mieć pewną przewagę, no i na pewno nie tak łatwo u nas założyć firmę z powodów
@Sh1eldeR: Dzięki za zaangażowanie, przeczytałem cały twój i wpis i zasadniczo się zgadzam co do tezy, że liczą się skillsy a nie papiery, a już najmniej się liczą obecnie edukacyjne papiery.
Zmierzam jednak do czego innego, a mianowicie do pewnej realnej wartości pracy bez względu na to co się robi (zakładając że nie oszukuje się pracodawcy ściemnianiem). Czy nie uważasz, że 1300 zł brutto za 176godzin/miesięcznie jest naprawdę płacą minimalną,
@K021: oczekuję się również, aby pracownik raz w tygodniu robił obiad szefowi, wyprowadzał jego psa, zmieniał rybkom wodę, a wszelkie niewybuchy wykopane podczas pracy rozbrajał osobiście...
Komentarze (105)
najlepsze
Może ta firma nie zapłaciła webmasterowi, który teraz się mści.
mój ojciec koleguje się z właścicielem firmy budowlanej (drogi, kostka, wykopy), stwierdził ostatnio że pracownikowi bez doświadczenia na początek płaci 15 zł netto, po 6 miesiącach podwyżka na 22 zł netto, po roku na 28 zł netto, po 2 latach 35 zł netto. Dodatkowo za nadgodziny +50%.
praca po 10 godzin 4 dni w tygodniu + mycie sprzętu codziennie po pracy (za darmo już), taki człowiek nie wychodzi z koparki, to jego miejsce pracy, jak nie ma roboty na koparkę to nie idzie na
Powiedziano mi, że na TAKĄ kwotę mogę liczyć za 8 miesięcy, a do tej pory darmowe praktyki, potem staż za 500 zł. Następne było pytania czy jestem w stanie zostawać po godzinach w razie
Zauważ jednak proszę, że sam fakt posiadania studiów, wbrew pozorom, NIC Ci nie musi dawać. I nie, NIC Ci się za to nie należy. Studia można przebimbać, można je przejść oszukując na egzaminach, kupując projekty i ostatecznie kupując pracę dyplomową. Co daje Twojemu pracodawcy fakt, że masz skończone studia? Nic. Dla niego liczy się to, co potrafisz dla niego zrobić. Na Twoją pensję wpływa to, jak dobrze to robisz i czy nie ma ludzi, którzy zrobiliby to samo, tak samo za tańsze pieniądze. Ale uwaga: to, że ktoś inny powie pracodawcy, że wykona robotę za mniejszą kasę, ponownie o niczym nie świadczy. Ja jestem programistą, rynek tutaj jest dosyć stabilny i zrównoważony jeśli chodzi o popyt/podaż (jest mnóstwo firm, mnóstwo programistów, niewielu dobrych programistów). Jeśli jakaś firma zatrudni kogoś, kto "zna te same języki programowania" jak ja i ma ileś tam nawet niby doświadczenia, to może strzelić sobie w stopę, jeśli ta osoba będzie miała znacznie mniejsze umiejętności niż ja (bo np. studia przebimbała i nie edukowała się DUŻO na własną rękę). Ta tańsza osoba projekt niby zrobi, ale będzie w nim więcej bugów, będzie większe prawdopodobieństwo przekroczenia deadline'u, a kod będzie dużo niższej jakości, przez co o ile do kodu "po mnie" (przy założeniu że jestem dobry) ktoś dodałby nową funkcjonalność w 2 dni, o tyle w kodzie będącym w rozsypce taką samą funkcjonalność dodawano by i uruchamiano 2 tygodnie. Więc chodzi o to, że przy określonych wymaganiach po prostu najzwyczajniej w świecie opłaca się zatrudnić lepszych -- choć droższych -- pracowników. A że istnieje zasada, że każdego dobrego programistę da się zastąpić skończoną liczbą studentów...? Niektóre firmy tę zasadę wyznają i to jest ich sprawa.
Podałem przykład ze swojego rynku, bo on jest mi znany. Zauważ jednak proszę, o co tu chodzi: o przydatną wiedzę. O coś, co faktycznie możesz dać pracodawcy. Nie o sam fakt, że masz jakieś tam studia i należy się premia za wiedzę. W wolnym rynku jest tak, że Twoja praca jest warta nie tyle, ile Ci się wydaje, że jest warta, tylko tyle, ile ludzie za nią mogą dać. Osobną sprawą jest to, że w Polsce nie mamy jeszcze chyba w pełni ustabilizowanego rynku i na niektórych obszarach pracodawcy mogą mieć pewną przewagę, no i na pewno nie tak łatwo u nas założyć firmę z powodów
Zmierzam jednak do czego innego, a mianowicie do pewnej realnej wartości pracy bez względu na to co się robi (zakładając że nie oszukuje się pracodawcy ściemnianiem). Czy nie uważasz, że 1300 zł brutto za 176godzin/miesięcznie jest naprawdę płacą minimalną,
1. Ok, da się załatwić (nie, to nie ja mówię, to mówi ktoś, kto takiej pracy poszukiwał i na tą stronkę trafił).
2. No, będzie ciężko, ale co, taka robota.
3.
Komentarz usunięty przez moderatora
http://www.sahadar.pl/
nie napisal skasuję tylko skasuje co oznacza że nie mówi że to on