@PotwornyKogut: na początku lat 90 dostałem podstawowy model od Sony. Czas na dwóch AA wynosił jakieś 10-15 godzin. I nawet taśmy prawie wcale nie wciągał ( ͡°͜ʖ͡°)
Też to miałem i marzyłem wtedy o odtwarzaczu który mógłby działać kilkanaście godzin na jednych bateriach i nie wciągałby taśmy a już nie wspomnę o idealnym dźwięku bez szumów i buczenia w słuchawkach...ehh człowiek oglądał wtedy te zachodnie katalogi ze sprzętem hi-fi i marzył o czymś idealnym.A teraz wystarczy telefon.I nie dość ze gra idealnie to i jest w zasięgu za grosze olbrzymia biblioteka muzyki której wcale nie musisz nosić przy sobie.
"Kajtek" to był taki Miś na miarę naszych możliwości. Technologiczna zgroza, która weszła do produkcji w fazie wczesnego, straszliwie niedopracowanego prototypu, zbudowana z poskładanych do kupy kopii istniejących rozwiązań i "dewizowe" końcówki mocy (bo jakieś musieli dać, a krajowe UL148x wraz z niezbędną aplikacją wymagałyby drugiej takiej płytki, jak w kajtku się mieściła. I do kompletu słuchawki, które nawet za darmo nie powinny być rozdawane. W porównaniu z nimi nawet najtańszy tajwański
@Jarek_P "ale zainwestuj na litość boską w lutownicę" kanał ten to po prostu PRLowski skansen sprzętu RTV-AGD i autor korzysta (najczęściej) z narzędzi pochodzących z poprzedniego ustroju
@zalogowany_user: ok, nie znam kanału, jeśli to dla efektu, to nie mam więcej pytań. Choć za PRLu przecież też były grzałkowe lutownice. Radzieckie "elektropajalniki", takie dość solidne enerdowskie, mam też do dziś gdzieś w piwnicy lutownicę profi z lat osiemdziesiątych, nie pamiętam niestety marki, ale to była dość dobrze leżąca w dłoni drewniana rączka, grzałka zasilana z 24V i magnetyczna stabilizacja temperatury.
Ta totalna porażka, ten symbol socjalizmu paradoksalnie ma jedną zaletę. Otóż sprzęt zachodni, zwłaszcza produkowany po roku dziewięćdziesiątym, był dość złożony i delikatny. Miał pracować kilka lat i dziś znalezienie walkmana, który ruszy bez wymiany pasków i solidniejszego czyszczenia ze smarowaniem, jest niełatwe. Dużo też zębatek, plastikowych sprężyn czy zapadek odeszło do krainy niemocy i wtedy praktycznie nie da się nic zrobić. Kajtek jest tak siermiężny i prostacki, że będzie działać pewno
1. Źle zaprojektowany. Jak odtwarzało muzykę, to regularnie słychać było cykanie. Okazało się, że tam na jakimś trybiku była śruba, która jak się zbliżała do płytki elektronicznej, to coś się wzbudzało. 2. Wyjść z tym na podwórko to był obciach. Wiem, bo miałem Kajtka.
@Wezmyr: Ja sobie kupiłem ibox, który można podłączyć pod kompa i zgrywać sobie kasety. Słucham sobie nawet czasem, bo mam sporo punkowych, a do tego jakieś ze starymi #!$%@?.
@Blaskun: ja używam na bieżąco kaset, nawet ostatnio nagrywałem sobie na wieży koncert z Trójki, zdarzyło mi się też niedawno nagrywać całą operę na dwóch kasetach, bo płyta kosztuje blisko 80 euro i pożyczoną po prostu przegrałem. Mam masę kaset starych, nowych i z nich korzystam. Zresztą niedawno kupowałem kasety i czyste i nagrania fabryczne, bo są tacy, którzy tylko na tym nośniku wydają swoje utwory.
Komentarze (78)
najlepsze
Ale tylko 60 :)
Choć za PRLu przecież też były grzałkowe lutownice. Radzieckie "elektropajalniki", takie dość solidne enerdowskie, mam też do dziś gdzieś w piwnicy lutownicę profi z lat osiemdziesiątych, nie pamiętam niestety marki, ale to była dość dobrze leżąca w dłoni drewniana rączka, grzałka zasilana z 24V i magnetyczna stabilizacja temperatury.
2. Wyjść z tym na podwórko to był obciach. Wiem, bo miałem Kajtka.