Myślę, że nie gotowała ich żywcem celem chorej zabawy, tylko tak jak napisano w artykule jako pokarm dla innych zwierząt. W sumie to codziennie w polskich domach i restauracjach gotowane są kury, świnie, krowy, homary i inne zwierzęta w celach spożywczych. To, że akurat u nas większość ludzi nie ostrzega kotów i psów za żywność nie znaczy, że różnią się od ww. zwierząt.
Znałem babkę, która gotowała gawrony. Z biedy. Nie wiem jak łapała, bo ledwie chodziła. A jej matka, prababka z domu w ogóle już nie wychodziła. Ale to było dawno temu w latach 70. Nie było wtedy społecznego oburzenia gdy, ktoś sobie ze skóry kota lekarstwo na korzonki robił. Obecni prepersi pewnie takich rzeczy nie potrafią. ;-) Jak ten świat się zmienia...
Komentarze (13)
najlepsze
Jak ten świat się zmienia...
Komentarz usunięty przez moderatora