Pacjent zmarł w przychodni w Będzinie. Lekarz nawet nie próbował go reanimować
Józef Różański poszedł do przychodni w Będzinie; miał kłopoty z oddychaniem. Już na jej terenie doszło do nagłego zatrzymania krążenia i wezwano karetkę. Do jej przyjazdu karetki ani lekarz, ani pielęgniarka nie podjęli reanimacji. Chory zmarł, zszokowanej rodzinie kazano natychmiast zabrać ciało.
tomasztomasz1234 z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 94
- Odpowiedz
Komentarze (94)
najlepsze
Niech mu ziemia lepką Będzin.
Prawda jest taka, że w gabinecie POZ, czyli tzw. "przychodni" masz 2 ręce, stetoskop, EKG, czasem podstawowe leki. Tak na prawdę nie ma czym leczyć. W POZ nie ma tlenu, nie jest to wymagane, nie musi być. Bo z założenia pacjent wymagający tlenoterapii nie powinien trafić do POZ.
Artykuł napisany jako typowe "szczucie", a szczerze mówiąc
Edit: spóźniłem się, już jakiś głąb o tym napisał.
Po otrzymaniu po znajomości dyplomu każdy lekarz powinien być beatyfikowany za życia za przyszły trud za 2100 brutto.
" Pacjent zmarł w przychodni w Będzinie. Lekarz nawet nie próbował go reanimować. Skandal! "
W to że ani lekarz ani pielęgniarka nie próbowali go reanimować stojąc przy umierającym pacjencie - nie uwierzę. To musi być manipulacja ze strony dziennikarza albo rodziny. Nie ma na to siły, skoro wyczuwali tętno to nie uciskali, ale nie wierzę że nie czując tętna stali by obok i czekali. To się kompletnie nie trzyma kupy. Skoro wiedzieli o sytuacji to nie mogli stać z założonymi rękoma, wyobraźcie sobie sytuację w swoim miejscu pracy że ktoś mdleje i leży na podłodze. Każdy to widzi ale nikt nie podejdzie, nie zapyta się czy wszystko okej? Tym bardziej dwóch wykwalifikowanych pracowników przychodni, będzie stało i czekało aż pacjent bez tętna sobie w spokoju umrze na ich oczach na kozetce? Oceniając na podstawie tego tytułu równie dobrze cała reszta artykułu może być zmyślona.
W to że nie założyli wkłucia jak i nie podali tlenu uwierzę jak najbardziej. Najprostszym i najpewniejszym wytłumaczeniem będzie zaskoczenie całą sytuacją. To przychodnia a nie placówka oddziału ratunkowego. Pacjent mdleje, jest gorąco jest powód, tętno jest, ekg pewnie wychodzi złe więc szybko karetka i do szpitala. Nie pomyśleli ani o tlenie ani o wkłuciu. Może nawet nie mieli butli, reduktora, maski. Nie są przywykli że ktoś im nagle zaczyna umierać. Może spanikowali. Może mogli postąpić lepiej ale pewnie nie mieli doświadczenia z takimi sytuacjami. Wkłucie i tlen to jest schemat już w zaawansowanych czynnościach resuscytacyjnych. Uważam że lekarz powinien te wytyczne znać, umieć zastosować, ale pracując w przychodni nikt nie nakłada na niego takiego obowiązku, ani w żaden sposób taka praca nie utrwala ani nie ćwiczy nabytej wiedzy z tego zakresu! A to tylko przychodnia, a nie klinika anestezjologii gdzie w wózku reanimacyjnym masz wszystko naszykowane pod ręką. Bo tutaj to recepta, badanie podstawowe, kontrola. Nie oddział ratunkowy!