Polska polityka zarządzania wodą to jest jeden wielki TOP KEK xD Wszędzie gdzie tylko się da robi się betonowe zjeżdżalnie dla wody a później wielkie zdziwienie, że woda płynąc w taki sposób kilka kilometrów zabiera z sobą wszystko co napotka po drodze bo nigdzie nie miała okazji rozproszyć energii.
Wszyscy włodarze swoich miejscowości robią wszystko żeby woda zjechała jak najszybciej jak najniżej i żeby to sąsiad w dole miał problem. To jest
@Nutaharion: Tragedia to już się wydarzyła i to do tego stopnia że kasa na wały się rozeszła a wałów jak nie było tak nie ma. Ty się człowieku natyrasz z dobrego serca a drugi przyjdzie i wciśnie ryja i powie " Zrobiliśmy".
Nie jestem po żadnym kierunku w tym temacie i jakoś jest to dla mnie oczywiste. Ludzie po kierunkach na pewno tez to wiedzą. Ale dzisiaj rządzi pieniądz a nie rozsadek a "długi" przejmują następne pokolenia.
@wilhelm_wspaniauy: Może o to, że gdy pada deszcz na dużym obszarze, to roślinność "zatrzymuje" wodę, a gdy nie ma tej roślinności to woda szybko przesiąka i koniec końców w krótkim okresie czasu spływa do rzek, które wylewają?
Dlatego jedynym sposobem jest odsuwanie wałów jak najdalej od rzek, a wszystko pomiędzy nimi oddawanie naturze. Kolejna sprawa to minispiętrzenia na górskich rzekach. W wielu miejscach bobry robią dobrą robotę.
@jakub-dolega: Nawet nie koniecznie całkowicie oddawane naturze, ale jeśli nie chcemy mieć katastrofalnych powodzi i susz, to doliny rzeczne muszą być wolne nie tylko od zabudowy, ale nawet i od pól. Zagospodarować w jakimś stopniu można, ale łąkami, pastwiskami, lasem. Wtedy problem susz i powodzi w ogromnym stopniu zniknie samoistnie, a w bonusie będziemy mieli piękne, czyste rzeki. Wtedy to i wałów nie potrzeba... Oczywiście nie wszędzie da się to
@wiatrodewsi: Zgadzam się w 100%. Jedyny problem jest z łąkami, bo bliskość rzeki ściąga mnóstwo rzadkich ptaków. Wtedy można kosić tylko po określonym terminie i takie siano jest słabe użytkowo. Ale pastwiska jak najbardziej.
Obok mnie jeden rolnik właśnie tak wypasa bydło mięsne na 100 hektarowej wyspie. Całe mięso idzie do Francji jako super eko.
W dużej mierze jest to bzdura. Nie ma znaczenia, czy ziemia ma roślinność, czy jest ot uprawne pole. Kluczową rolę pełnią błędnie zaprojektowane rowy melioracyjne. Jeśli rów melioracyjny jest wykonany tak, że jest to po prostu dół w ziemi głębokości metr / półtora z kilku % spadkiem w kierunku najbliższego potoku / rzeki wówczas działa on jak rurki w pierwszym korytku na filmie. Jest jak zawór spustowy, który niemal całą wodę odprowadza z ziemi.
Gdyby wszystkie rowy melioracyjne były zaprojektowane tak, że wzdłuż nich poustawiane byłyby mini zapory, działałoby to tak jakby zatkać dolny spust wody w pierwszym korytku. Do rzeki trafiałby WYŁĄCZNIE nadmiar wody, a reszta byłaby zatrzymywana wewnątrz gleby. I to wbrew pozorom nie są małe ilości wody, bo nie chodzi tylko o pojemność rowów pomiędzy zaporami, ale o to że do wysokości poziomu wody w tych rowach woda będzie utrzymywana w gruncie.
Potem się rolnicy dziwią, że mają suszę. Jak mają jej nie mieć, skoro traktują swoją ziemię jak doniczkę z dziurkami od dołu, której wystarczy tydzień nie podlewać, by wyschła na pieprz?
@aleksiej-trexlebov: Jesteś pewien, że nie przemyślałem swojej wypowiedzi?
Po pierwsze powyższy eksperyment BARDZO zafałszowuje obraz sytuacji. Popatrz na to z tej strony. Celem jest zatrzymanie wody tak? Przykład na filmie pokazuje malutką miskę wypełnioną roślinami tak gęsto, że gdybyś to chciał przełożyć na realny świat poza eksperymentem, musiałbyś stworzyć gęstwinę tak wielką, że szczur nie miałby możliwości się tam przecisnąć.
W rzeczywistym świecie masz las (drzewa oddalone od siebie nawet o kilka metrów), trochę krzewów, korzenie drzew sięgają nie 1-2 cm pod ziemię, a 10 metrów albo i więcej. Wody gruntowe są powiedzmy na poziomie 70-120 cm, a już na głębokości 150 cm masz praktycznie glinę (dajmy na to na moim terenie), która prawie nie przepuszcza wody. W tej przestrzeni korzenie drzew MAJĄ znaczenie, ale nie aż tak kolosalne jak Ci się wydaje. Kopałeś kiedyś obok drzewa? Na głębokości 80 cm bryła korzeniowa dopiero ZACZYNA się rozchodzić na boki. Wyjątkiem są drzewa z korzeniami w systemie rozłogów, ale to nadal są korzenie, z których większość jest poniżej 80
@aleksiej-trexlebov: DOKŁADNIE O TO CHODZI! :) w 100%, tylko że u Słowaków gór więcej więc oni to kumają. Polakom tego za cholerę nie wytłumaczysz, bo zraz jeden z drugim powie, ze jak w rowie woda mu stoi to jest źle.
Oprócz braku retencji wody na każdym etapie dochodzi jeszcze problem stosowanych technik w rolnictwie.
Obecnie dominuje rolnictwo chemiczne, które poprzez nawożenie nawozami NPK powoduje w glebie boom mikroorganizmów na poziomie nieznanym w przyrodzie. Dochodzi do sytuacji, w której bakterie, grzyby etc. tak szybko przerabiają pozostałą materię organiczną na związki przyswajalne przez roślimy, że te nie są w stanie tego pobrać przez systemy korzeniowe i z pierwszym deszczem wszystko spływa z pól.
W naturalnym środowisku proces ten przebiega stopniowo, a produktem "ubocznym" jest hummus - takie gówno bakterii, które nadaje żyznym glebom czarny kolor i potrafi zmagazynować ogromne ilości wody. Dzięki temu żyzne gleby doskonale magazynują wodę w trakcie obfitych opadów oddając ją stopniowo w trakcie suszy.
@jakub-dolega: jeszcze dodałbym kopanie rowów wzdłuż zbocza z usypaniem wału z "urobku" po stronie w kierunku jego spadku, aby zatrzymać spływającą wodę. Po angielsku nazywa się to swales. Dziwne zdanie skleciłem, ale chyba zrozumiałe. :P
Rozwiązaniem tego problemu powinien być powrót do ściółkowania i nawożenia np. obornikiem oraz rezygnacja z wielkich upraw monokulturowych.
@NumLock: Nie ma dość obornika. To jest podstawowy problem.
A co do tego boomu mikroorganizmów, to nie tak! Materii organicznej w glebie ubywa, bo ulega mineralizacji (głownie za sprawą uprawy glebowej, np. orki), a nie dość nowego materiału - w szczególności WĘGLA organicznego dostarczamy. To że dostarczamy NPK materii organicznej nie szkodzi
Komentarze (186)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Wszędzie gdzie tylko się da robi się betonowe zjeżdżalnie dla wody a później wielkie zdziwienie, że woda płynąc w taki sposób kilka kilometrów zabiera z sobą wszystko co napotka po drodze bo nigdzie nie miała okazji rozproszyć energii.
Wszyscy włodarze swoich miejscowości robią wszystko żeby woda zjechała jak najszybciej jak najniżej i żeby to sąsiad w dole miał problem. To jest
Ty się człowieku natyrasz z dobrego serca a drugi przyjdzie i wciśnie ryja i powie " Zrobiliśmy".
@Nutaharion: Aleś się rozmarzył .....
Obok mnie jeden rolnik właśnie tak wypasa bydło mięsne na 100 hektarowej wyspie. Całe mięso idzie do Francji jako super eko.
Gdyby wszystkie rowy melioracyjne były zaprojektowane tak, że wzdłuż nich poustawiane byłyby mini zapory, działałoby to tak jakby zatkać dolny spust wody w pierwszym korytku. Do rzeki trafiałby WYŁĄCZNIE nadmiar wody, a reszta byłaby zatrzymywana wewnątrz gleby. I to wbrew pozorom nie są małe ilości wody, bo nie chodzi tylko o pojemność rowów pomiędzy zaporami, ale o to że do wysokości poziomu wody w tych rowach woda będzie utrzymywana w gruncie.
Potem się rolnicy dziwią, że mają suszę. Jak mają jej nie mieć, skoro traktują swoją ziemię jak doniczkę z dziurkami od dołu, której wystarczy tydzień nie podlewać, by wyschła na pieprz?
I
Po pierwsze powyższy eksperyment BARDZO zafałszowuje obraz sytuacji. Popatrz na to z tej strony. Celem jest zatrzymanie wody tak? Przykład na filmie pokazuje malutką miskę wypełnioną roślinami tak gęsto, że gdybyś to chciał przełożyć na realny świat poza eksperymentem, musiałbyś stworzyć gęstwinę tak wielką, że szczur nie miałby możliwości się tam przecisnąć.
W rzeczywistym świecie masz las (drzewa oddalone od siebie nawet o kilka metrów), trochę krzewów, korzenie drzew sięgają nie 1-2 cm pod ziemię, a 10 metrów albo i więcej. Wody gruntowe są powiedzmy na poziomie 70-120 cm, a już na głębokości 150 cm masz praktycznie glinę (dajmy na to na moim terenie), która prawie nie przepuszcza wody. W tej przestrzeni korzenie drzew MAJĄ znaczenie, ale nie aż tak kolosalne jak Ci się wydaje. Kopałeś kiedyś obok drzewa? Na głębokości 80 cm bryła korzeniowa dopiero ZACZYNA się rozchodzić na boki. Wyjątkiem są drzewa z korzeniami w systemie rozłogów, ale to nadal są korzenie, z których większość jest poniżej 80
Obecnie dominuje rolnictwo chemiczne, które poprzez nawożenie nawozami NPK powoduje w glebie boom mikroorganizmów na poziomie nieznanym w przyrodzie. Dochodzi do sytuacji, w której bakterie, grzyby etc. tak szybko przerabiają pozostałą materię organiczną na związki przyswajalne przez roślimy, że te nie są w stanie tego pobrać przez systemy korzeniowe i z pierwszym deszczem wszystko spływa z pól.
W naturalnym środowisku proces ten przebiega stopniowo, a produktem "ubocznym" jest hummus - takie gówno bakterii, które nadaje żyznym glebom czarny kolor i potrafi zmagazynować ogromne ilości wody. Dzięki temu żyzne gleby doskonale magazynują wodę w trakcie obfitych opadów oddając ją stopniowo w trakcie suszy.
Przy
@NumLock: Nie ma dość obornika. To jest podstawowy problem.
A co do tego boomu mikroorganizmów, to nie tak!
Materii organicznej w glebie ubywa, bo ulega mineralizacji (głownie za sprawą uprawy glebowej, np. orki), a nie dość nowego materiału - w szczególności WĘGLA organicznego dostarczamy.
To że dostarczamy NPK materii organicznej nie szkodzi