![436c6b484158355456546b3d_N4rPwl9Nn1GBdDxe6rIQ97ymEeArQGb2.jpg](https://www.wykop.pl/cdn/c0834752/436c6b484158355456546b3d_N4rPwl9Nn1GBdDxe6rIQ97ymEeArQGb2.jpg)
List otwarty środowisk chorych psychicznie do Polaków
W związku z planowanymi zmianami ustaw odnośnie chorych psychicznie w
Polsce, po zamachu na śp. Prezydenta Pawła Adamowicza, przez
Stefana W. (przede wszystkim wielokrotnie notowanego przestępcę z
trójmiejskiego światka przestępczego, który miał epizody
chorobowe), my niezależne środowisko chorych psychicznie apelujemy
o rozwagę i wysłuchanie naszego stanowiska w sprawie zmian w
prawodawstwie.
Chcemy w skrócie:
- poszanowania naszych praw, jako ludzi i pacjentów,
- opinii kilku lekarzu na raz, w przypadku przymusowego leczenia, a
nie jednego (obecnie przestępców sądzi sąd i jest proces, a
chorego można zatrzymać na wiele, wiele lat po opinii jednego
często psychiatry. Opinia taka, zaś może być omylna, potrzeba
komisji kilku lekarzy z różnych środowisk, żeby podjąć tak
poważną decyzję oraz możliwość odwołania się do drugiej
komisji apelacyjnej),
- wzrostu funduszy na leczenie psychiatryczne w Polsce i
poprawienie dostarczania tych funduszy do odbiorców końcowych,
- tworzenie lokalnych małych jednostek leczenia (Regionalnych
Centrów Zdrowia Psychicznego) oraz finansowanie tutorów, dających
przykład innym chorym jak i zdrowym – jak radzić sobie z
chorobą,
- radykalnej reorganizacji skostniałych dużych szpitali z
oddziałami zamkniętymi,
- stosowania istniejącego już prawa w praktyce oraz odpowiedniego
dozoru i zapewnienie właściwej opieki psychiatrycznej wśród
chorych, osadzonych w więzieniach.
Nie wszyscy wiedzą, jak żyje się chorym psychicznie w naszym kraju.
Dlatego pokrótce wymienimy stan bieżący, a następnie do czego
powinniśmy dążyć.
Stan obecny:
- Bardzo duża, nieusprawiedliwiona stygmatyzacja w społeczeństwie
chorych psychicznie.
Chorzy przeważnie żyją koło nas, a my o tym nie wiemy, gdyż przyjęło
się to ukrywać. Pracują, często na wysokich stanowiskach jako
wszelkiego rodzaju specjaliści – nawet znane są przypadki
oficerów marynarki, czy pracowników zachodnich platform
wiertniczych; samych lekarzy psychiatrii i to na dyrektorskich
stanowiskach; polityków czy też prezesów dużych firm.
- Zakłamany obraz chorego w społeczeństwie.
Chorzy wykreowani przez media to obraz przeważnie szaleńca z siekierą,
który z ociekającym narzędziem zbrodni czeka na przyjazd policji
po zabiciu całej swojej rodziny;
A tak nie jest. Statystycznie chorzy psychicznie są wrażliwymi,
spokojnymi jednostkami – szczególnie w remisji, czyli stanie
zupełnego wygaśnięcia ostrych stanów chorobowych. Stan ten, może
trwać nawet dziesięciu i więcej lat. Nawet w psychozie (czyli
stanie nawrotu choroby, w której chory może mieć np. manie
prześladowczą, czy inne objawy) tylko czasem chorzy wyglądają
niebezpiecznie, ale ich agresja przeważnie jest skierowana na nich
samych.
- Choroby psychiczne jako choroby cywilizacyjne zbiera coraz
większe żniwo w społeczeństwach całego świata.
Z roku na rok odsetek chorych i nowych zachorowań rośnie drastycznie.
Kiedyś to był 1% społeczeństwa. Teraz szacuje się, że ta liczba
zbliża się nieuchronnie do 10%. Choroby psychiczne to nie tylko
schizofrenia, ale też inne jednostki chorobowe jak depresja, choroba
afektywna dwubiegunowa -ChAD (w starej nomenklaturze cyklofrenia),
czy borderline, stany lękowe, fobie, nerwice.
Zatem każdy z nas może zachorować – nawet Ty drogi czytelniku. Wiek
zachorowań to głównie przedział 18 – 28 lat, jednak coraz
częściej nagle chorują ludzie dojrzalsi w przedziale 35-50 lat
- Egzystencja chorego w społeczeństwie…
Chorzy są bardzo często uzdolnieni, wrażliwi. Jednak przez to, że
najczęściej choroba wybucha w okresie pokwitania, nie kończą
szkół, czy rozpoczętych już studiów. Większość z nich jest
tzw. zutylizowanych na rentach, za które płaci całe społeczeństwo.
Na utrzymaniu rodziców, gdyż renty są bardzo niskie – średnio
jest to około 700 zł miesięcznie. Wegetują, drążą swoją
chorobę, popadają w różne stany i wracają często po wiele razy
do szpitala na oddziały zamknięte lub dzienne. Często pracują i
są wykorzystywani ponad siły nawet zdrowego człowieka, w zakładach
czy firmach chronionych, w których pomimo, że PFRON płaci za ich
stanowisko chronione – pracują nawet po 9 godzin dziennie ponad
siły, wykonując głównie pracę fizyczną.
- Leczenie w Polsce to nadal pomimo górnolotnych planów środowisk
lekarskich konglomeraty szpitali zamkniętych.
Dominują duże jednostki szpitalne. Po sto i więcej łóżek na raz. Są i
tak przepełnione i niedofinansowane odpowiednio. Na jednym oddziale
z braku odpowiedniego podziału, oczywiście przez ograniczone
finanse – leczony jest profesor ASP schizofrenik z inżynierem
informatykiem chorym na ChAD i młodocianym przestępcą narkomanem.
Do tego obserwuje ich bacznie recydywista zabójca w przeszłości,
który właśnie „załatwia” sobie pobyt w szpitalu zamiast w
więzieniu u ordynatora. Często przez niedopasowanie jednostek
chorobowych, czy warstw społecznych dochodzi między pacjentami do
kłótni, kradzieży, bójek, czy nawet zabójstw w szpitalach
psychiatrycznych w Polsce.
- Lekarze w szpitalach to panowie życia i śmierci. Mogą
wyleczyć, ale mogą nas zamknąć swoja indywidualną decyzją na
wiele lat.
Znamy przypadki, w których lekarze postępują kompletnie nieetycznie.
Znamy pacjentów którzy spędzili nawet 8 lat w szpitalu i wyszli na
pierwszy spacer poza mury szpitala po 4 latach. Znamy lekarzy, którzy
mścili się dodatkowymi bolesnymi iniekcjami na pacjentach gdy Ci
dzwonili czy pisali do Rzecznika Praw Pacjenta, aby ten zbadał
zasadność i sposób ich leczenia. Znamy siłowe rozwiązania
lekarzy, typu albo bierzesz silnie uzależniające benzodiazepiny,
albo lądujesz w kaftanie bezpieczeństwa na wiele dni. Znamy
irracjonalne, despotyczne i całkowicie nieprofesjonalne wypowiedzi
czy postawy lekarzy – i to nie są odosobnione przypadki. Ale czemu
się temu dziwić gdy na podstawie artykułu 18 ustawy o zdrowiu
psychicznym z dnia 19 sierpnia 1994 roku, w którym mowa o tym, że
jeden nawet lekarz może podjąć decyzję o zatrzymaniu w szpitalu
lub nawet poddać izolacji, gdy osoba zagraża sobie i innym. I to
jest często nadużywane. Gdyż ten jeden lekarz woli zatrzymać
dwudziestu prawie zdrowych osób na wiele miesięcy czy lat, np. z
depresją niż wypuścić jednego, który może dokończyć
patologiczny mord na rodzinie po substancjach odurzających.
Z drugiej strony znamy przypadki zatrzymania w szpitalu, gdy
powiedziało się, że szybko jechało się dzień wcześniej
samochodem, czy że chciało się wyrzucić przez okno coś, a
otoczenie najbliższe chorego pomyślało, że chciał skoczyć. Albo
że chora pilnikiem do paznokci chciała zabić swojego męża, a
naprawdę robiła sobie manicure, a mąż znał na wylot ustawę z
1994 roku i artykuł 18.
- O losie i dalszym życiu chorych decyduje często lekarz,
który pracuje ciągiem nawet ponad 50 godzin.
Lekarze głównie z braku wystarczającej kadry, jak i zbyt niskich stawek
godzinowych, pracują po 50 i więcej godzin ciągiem. Często na dwa
i więcej etatu, np. w dwóch przychodniach, szpitalu i prywatnej
praktyce. Są bardzo przemęczeni, obarczeniem stresem i niewyspaniem
do granic wytrzymałości.
Lekarze nie widzą swoich pacjentów, albo widzą ich przez dosłownie jedną
minutę na obchodzie. Opierają się na pisemnych subiektywnych
notatkach służbowych personelu niższego, w tym głównie
pielęgniarek. One też podlegają silnym stresom w pracy,
niewyspaniu i obawie o swoje życie – za niskie płace. Lekarze
często muszą wybierać, kogo posłać do domu niedoleczonego, albo
losować do przyjęcia na oddział po próbie samobójczej – z
braku łózek, gdyż łózko jest zajęte przez staruszka z demencją,
którego syn, czy córka odstawiła bo jechali do ciepłych krajów w
tym okresie.
- Jak leczą w szpitalach molochach?
W szpitalach na oddziałach zamkniętych przeważnie uświadamianie
pacjentów, że jednak są chorzy i muszą przyjmować leki to
rzadkość, jak śnieg w środku wiosny. Nie mówiąc już o
psychoterapii, podawania statystyki medycznej odnośnie chorób
psychicznych. Czy przedstawienia gamy dostępnych leków na daną
jednostkę chorobową i współpraca na linii pacjent – lekarz. W
szpitalach zamkniętych w Polsce, z pacjentami się nie rozmawia
kompletnie. Lekarze po przeczytaniu notatek służbowych
pielęgniarek, zmieniają leki, dawki, czy decydują o kolejnym
miesiącu leczenia w brudnym, przepełnionym kołchozie ludzi z
różnych środowisk i o różnym stopniu choroby. Jedzenie jest
przeważnie zimne i skromne. Pacjenci wiecznie głodują. Łaźnie są
pozbawione jakiejkolwiek prywatności. Często zdewastowane oddziały,
w których panoszą się epidemie grypy, choroby bostońskiej, czy
różnych grzybic. W szpitalach nierzadko można ćpać i pić
alkohol, gdyż diler podał się za kuzyna i wniósł na oddział
narkotyki czy pół litra wódki. Obok odurzonego narkotykami
wyrostka, musi przebywać uzdolniona abiturientka ASP z bulimią np.,
czy na jednej sali z niemyjącymi się starcami z demencją musi spać
młody student, który w wieku 22 lat zachorował pod wpływem
stresów na depresję czy ChAD. I wiele, wiele innych złych rzeczy,
o których można napisać wiele książek i relacji.
Jak powinno być:
- Wiele osób i ich rodzin nawet przez wiele lat nie wie, że jest
chorym/ma chorego w domu. Nauczmy się rozpoznawać choroby
psychiczne wokół nas.
Dzisiaj brakuje uświadamiania, co to jest choroba psychiczna i jak ją
wyławiać i rozpoznawać w sobie lub otoczeniu. Powinien być
obowiązkowy program na lekcji wychowawczej w szkołach, szczególnie
na etapie wieku gimnazjalnego. Szczególnie lekarze alarmują, że
statystyka medyczna pokazuje, że w dobie mediów społecznościowych,
tempa życia i konsumpcjonizmu – rośnie lawinowo odsetek
zachorowań na schizofrenię. Problemem jest również duża ilość
zachorowań na depresję wśród młodzieży. Próby samobójcze lub
samookaleczenia się to norma w wieku gimnazjalnym obecnie. Do tego
dopalacze i narkotyki psują mózgi młodych ludzi. Brak snu przez
kilka dni pod rząd, wahania nastoju, brak apetytu lub wręcz druga
skrajność nadmierna senność, skrajna melancholia – to oznaki
pierwsze choroby psychicznej, które mogą minąć, ale też mogą
rozwinąć się w psychozę lub skończyć się aktem samobójczym.
Wiedza, że jesteśmy prawdopodobnie chorzy, to już pierwszy sukces
w leczeniu. Kolejny to zaakceptowanie swojej choroby przez chorego,
czyli przyjmowanie lekarstw oraz odpowiednia terapia.
Jak chory ma zaakceptować swoją chorobę, jak jego rodzina ma się
przyznać przed sobą i innymi, gdy całe społeczeństwo od
sąsiadów, pracodawców czy kolegów – tkwi w okowach strasznych,
iście średniowiecznych stereotypach – podsycanych przez
dziennikarskie hieny po każdej tragedii, gdy wychodzi na jaw, że
sprawca był leczony psychiatrycznie. Mógł być przy okazji
przestępcą wielokrotnie notowanym, mógł być pedofilem, mógł
być psychopatą, czy narkomanem – wkłada się do jednego worka,
że to była „osoba z żółtymi papierami”. Często spotykamy
się z napiętnowaniem, szczególnie w mniejszych miejscowościach
ludzi chorych psychicznie – wytykanie palcami, drwiny, a nawet
przemoc fizyczną. Mało jest pracodawców, którzy po wiadomości,
że jego pracownik choruje lub właśnie zachorował – pozostawia
go na tym samym stanowisku i z tym samym zakresem obowiązków. W
większości wypadków pomimo wieloletniej, dobrej pracy – po
powrocie ze szpitala, pracy już nie ma. Albo jest degradacja
oficjalna lub nie wprost.
- Zapobiegać zamiast leczyć.
Specjaliści są już pewni, że w Polsce zachłysnęliśmy się kapitalizmem i
dobrami materialnymi w sensie socjologicznym, ale też wynikającymi
z tego problemami natury psychologiczno – fizjologicznych. To do
czego kraje zachodniej Europy dążyły przez 70 lat, my zdobyliśmy
przez niespełna 30 lat. Polacy pracują ponad siły, ponad
możliwości swoich organizmów, szczególnie psychiki i pracy mózgu.
Zapomnieliśmy odpoczywać. Jak idziemy na basen, to aby przygotować
się do triatlonu. Jak na spacer to przewietrzyć dzieci biegiem, lub
wyprowadzić psa. Jak biegniemy to oczywiście maratony. Tak samo z
czytaniem, oglądaniem i przede wszystkim kupowaniem. Obserwacja
znajomych w mediach społecznościowych, to kolejne frustracje.
Ludzie pokazują jak żyją jako idyllę, a przestali ze sobą
rozmawiać – szczególnie co dzieje się w nas i z naszymi
organizmami i nasza psychiką. Zadłużenie hipoteczne czy innych
kart kredytowych to kolejne zarzewie stresów. W pracy wyścig
szczurów i normy do wykonania – nadgodziny, korki itd. itd. , a
gdy przychodzi czas na sen -organizm z uwagi na zbyt wiele bodźców
w ciągu dnia i promieniowania ultrafioletem z monitorów komputerów
i smartfonów – nie potrafi zasnąć. Brak snu powoduje, że
spirala się zaczyna i początek potencjalnych problemów
psychicznych.
Musimy jako społeczeństwo nauczyć się higieny życia i sprawiać aby
nasze rozgrzane do czerwoności synapsy w mózgu odpoczywały.
Nerwowe przełączniki w organizmie nie wariowały – powodując
wieczne zmęczenie, bezsenność czy nerwy. I żaden magnez, czy
pigułka szczęścia od szemranego sprzedawcy, nie zastąpi dobrej
tzw. higieny życia, świadomości odpoczynku i możliwości naszego
organizmu.
- Rozróżniać i postępować inaczej z prawdziwymi przestępcami
z chorobami psychicznymi, a zwykłymi chorymi.
Wykorzystywać istniejące prawo w praktyce i zapewniać odpowiedni dozór w
więziennictwie, czy chorzy psychicznie przestępcy przyjmowali na co
dzień swoje dawki leków i są pod stałą obserwacją
psychiatryczną, tak aby po odbyciu kary ich mózgi nie były
uszkodzone, w wyniku zaniedbań. Zadbać o prowadzenie terapii
indywidualnej lub grupowej w jednostkach penitencjarnych, a nie
pozostawiać tychże chorych samemu sobie w małych celach. Dla
zdrowych ludzi polskie więzienia to trauma, nie mówiąc już o
osadzonych chorych, których mózgi wchodzą na wysokie obroty bez
leków. Są podatni na silne lęki, manie prześladowcze, urojenia,
głosy wytwarzane przez ich wadliwie działającą psychikę. Do tego
podejrzewamy, że w środowisku osadzonych – chory dotknięty jest
większą stygmatyzacją i bardziej podatny na prześladowania niż
my na wolności.
Z drugiej strony, pozwolić nam chorym respektującym prawo polskie i
żyjący w naszym społeczeństwie, po prostu pracować, tworzyć,
zakładać rodziny i posiadać dzieci, a tym samym być
samowystarczalni i płacić podatki – bez dodatkowych bagażu
prześladowań i zagrożeń, ze strony państwa.
cdn.