Mężczyźni cierpią dłużej po rozstaniu.
![Mężczyźni cierpią dłużej po rozstaniu.](https://wykop.pl/cdn/c3397993/link_9yXMiIqoMtgVD7t8agRin4EIBBbpfb5k,w300h194.jpg)
Jak się okazuje, mężczyźni częściej rozpamiętują zakończone związki: wspominają byłą partnerkę jako "najlepszą, jaką kiedykolwiek mieli" i zastanawiają się, co mogli zrobić lepiej, by uchronić relację przed rozpadem.
![sznaps82](https://wykop.pl/cdn/c0834752/2a3a68440e121c98a06518521fd9ba4c82e75f972313159ac090c1f5868c1acd,q52.jpg)
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 325
- Odpowiedz
Komentarze (325)
najlepsze
@ManDZiO: Moja też. Po 10 latach związku. Teraz już mi zwisa i powiewa, nawet czasem się spotykamy jak zwykli znajomi. Całe moje #!$%@? ustało, kiedy zdałem sobie sprawę, że nasze wspólne życie się zakończyło i już nie jest moim problemem. Jak renkom odjoł ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dodatkowo jestem jej wdzięczny, bo jej odejście uświadomiło mi, że trwałem
Mężczyźni nie mają przyjaciół od serca, ukrywają emocje, nie pracują nad nimi i nie potrafią w zdrowy sposób się pozbyć negatywnych uczuć (piją, idą się "#!$%@?ć"). Często jest też tak, że partnerka jest tą jedyną
To jest problem, że faceci są pozostawieni sami ze swoimi problemami. Że nie mają komu się wygadać i nie dostają wsparcia (od innych facetów też). Kobieta pójdzie do mamy, koleżanek, wypłacze się, te pomogą przepracować złe emocje. Wesprą, wysłuchają, pocieszą.
A co facet usłyszy? "Zwal se to ci przejdzie" "nie bądź #!$%@?", a samemu #!$%@? nie jest łatwo. Kobieta przez miesiąc wyje w
Kobiety zawsze znajdą wsparcie, popłaczą sobie razem, pogadają, pocieszą itd. Były facet to największy
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
@smakowal_jak_kurczak: dokładnie, 98% lasek ma backup zorganizowany, 2% to te które są w stanie przeżyć bez faceta.
Jak dupa chce wrócić po rozstaniu, to znaczy że jakiś gościu ją przebolcował i #!$%@?ł :D
źródło: comment_fyCtrE7ESnZCxHUxaxmFr68qOtfwxE7N.jpg
Pobierzźródło: comment_pEQOf1hiWYcrObg8Y9RrGkEfHlDQ2nuC.jpg
Pobierzźródło: comment_9Ln8yBmhKImmVnLWn8uFHGQCIqYYGWPq.jpg
Pobierzi to:
źródło: comment_dn0EXY9F6AymMCjsuE9mVcN5sLMtmCe4.jpg
PobierzKomentarz usunięty przez moderatora
To wygląda na klucz tego 'cierpienia' dłużej - ugodzenie w męską odpowiedzialność, czyli co schrzaniłem, co mogłem lepiej zrobić itp. zwłaszcza u tych opiekuńczych, odpowiedzialnych. Czyli nie tyle rozpamiętywanie związku(czy samej kobiety), ale zawiedzenie się na samym sobie, i wzięcie na barki winy za
- toksyczne koleżanki - nawet jak dziewczyna wydaje się "inna", to nie bez powodu najlepiej się z nimi dogaduje
- momentami brak szacunku do faceta i wyzywanie w nerwowych sytuacjach - ja też się #!$%@?, ale nigdy nie nazwałbym partnerki choćby "głupią". Oczywiście zareagowałem natychmiast, ale sam fakt, że tak pozwalali sobie jej poprzedni goście i że tak była nauczona, nie rokował dobrze
- ogromne, wręcz patologiczne problemy z samooceną, które musi sobie podbijać poprzez bycie adorowaną przez innych mężczyzn - na początku wydawało mi się to "słodkie", ale potem zrozumiałem jak bardzo jest to toksyczne i że moja adoracja nigdy takiej dziewczynie nie wystarczy
- bardzo szybko cisnęła na związek, wręcz od razu - bycie ze sobą po 2-3 spotkaniach, bo bez tego nie ma seksu? Wtedy wydawało mi się to normalne, a dzisiaj uważam to za patologiczne