<p>Jako że noc z 9/10 września spędziłem na lotnisku w Oslo umilając sobie czas wykop'em postanowiłem się odwdzięczyć krótkim sprawozdaniem z mojej trwającej jeszcze wyprawy.</p><p><br /></p><p>Moją kolejną destynacją jest Spitsbergen. Lot z Oslo do Longyearbyen trwa nieco ponad 4 godziny. Mieliśmy technical stop w Tromso to i miło było powspominać kwietniowy wypad do tej własnie miejscowości. Zupełnie inaczej wygląda to miejsce bez śniegu. Lotu praktycznie nie pamiętam bo spałem cały prawie czas jako że poprzednią noc spędziłem na lotnisku w Oslo. Lotnisko w Oslo nieco mnie rozczarowało bo porównując je do Osaka Kansai widzę duże braki. Między innymi dostęp do netu jest utrudniony. Stoją wprawdzie cztery kioski przy których na stojąco można sobie posurfować ale jednak strach tak się logować do mejla że o fejsbusiu nie wspomnę. Dostęp wprawdzie można kupić ale jedynie za pomocą karty debetowej/kredytowej. Brak paypal'a odstrasza mnie. A vocher'ów jak w Holandii na Shipol nie sprzedają.</p><p> </p><p>No więc wracając do lotu. Z London Heathrow wyleciałem wieczorem 9tego września. FlySAS jest ok ale nie dają jeść. Leciałem z norwegiem który pracuje w Londynie i Oslo. Rozmawialiśmy dłuższą chwilę i powiedział mi że całe życie chciał na Svalbard polecieć a jakoś tak odkłada to i odkłada a przecież jest Norwegiem. </p><p> </p><p>Przy kontroli paszportowej Pan z norweskiej straży granicznej zmierzył mnie wzrokiem i zapytał czy mieszkam w Norwegii. Tak to już jest jak sie ma brode a w paszporcie fotke bez. Mówie że nie i że lece na Svalbard. Zareagował podobnie jak ten norweg z samolotu.</p><p> </p><p>Po 11h czekania wsiadłem wkocu w SK4414 na Svalbard. Miałem miejsce przy oknie a obok siedziała parka niemców około 40tki. W pewnym momencie ona zagaiła czy jak podczas postoju technicznego zwolni się troche miejsc to nie przesiadłbym się bo jej mąż chciał pocykać fotek. Mówie że nie ma problemu. Pech chciał że tyle ludzi ile wysiadło tyle też zapakowalo sie na pokład. Więc o zmianie miejsc można było zapomnieć. Powiedziałem jej jednak że ja pewnie i tak będe spał a jak jej mąż chce to niech se pstryka mi przed nosem bo nie mam jakoś problemu do tego. Mąż uhahany dobył swojego nikona więc i ja postanowiłem nakręcić krótki filmik - wrzuce jakoś później jak się ogarne. Muszę wspomnieć że mąż rzucił takim niemieckim żarcikiem. Mianowicie powiedział że jak ten samolot wyląduje to populacja svalbardu wzrośnie o 10%. Całkiem śmieszny żarcik - ja sie uśmiałem po same pachy : ))</p><p><br /></p><p>
</p><p> </p><p>ePo wylądowaniu wyszedłem z samolotu i faktycznie - google nie kłamie. Było zimno wpizdu. Musiałem założyć swoją pancerną bluze i kurtke. Zaskoczony byłem brakiem kontroli paszportowej ale w sumie ta wyspa do nikogo nie należy a Norwegia jedynie sprawuje nadzór administracyjny więc można się było tego spodziewać.</p><p> </p><p>Miasto Longyearbyen to główne miasto Svalbardu. Mieszka tu 2500 ludzi. Około. Wszędzie stoją skutery śnieżne i czekają na śnieg który spadnie lada chwila. Już teraz temperatura oscyluje poniżej zera więc tylko czekać. Śnieg leży niedaleko jako że zaraz za miastem znajduje się lodowiec. </p><p> </p><p>Z lotniska zabrał nas autobus. Koszt 50 NOK. Jechał przez całe miasto i zatrzymywał się przy wszystkich większych hotelach. Z tego co pamiętam były to Radisson Blu, Spitzbergen Hotel, Basecamp Hotel, jakaś farma i mój Guesthouse102. Miejscówka moja jest prezentuje naprawde przyzwoity standard. Koszt pokoju jednoosobowego to 550 NOK. Przy rezerwowaniu kilku nocy system daje jakąś niedużą zniżke. Za 4 noce zapłaciłem coś koło 2000 NOK. Można taniej biorąc 4osobowy pokój zbiorowy (dormitory) ale ja czasem lubie puścić bączka więc wziąłem jedynke.</p><p> </p><p>Następnie udałem się do centrum. Kupiłęm pizze, obejżałem norweską wersję XFactor'a i chciałem już wracać kiedy z nienacka wyrasta mi przed nosem Svalbar. Wszedłem nieśmiało do środka i od razu polubiłem to miejsce. Aż za bardzo. Carlsber - 44 NOK. Nim się zorientowałem była godzina 22:00 i zaczął się koncert. Nie pamiętam kto grał ale pamiętam że całkiem sympatycznie.</p><p> </p><p>Po piątym browarze i trzech ginach z tonikiem postanowiłem wracać do Guesthouse 102 jako że było już koło północy. Jakoś mocno wyrzeźbiony nie byłem dlatego zaskoczył mnie ból głowy dzisiejszego ranka. Taki kac ostatnio miałem chyba w liceum. Może to ta aura albo to p--o mocniejsze? Wstałem jakoś o 15:00. Poszedłem na recepcje i zabukowałem sobie rejs na dzień jutrzejszy do Barendsburga. Koszt 1250 NOK. Do tego wziąłem dostęp do netu na 24h - 75 NOK i rower na 24h - 100 NOK. Na rowerze pojechałem do centrum wysłać kartki. W sklepie poznałem kilku polaków z Warszawy. Zaprosili mnie na wieczór do baru w Spitzbergen hotelu ale jakoś tak wyszło że nie dojechałem jako że leczyłem jeszcze wczorajszego kaca. Kupiłem fajki (15NOK za paczke Marlboro) potem znowu wskoczyłem do pizzeri po czym zabrałem się do pisania pozdrowień. Kartki kosztują 7NOK i znaczek 11 NOK. Razem 18 NOK.</p><p><br /></p><p>
</p><p> </p><p>Wypisałem z 5 kartek i wsiadłem na rower chcąc przejechać się w stronę lotniska które oddalone jest około 15 min jazdy busem. Całe miasto było w gęstej mgle a właściwie w chmurze bo wierzchołki gór które otaczają miasto są czyste a ta chmuromgła zalega niżej przykrywają miasto. Jak się na to patrzy z daleka z punktu położonego wyżej niż Longyearbyen to wydaje się że miasta nie ma. Troche widok jak z horroru. </p><p>
</p><p>Ponadto jak jedzie się w tej gęstej mgle rowerem to po chwili człowiek jest cały mokry. Do tego ujemna temperatura i na włosach odkładają się kryształki lodu. Przejechałem dość sporo do miejsca gdzie zaczyna się lotnisko ale że kondycji brak to postanowiłem wracać.</p><p> </p><p><br /></p><p>Dojechałem a właściwie doszedłem do miejsca w którym mieszkam jakoś koło 20:00. Wykąpany i wysuszony oraz po sesji na fb postanowiłem przejść się do opuszczonej kopalni których tu jest kilka. </p><p><br /></p><p>
</p><p><br /></p><p>Góry są bardzo strome a nawierzchnia kamienista i oblodzona. Jak nie kamień ci ujedzie to sie na lodzie poślizgniesz. Twardo jednak szedłem w gore. Było ciemno ale jednak łuna słoneczna jaka się tu utrzymuje dawała troche światła że było widać gdzie się idzie. No i ja już zrobiłem 3/4 drogi zastanawiając się jak ja zejde usłyszałem na szczycie jak jakieś zwierze coś je. Było to słychać wyraźnie ale wprost nie mogłem uwierzyć. Postałem chwile i dalej było słychać że jakieś zwierze się posila i to nie jest małe zwierze. Poblem zejścia rozwiązał się błyskawicznie w tym momencie bo nie mając broni wolałem niesprawdzać czy to jest lis polarny czy raczej napewno niedźwiedź. Pognałem w dół niczym Ussain Bolt na 100m. Już nie było problemu z oblodzonymi kamieniami czy stromizną. Biegnąc tak odwracałem się co chwila czy dla pewności czy aby napewno to coś co jadło u szczytu nie postanowiło zrobić sobie dokładki.</p><p> </p><p>Szczęśliwy jak nigdy osiągając asfaltową drogę udałem się do swojej bazy gdzie zjadłem zupe z torebki i przygotowałem się do jutrzejszego wypadu do Barentsburga.</p><p> </p><p>Dla tych którzy chcieliby się tu wybrać kilka adresów:</p><p>1. <a href="//www.flysas.com/" rel="nofollow" >//www.flysas.com/</a> - bilety lotnicze (ja kupilem na opodo.co.uk - warto sprawdzic tez skyscanner.net) koszt: 400 GBP</p><p>2. <a href="//svalbard.net/" rel="nofollow" >//svalbard.net/</a> - główna strona z różnymi atrakcjami do zabukowania oraz z hotelami gdzie można zrobić rezerwacje</p><p>3. <a href="//www.gjestehuset102.no/eng/" rel="nofollow" >//www.gjestehuset102.no/eng/</a> - guesthouse 102 - tańsza opcja na nocleg niż w Radisson Blu czy Spitsbergen Hotel</p><p> </p><p>Pozdrowienia i spokojnej nocy</p><p>/deejaydelta ;)</p><p><br /></p>
Komentarze (1)
najlepsze