Cześć,
nie chcę żeby to zabrzmiało jakbym pisał z podtekstem, że np. potrzebuje pomocy. Ale trochę tak jest, mam depresje. I to nie jest kwestia złego samopoczucia, chwilowego doła, ale czuje, że ciągnie mnie w dół.
Powód?
Problemy z ojcem, pracą, rozstanie, kiepskie zdrowie, finanse, patrzenie jak jedna osoba z rodziny umiera i ogólny brak perspektyw, a wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze? Że jedna czynność potrafi mi zająć cały dzień. Chciałbym coś zrobić, ale nie mogę. Czuje się jakbym był przygnieciony, a jedyna rzecz o jakiej marze po wstaniu z łóżka, to żeby zamknąć oczy. A najchętniej to wcale bym nie wstawał.
Do napisania tego posta zmotywowało mnie kilka rzeczy. Zacząłem czytać wykop i natrafiłem na artykuł jak bezdomny chłopak z Niemiec tu napisał, przeszedł długą drogę i w końcu mu się udało. A po drodze dostał wiele dobrych rad. Z kilku źródeł widziałem, że coś zaczęło się na wykopie i zrobił się rozgłos, akurat nie chodzi mi o rozgłos, bo wolałbym do końca pozostać anonimowy, ale może znajdzie się ktoś, kto przechodził przez podobne problemy.
Chciałbym jedynie sobie to móc poukładać i jak dopisze mi szczęście, to może przeczyta to ktoś, kto miał podobnie.
Zapytacie, czy coś z tym do tej pory robiłem. Pewnie, że robiłem. Chciałem się ustabilizować, ale jednak mam wrażenie jakby coś pchało mnie w dół, a natłok problemów pchał mnie do krawędzi. Odczuwam poczucie winy, nie wiem czemu, ale jednak odczuwam. Przy okazji wizyt u różnych lekarzy, jeden psychiatra przepisał mi jakieś proszki, ale efekt był jedynie taki, że miałem problemy z żołądkiem. Nie wiem nawet, gdzie szukać pomocy i czy taką otrzymam.
Nie mam problemów z alkoholem i nigdy mnie to nie kręciło. Popalałem, teraz zacząłem palić więcej, nie wiem czy to dobry pomysł żeby rzucać, bo jak raz rzuciłem całkowicie to czułem się właśnie tak jak teraz.
Spróbuje usnąć, może mi się uda. Mam nadzieje, że taki nieoficjalny zakład z Wami, że coś zrobię i za jakiś czas się pochwale, że udało mi się coś ogarnąć.
Pozdrawiam.
Komentarze (33)
najlepsze
Nie wiem, może się nie nadaje. Ale jeżeli mógłbym prosić Adminów o nie usuwanie, to byłbym wdzięczny. Nie wiem czy wniosę tym jakąś wartość, a obecnie nie wiedziałem, gdzie mogłem napisać. W każdym razie krytykę też chętnie przyjmę.
szukaj porady u SPECIALISTY.
wykop to nie miejsce na szukanie pomocy w Twoim przypadku.
I nie brnij w żadne czytadła bo możesz wpaść w błędne koło.
Potrzebujesz rozmowy z osobą która obiektywnie pokaże Ci w którym miejscu stoisz. Sam tego obiektywnie nie zauważysz.
Postaram się pisać na mikroblogu. Napiszę kilka rzeczy:
1. Jeden psychiatra tak jak pisałem mi przepisał jakieś leki, niestety nie pomogły. Źle się tylko po nich czułem, dlatego będę szukał innego lekarza.
2. Była dziewczyna, też chodziła do psychiatry, a miałem z nią takie jazdy czasami, że to rozstanie to chyba wychodzi mi na dobre.
3. Zdaje sobie sprawę, że nie znajdę tu pomocy w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nawet jakby czytał to jakiś psychiatra, to i tak musi mnie zbadać na żywo. I określić jak jest ze zmianami chemicznym w mózgu, bo prawdziwa depresja tym właśnie jest.
4. Minibloga ogarnę. Póki co chodziło mi, o to, żeby sobie zapisywać niektóre rzeczy/prowadzić dziennik, niż opisać tu problemy w stylu "Rozstałem się z dziewczyną. Co robić???!!! <3". Mam nadzieję, że wszyscy mnie rozumieją, a za wszystkie odpowiedzi, dziękuje.
A niby jak ma Ci ocenić zmiany w mózgu?
Jeśli chcesz pod tym kątem to zrób badania krwii.
Ja nadal tego nie ogarniam, że na pozór normalny gość, który nigdy nie miał ani problemów z alkoholem, narkotykami,
Wstałem, zmuszając się do wstania, trochę późno, ale robiłem dla znajomego pewną rzecz. Ogarnąłem pokój, ogarnąłem zarost. Odebrałem rzeczy od byłej. W pracy mimo zakończenia okresu próbnego bez możliwości współpracy chcieli żebym jeszcze dwa za darmo porobił. I nie wiem... dowala mi to, że zawsze jestem na końcu łańcucha pokarmowego, w relacji, w rodzinie, w pracy. Zacząłem nawet myślę, że ja na nic lepszego nie zasługuje.
Byłem u lekarza, mam
Teraz jestem jeszcze przeziębiony, ale w głębi serca nie mogę się doczekać powrotu do treningu.
Zauważyłem, że jest to coś, co ciężko samodzielnie ogarnąć. Czuje się jakbym tonął pod naciskiem tych problemów. Żałuje, że się nie da tego przyśpieszyć, tak bardzo bym chciał wrócić do swoje życie, nawet jak było nudne, monotonne, to jednak było moje, a czuje jakby coś mi je zabierało. A każdy dzień to walka właśnie z samym sobą.
Pocieszyłeś mnie, że da się wrócić do normalności :) Bo sam