Szymon Marciniak, jedyny polski sędzia na mundialu: Finał mi nie grozi. I...
Wiem, że finał mundialu jeszcze mi nie grozi. Nawet gdybym sędziował perfekcyjnie. Bo gdybym go dostał w wieku 37 lat, co więcej mógłbym osiągnąć? - mówi Szymon Marciniak, pierwszy polski sędzia na mistrzostwach świata od 1998 roku.
michel331 z- #
- #
- #
- #
- #
- 12
- Odpowiedz
Komentarze (12)
najlepsze
Rafał Stec, Michał Szadkowski: Czuje się pan sportowcem?
Szymon Marciniak: Pewnie. Biorąc pod uwagę, ile i jak trenujemy, jak wyglądamy... Trenerzy przygotowania fizycznego reprezentacji, którzy pracowali z nami w Arłamowie, gdy piłkarzy jeszcze nie było, bardzo zaskoczeni stwierdzili, że mamy zbliżone wyniki do zawodników, w niektórych aspektach nawet lepsze. Ciało to moje narzędzie. Muszę być zawsze blisko, w 90. minucie nie może zabraknąć pary, pot nie może zalewać mi oczu, muszę czuć komfort. Nie poproszę o zmianę w 70. minucie tylko dlatego, że czuję się trochę gorzej.
Sędziuję niemal co trzy dni – w ekstraklasie, Lidze Mistrzów, rozgrywkach międzynarodowych. Mamy bardzo ciężkie obozy, sędziowanie zmieniło się totalnie. Przez szybkość piłki, nieprzewidywalność, spryt trenerów. Największe kluby zatrudniają byłych arbitrów, by za świetne pieniądze znajdowali nasze słabe punkty. Musimy być zawsze krok do przodu, nie dać się oszukać.
W
– O Japończykach wiedziałem, że są z natury grzeczni, ułożeni. I zdarzało się, że po faulu piłkarze mnie przepraszali. U nas każdy chce przekonać, że nie złamał przepisów. Tam podbiegam do faulującego, mocno używając gwizdka, jestem od niego dwie głowy większy, i słyszę, że wcale nie chciał. Kultura osobista, szacunek do sędziego ujęły mnie. Po meczu drużyny ustawiają się na środku, tak jak u nas przed rozpoczęciem gry, i wszyscy sobie dziękują. Bez względu na to, co wydarzyło się w meczu. Jak to bardzo różni się od Ligi Mistrzów, gdzie jest walka o pieniądze, a jak sędzia nie widzi, można zrobić wszystko – uderzyć łokciem, opluć, ugryźć! W Japonii nowością było też bardzo szybkie wznawianie gry. Kiedy gwizdałem przewinienie blisko pola karnego, chciałem ustawiać mur, tymczasem piłkarze już rozpoczęli akcję, nie chcieli zarządzania rzutu wolnego. W Europie stałe fragmenty są zazwyczaj celebrowane, mamy od nich specjalistów. Oni chcą elegancko ustawić piłkę, mają przesądy, by stała wylotem do pompowania albo w inny sposób. Sędziowie ustawiają więc mur w odległości 9,15 m, pouczają zawodników, by nie unosili rąk do góry, a Japończykom zależało na tym, by jak najszybciej zaskoczyć rywali. Na początku taką akcję zatrzymałem i później miałem do siebie pretensje, ale byłem tym bardzo zaskoczony. Gdy gwizdnąłem, oni byli zaskoczeni. Dopiero po chwili zrozumieli, że ich nie zrozumiałem.
W Arabii Saudyjskiej piłkarze podpytywali o Barcelonę, gratulowali meczów, które sędziowałem. Czułem ich respekt. Kiedy gwizdnąłem coś miękkiego, czego gwizdać nie musiałem, nikt nie podbiegał, nie machał rękami. Ale kiedy mecze prowadził lokalny sędzia, ci sami gracze traktowali go znacznie gorzej. Pewnie Mark Clattenburg, który jest szefem sędziów w Arabii Saudyjskiej, na najważniejsze spotkania zaprasza arbitrów z Europy, by mieć spokój na boisku.
– Wiem, że finał mi jeszcze nie grozi. Jestem jednym z najmłodszych sędziów. Wprawdzie mecze, które sędziowałem w LM, predestynują mnie do największych wyzwań, ale żeby dostać finał, trzeba już wcześniej być na MŚ, przeżyć ten turniej, pewnie popełnić jakiś błąd i wytrzymać psychicznie. Kandydat do prowadzenia finału musi być też przygotowany życiowo, nie może mieć 30 lat. Ja, mając 37, wiem, że nie pokażę nikomu łatwej żółtej kartki, druga musi być oczywista, bo nie chciałbym niczego wypaczyć. W fazie grupowej są tylko trzy mecze, jeżeli w jednym można by się przyczepić do mojej decyzji, człowiek byłby sportowo wściekły. Uprawiam nieprzewidywalny zawód. Możesz fantastycznie prowadzić dwa mecze, a w ostatniej minucie trzeciego zdarza się nawet nie błąd, a kontrowersja. I pół świata uważa, że powinien być rzut karny, a drugie pół, że dobra decyzja. Komisja Sędziowska może uznać, że skoro jest tak głośno wokół sędziego, to lepiej go schować. Tak to działa.
Czyli droga do finału jest trudniejsza niż dla piłkarza. Nawet jeśli będzie pan pracował perfekcyjnie, to metryka pana wyeliminuje.
– Doświadczenie mam, LM to najlepsze rozgrywki, byłem dobrze oceniany za naprawdę trudne mecze. Ale nie wolno zbyt wcześnie „spalić” młodego sędziego. Gdybym na początku kariery popełnił duży błąd w meczu dobrych drużyn, byłbym naznaczony, trudno byłoby odbudować reputację. Zarazem jednak jestem jednym z dziesięciu sędziów z Europy na mundialu. A kilku planuje zakończyć karierę. Wkrótce zostanę zatem jednym z weteranów. I gdybym w wieku 37 lat dostał finał MŚ, co więcej mógłbym osiągnąć? Byłbym nasycony, a FIFA straciłaby arbitra, którego może potrzebować w