Caracas, miasto upadłe. Stolica Wenezueli umiera
The Wall Street Journal: Caracas, niegdyś tętniąca życiem metropolia Ameryki Łacińskiej, dziś obraca się w gruzy. Trawią ją hiperinflacja, zrujnowana gospodarka i wzrost przestępczości. - Wszyscy chcą stąd uciec - mówią mieszkańcy.
Takiseprzecietniak z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 24
- Odpowiedz
Komentarze (24)
najlepsze
Sześć lat temu młoda rodzina z Caracas, stolicy Wenezueli, kupiła wymarzone mieszkanie. Pięciopokojowy apartament mieścił się w luksusowym budynku z basenem położonym w modnej dzielnicy La Castellana. Posadzki wykładane były marmurem, a okna wychodziły na wszystkie strony świata. Apartament i jego renowacja kosztowały młode małżeństwo 1,5 mln dol. – Caracas, niegdyś perła Ameryki Łacińskiej, uchodziło za jedno z najdroższych miast kontynentu.
Te czasy minęły. Dziś miasto obraca się w gruzy: woda nie dociera do większości domostw, transport publiczny nie działa, a firmy zamykają się jedna za drugą w obliczu hiperinflacji, która w tym roku ma sięgnąć rekordowych 13 tys. proc. Uzbrojeni żołnierze w kamuflażu i kominiarkach pilnują punktów kontrolnych, a gotówki używa się tak rzadko, że nie można opłacić najbardziej podstawowych potrzeb, np. przejazdu autobusem.
W zeszłym roku młoda rodzina opuściła mieszkanie w La Castellana, sprzedała je za jedną trzecią pierwotnej wartości i przeniosła się do Stanów Zjednoczonych. Exodus Wenezuelczyków przyspiesza – napędzają go wzrost tendencji autorytarnych i potężny kryzys gospodarczy – w ciągu ostatnich pięciu lat PKB Wenezueli skurczyło się o 40 proc.
Ci, dla których takie warunki stały się już nie do wytrzymania, sprzedają swoje mieszkania za ułamek dawnej ceny. Rozpaczliwie potrzebują gotówki, by zacząć wszystko od nowa.
40 lat temu 66-letnia dziś terapeutka po raz pierwszy weszła na dach budynku położonego na wzgórzu w cichej, mieszkalnej okolicy. W trzypokojowym apartamencie zakochała się od pierwszego wejrzenia. Dziś próbuje go sprzedać – ostatnio odrzuciła ofertę kupna za kwotę niższą o 150 tys. dol. niż ta, którą zapłaciła w 1975 r.
– Kraj, w którym dorastałam, już nie istnieje – mówi. – Potrzeba co najmniej dwóch pokoleń, aby postawić go na nogi. Nie sądzę, abym tego dożyła.
Właściciele apartamentu mieszczącego się w ekskluzywnej dzielnicy Palos Grandes o powierzchni niemal 1,2 tys. m kw. wycenianego kiedyś na 800 tys. dol. próbowali go sprzedać przez dwa lata. Niedawno odrzucili ofertę za 400 tys. dol. Podobnie jak wielu innych mieszkańców, którzy mogą sobie na to pozwolić, po prostu zamknęli drzwi na klucz i po cichu wyjechali za granicę. Mieli nadzieję, że w ten sposób nie ściągną nielegalnych lokatorów ani nie zwrócą uwagi rządu, który wywłaszcza właścicieli opuszczonych mieszkań.
@Takiseprzecietniak: Braki wody, prądu, hiperinflacja, żołnierze na ulicach, komunikacja nie działa. Skupy złomu hulają.
* dochody z surowców idą na inwestycję, a nie na socjal;
* socjal finansowany jest z podatków (a co za tym idzie – jeśli chce się organizować pakiety socjalne, to trzeba przyciągnąć jak najwięcej przedsiębiorców. W Europie Zachodniej podatki są co prawda wyższe niż w Polsce, ale nie istnieją bzdurne przepisy prawne, a biurokracja nie jest duża i nie gnębi przedsiębiorców tylko im
Komentarz usunięty przez moderatora
A to, że ktoś nie głoduje to przecież oznaka braku równości.
A instynkty bydlęce zadziałają jak zwykle i za niedługo pewnie zbrodniarzem zostanie każdy kto posiada pajdę chleba albo kilo mąki.