Pozbyć się „ludzkiej wkładki”. Ile zarabiało się na czyszczeniu kamienic?
Jeśli ktoś kupił kamienicę wartą 2 mln zł i wyrugował z niej lokatorów, to kamienica ta była warta już 4 mln zł. I to wszystko nawet bez stuknięcia młotkiem. To odpowiedź na pytanie, dlaczego "czyszczenie" było tak powszechne. Są dowody na to, że urzędnicy o tym wiedzieli
aswalt z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 135
- Odpowiedz
Komentarze (135)
najlepsze
Dokładnie, wiedzą komu dać kopertę.
@Lorenzo_von_Matterhorn: Nie większy, tylko bandyta dużo może w tym ciągle jednak bandyckim socjalizmie. To nie jest sytuacja, że większy kupił dużo mieszkań i zarobi na tym tak czy siak, mimo że trafi mu się jakiś odsetek niechętnych do wyprowadzki. Tu chodzi o to, że jest bandycki urzędnik, który się boi bandyty, albo weźmie w łapę od cwaniaka, żeby nie widzieć, że tamci robią eksmisje, na
Lokatorzy byli GMINY a nie KAMIENICY czy WŁAŚCICIELA!
Właściciele powinni odzyskiwać swoje posiadłości bez wad. A jakby gmina zaciągnęła kredyt pod daną nieruchomość to powinno to zobowiązanie przejść na nowego właściciela, który daną nieruchomość
Obecnie mieszkania są zapewniane dopóki płacisz (a często nawet jak nie), do tego po X latach może je wykupić za ułamek wartości.
To bardzo dużo mówi o tym, kto tam mieszkał. Żule i patologia.
Miasto miało kamienice w których zakwaterowało lokatorów, po czym musiało zwrócić nieruchomość osobom prywatnym. Powstało pytanie: czy gmina musi zabierać tych lokatorów i im coś oferować? Powyższy przepis jasno mówi, że nie - tak jak prywatna osoba sprzeda lokal i nowy właściciel ma lokatora, tak i gmina jest w takich samych prawach.
Wyobraźmy sobie jednak, że gminy postanawiają z własnej inicjatywy zapewniać te lokale. W Warszawie kolejka do lokali zastępczych to jakie 2000 osób. Jeśli kwaterować do tego wszystkich z kamienic reprywatyzowanych okazuje się, że trzeba by wydatkować sporą kasę na np. budowę domów socjalnych. Wiecie jaki byłby wrzask gdyby ktoś odkrył, że miasto buduje za miejską kasę domu dla ludzi których tych mieszkań nie musi zapewniać?
I argument, że miasto wiedziało. W momencie gdy kamienica przeszła na rzecz prywatnej osoby, miasto nie ma żadnych praw do lokatora. Tylko tyle i aż tyle.
Przez wiele miesięcy policja nawet nie sprawdziła samochodów złodzieja kamienic podejrzanego. Gdy w końcu się za to zabrali (chyba dopiero po wygranych przez PiS wyborach) okazało się, że jedno auto jest czyste, a drugie... zniknęło.
Zostało sprzedane jakiemuś żulowi, żulowi się "umarło", a auto wyparowało.
Tak się rządzi w tej Warszawie.