Witam!
Chciałbym się z Wami podzielić przykrą sytuacją jaka spotkała mnie ze strony wszystkim znanego sklepu ze sprzętem elektronicznym RTV EURO AGD.
Moja sytuacja pokazuje na jakim poziomie znajduje się dbałość o dobro klienta, który musi walczyć o swoje z powodu wadliwego sprzętu zakupionego w wyżej
wymienionym sklepie.
Wszystkie fakty postaram się przedstawić w sposób chronologiczny żeby jak najlepiej odzwierciedlić drogę jaką musiałem dotychczas pokonać, tylko po to by na końcu dowiedzieć się, że żadna pomoc ze strony sklepu nie zostanie mi udzielona, mimo że to właśnie sklep jest odpowiedzialny za zaistniałą sytuację.
18.11.2017
Skuszony promocjami w sklepie RTV EURO AGD postanowiłem kupić, moim zdaniem rewelacyjny, telefon Lenovo Moto Z (1549 zł) wraz z kartą pamięci 64 gb (149 zł), która zresztą na stronie na początku wyświetlała się jako "w zestawie", oraz modułem powerpack moto z black motorola (199 zł), który rzecz jasna jest kompatybilny tylko i wyłącznie z tym telefonem oraz jego następcą Lenovo moto z 2, jest to ważnie w dlaszej części. Wszystko to postanowiłem kupić przez sprzedaż internetową na raty 0% obsługiwanych przez Alior Bank.
21.11.2017
Odebrałem od kuriera DHL przesyłkę z telefonem oraz pozostałym osprzętem. Po głębszym zapoznaniu się z funkcjami telefonu stwierdziłem, że nie działa w nim bluetooth, który dla mnie jest funkcją obowiązkową w związku z częstym używaniem przeze mnie słuchawki bluetooth.
Po kontakcie z oficjalnym serwisem Lenovo CDTI (Regenersis) oraz infolinią RTV EURO AGD (na infolinii stwierdzono że telefon kupiony przez internet mogę reklamować zarówno w wybranym przeze mnie sklepie stacjonarnym, jak i po przez wysyłkę do siedziby EURO RTV AGD), stwierdziłem, że oddam sprzęt do autoryzowanego serwisu, czyli do CTDI. Decyzja moja była spowodowana zadowoleniem z zakupionego telefonu, poza faktem niedziałającego bluetootha. Miałem nadzieję na naprawę telefonu, bądź wymianę na nowy.
Jako że telefon zakupiony był w promocji, która pozawalała mi na płacenie rat dobiero od marca, nie było to dla mnie problemem. Miałem swój poprzedni telefon i czas.
21.11 – 17.12.2017
Regularnie sprawdzałem stan naprawy telefonu na stronie serwisu CTDI. Po ponad tygodniu pojawił się raport z którego wynikało, że telefon nie zostanie naprawiony, i że przechodzi on na własność Lenovo, a sklep zobowiązany jest wymienić mi go na nowy, taki sam lub o zbliżonych parametrach, lub zwrócić koszty kupna.
Dnia 17.12 przyjechał do mnie kurier z przesyłką w której były dokumenty jakie wysłałem razem z telefonem do serwisu, oraz wydrukowany raport z usługi.
18.12.2017
Około godziny 20:00 wybrałem się do sklepu RTV EURO AGD mieszczącego się w Gdyni na ulicy Kazimierza Górskiego 2 w Rivierze z raportem z serwisu oraz z dowodem zakupu.
Po rozmowie z kierownikiem, dowiedziałem się, że raport powinien mieć pieczątkę serwisu, ale że nie ma muszą sprawdzić jego autentyczność.
Kiedy zapytałem się ile to będzie trwało, Pani z obsługi poinformowała mnie, że odezwą się jutro. Tak więc zostawiłem swój nr telefonu oraz imię i nazwisko.
19.12.2017
Tego dnia byłem w pracy od godz. 8 – 20. Sklep EURO RTV AGD miał być otwarty tego dnia do godz. 21:00.
Czekałem na kontakt mniej więcej do godz 14:00, po czym nie doczekawszy się żadnej informacji postanowiłem samemu odezwać się do sklepu co nie było
łatwe.
W internecie nie znalazłem nr do sklepu stacjonarnego tak więc zadzwoniłem na infolinię RTV EURO AGD.
Tam przeprowadziłem pierwszą, bardzo ciężką, rozmowę z Panią która nic nie rozumiała z tego co się do niej mówi, jednak mimo to stwierdziła, że sklep nawiąże ze mną kontakt. Mimo że proponowałem podanie jeszcze raz mojego nr telefonu ponieważ miałem podejrzenia że kartka w sklepie mogła się zawieruszyć, Pani na infolinii nie wykazała zainteresowania.
Około godz 16:00 będąc już bardzo zniecierpliwionym (jak już wspomniałem między końcem mojej pracy a zamknięciem sklepu miała minąć jedynie 1 godzina, więc nie chciałem śpieszyć się i jechać na marne jeśli okazałoby się coś nie tak) zadzwoniłem na infolinię raz jeszcze.
Tym razem telefon odebrał mężczyzna, który był dużo bardziej pojętny. Zrozumiał wszystko co mam mu do przekazania i zapisał mój nr telefonu.
Po krótkim czasie od drugiej rozmowy odezwała się Pani ze sklepu mówiąc, że próbowano się już ze mną skontaktować (żadnych połączeń nie miałem) i informując mnie że wszystko jest w porządku z raportem i zapraszają mnie po odbiór telefonu do sklepu.
Ucieszyłem się i zaraz po pracy pojechałem do sklepu w Rivierze w Gdyni na ul. Kazimierza Górskiego 2.
Na miejscu zostałem poinformowany przez kierownika, że co prawda nie mają tego modelu na stanie, ale podpiszemy papiery reklamacyjne. Nie za bardzo rozumiałem o co w tym wszystkim chodzi. Ponieważ od samego początku informowałem, że chcę po prostu wymienić telefon na taki sam, tyle że sprawny. Mimo to Pan kierownik wypytywał mnie o raty, mówiąc że nie może mi dać pieniędzy (mimo że wcale o to nie prosiłem! Chciałem telefon i powtarzałem to aż do znudzenia) bo nie mam jeszcze spłaconego zobowiązania. Na wszystko odpowiadałem zgodnie z prawdą jednak nie widziałęm żadnego związku ze sprawą.
Dostałem fakturę korygującą, oraz jakieś dokumenty upoważniające mnie do odbioru telefonu dnia 22.12.17.
22.12.2017
WIZYTA I przedpołudnie
W godzinach przedpołudniowych udałem się ze wszystkimi papierami do sklepu po odbiór telefonu. Na wstępie spotkałem kierownika z którym podpisywałem papiery reklamacyjne 19.12.2017. Z żalem poinformował mnie, że co pawda mają już ten telefon, ale nie może mi go wydać, ponieważ DOKONAŁEM ZAKUPU DROGĄ INTERNETOWĄ, ORAZ WYBRAŁEM PŁĄTNOŚĆ RATALNĄ. Powiedział również, że informacja ta wyskoczyła mu dopiero po dokananiu reklamacji w dniu 19.12.2017
(czekano 3 dni mimo posiadania do mnie kontaktu nikt nie pofatygował się by mnie o tym poinformować!).
Gdy zapytałem się więc co teraz powiedział, że wyskoczyła mu również informacja o ANULOWANIU KREDYTU (!!!) i jedynym wyjściem, jest wzięcie KOLEJNEGO NA SAM TELEFON.
Na początku zrezygnowany już całą sytuacją, zgodziłem się na takie rozwiązanie i
przystąpiłem do czynności związanych ze staraniem się o telefon na raty w sklepie stacjonarnym. Oczywiście jak to przed świętami było sporo zainteresowanych więc musiałem odstać swoje w kolejce do sklepowej specjalistki od sprzedaży ratalnej.
Podczas mojej weryfikacji, okazało się, że potrzebna będzie tak zwana przedłużona weryfikacja i muszę czekać na telefon z banku.
Jako że jestem dość zabieganym człowiekiem, na dodatek wszystko ma miejsce podczas przeprowadzania przeze mnie remontu mieszkania, postanowiłem wyjść
ze sklepu i zająć się innymi sprawami w oczekiwaniu na telefon z banku bo i tak straciłem już tam bardzo dużo cennych minut.
Telefon z Alior Banku dostałem niewiele później a następnie zostałem poinformowanyprzez sklep, że nastąpiła akceptacja wniosku, i mogę przyjechać dokończyć umowę.
W godzinach wieczornych, po załatwieniu wszystkich moich spraw, coś mnie tknęło by zadzwonić do Alior Banku i dowiedzieć się, czy faktycznie zostało anulowane moje zobowiązanie dotyczące poprzedniego zakupu (jednak coś mi nie pasowało ponieważ poprzednia sprzedaż ratalna opiewała na większą sumę ponieważ zakupiłem również baterię i kartę pamięci, tak więc nie wyobrażałem sobie całkowitego anulowania tego zobowiązania, zacząłem nabierać podejrzeń).
W banku zostałem poinformowany że zobowiązanie jest nadal aktywne.
WIZYTA II popołudnie
W sklepie na samym wstępie poinformowałem, że nie będę podpisywał żadnej kolejnej umowy ponieważ poprzednia nadal jest aktywna.
Kierownikowi sklepu wytłumaczyłem, że jak jest to możliwe, bym miał anulowaną poprzednią sprzedaż ratalną, skoro na fakturze znajdowała się również bateria i karta pamięci, a na nowej był tylko telefon.
Wyglądał na zdziwionego i raczej wcześniej nawet nie zauważył tak oczywistej rzeczy, jednak karygodnym jest oszukiwanie klienta i wmawianie mu, że poprzednia
umowa z bankiem jest nie ważna i de fakto zmuszanie go do podpisywania nowej!
Na dodatek gdy próbowałem dowiedzieć się dlaczego nie mogę po prostu wymienić telefonu na telefon, stwierdził że to przez to że kupiłem telefon w sprzedaży
internetowej i na raty, przez co nie mogą mi tego wymienić. Gdy jednak pytałem dlaczego
odpowiedział mi że TAK TO JEST JAK SIĘ KUPUJE PRZEZ INTERNET! Na dodatek na infolinii sklepu RTV EURO AGD wyraźnie mówiono mi, że
reklamacji mogę dokonać zarówno wysyłąjąc telefon do centrali jak i w sklepie stacjonarnym. Podobna procedura powinna więc mieć miejsce w sytuacji gdy mam raport z autoryzowanego serwisu telefonów lenovo motorola.
Gdy nie odpuszczałem Pan kierownik zadzwonił (podobno) do sprzedaży internetowej gdzie dowiedział się, że NAJPRAWDOPODOBNIEJ po świętach, bank obniży
mi zobowiązanie o koszt telefonu. Czy miałoby się to jednak wiązać z niższą ratą czy nie takiej informacji nie otrzymałem.
Mimo wszystko jestem zdania, że zmuszanie klienta do podpisywania kolejnej umowy, ponieważ zamiast wymienić wadliwy sprzęt (w tym wypadku na podstawie raportu
z serwisu) na nowy, to anuluje się poprzednią umowę i zmusza do podpisywania kolejnej!?
Chciałem reklamować już wszystko, łącznie z kartą pamięci i baterią (wszystko kupione tylko i wyłącznie z myślą o telefonie) to usłyszałem od Pana
kierownika, że nie mogę ponieważ tylko telefon był uszkodzony! Zobowiązania bankowego również nie mogę przerwać, ponieważ minęło już 14 dni od
zawarcia umowy. Tak więc wychodzi na to, że mam baterię pasującą jedynie do telefonu jaki zakupiłem w sklepie oraz kartę pamięci również zakupioną z myślą o użytkowaniu telefonu tylko nie mam...telefonu.
Nie wiem co dalej z moim zobowiązaniem w banku Alior Bank, ale sklepu nic to nie obchodzi. Sam mam wydzwaniać do banku oraz dowiadywać się co i jak no i
oczywiście jak chcę zrobić coś więcej niż wrzucenie na dno szuflady z baterią i kartą pamięci to muszę podpisać kolejną umowę ratalną z bankiem nie wiedząc nawet jak będą się kształtowały obie raty!
TO JEST PORAŻKA!
Tak więc:
1. Sklep RTV EURO AGD
obiecuje dzwonić do klienta w sprawie odbioru telefonu po czym
klient sam musi tracić czas by nawiązać z nimi kontakt!
2. Klient jest okłamywany i
zwodzony w każdej rozmowie że otrzyma telefon jednak za każdym
razem prowadzone są inne czynności! Przy czym nie dzwoni się do
niego wcześniej i nie ostrzega że telefon nie zostanie wydany.
3. Anuluje się zamówienie
zamiast po prostu wymienić telefon na telefon! Sklep stacjonarny
oraz sklep internetowy stwarzają jedynie pozory współpracy mydląc
klientom oczy jednocześnie nie współpracują ze sobą zostawiając
klienta samemu sobie.
4. KŁAMIE się w żywe oczy
na temat anulowania zobowiązania kredytowego w Alior Banku!
5. Klient sam zmuszany jest
do zawierania kolejnej umowy bankowej której nie chce, tylko dlatego
że sklep zamiast wymienić telefon proponuje anulowanie poprzedniej
i zawarciej nowej!
6. Sklep zamiast zwrócić
gotówkę (za którą rzecz jasna od razu kupiłbym telefon w sklepie
stacjonarnym) proponuje zmniejszenie kosztów zobowiązania, z tym że
klient nie posiada żadnej wiedzy na temat zmian w umowie spłat
ratalnych (czy zmniejszy się również rata miesięczna a jeśli tak
to o ile).
7. Sklep RTV EURO AGD nie
pozwala na reklamację akcesoriów wchodzących w skład zamówienia
i potrzebnych klientowi jedynie do telefonu który został zabrany
przez serwis i którego sklep nie chce mu wydać!
8. Sklep RTV EURO AGD
zamiast rozwiązać sytuację z korzyścią dla klienta, rzuca mu
kłody pod nogi oraz robi wszystko aby odsunąć od siebie problem i
obarczyć nim klenta.
Tak więc na pewno nie zostawię tak tej sprawy. Zgłoszę to do Rzecznika Praw Konsumenta, jednak chciałem by dotarło to do jak największego grona odbiorców.
Kiedy nie ma żadnych problemów, wszystko jest ok. Gdy jednak zaczynają się schody, sklep zamiast odciążyć klienta ma go po prostu w dupie.
Komentarze (424)
najlepsze
Ma ktoś zbierać na takiego A3 2016 za 800zł a w kwietniu wycofali ze sprzedaży i wszedł A3 2017 za 1200 :) To trochę jak z prostytutką w Alternatywy 4
@Jendrasss Wg. źle zrobiłeś oddając nowy telefon do serwisu. Skoro zakupiłeś przez internet reklamujesz go zgodnie z prawem -14 dni na zwrot. Kupiłeś na raty, ale w obecnej promocji jest w regulaminie wzmianka, że
1) RTV EURO AGD zakończyło reklamację telefonu pozytywnie dla klienta rozwiązując umowę sprzedaży telefonu i rozpoczynając zwrot środków do banku z którym klient miał podpisaną umowę. (Klient się na taką formę zgodził odbierając i podpisując fakturę korygującą)
2) Podczas zakupu kolejnego telefonu klient nagle zrezygnował prawdopodobnie dlatego że bank nie zdążył jeszcze aneksować z nim poprzedniej umowy kredytu. (Klient prawdopodobnie ma problemy w odróżnieniu podmiotów występujących w tych transakcjach).
3) Klient
oi hui. W Polsce jak w lesie. Trzeba było gotówką zapłacić.
Nie masz tyle? Trzeba było kupić ksajomi a nie sponsorować banksterke i robić sobie kłopoty.
@s_t_u_l_e_j: jeżeli jest 20 raz 0% to po co płacić od razu? Nawet jeżeli masz na to pieniądze to opłaca się to wziąć na raty. Chociażby z punktu widzenia zmiany wartości pieniądze w czasie czy polepszania zdolności kredytowej.