Przypomniała mi się historyjka sprzed lat. Swojego czasu prezes, mój pracodawca, kupił sobie wynalazek pt. Chrysler Intrepid. Nawet przyjemnie się tym jeździło, ale nie o tym. Pewnego dnia prezes miał jakiś interes bodajże we Wrocławiu. Zabrał firmowego prawnika, pojechali. Załatwili co mieli załatwić, poszli na parking, otworzyli auto, zdjęli marynarki i machnęli je do bagażnika, prezes zamknął klapę. I tu pojawił się problem, albowiem kieszeń marynarki zawierała kluczyki od samochodu. Samochód był
A co drzwi dostaly to juz tego nie cofnie. To samo bylo z gaznikiem silnik nie chcial odpalic po wymianie uszczelki. Mechanik myslal ze plywak sie zawiesil, oblozyl go mlodkiem kilkanascie razy a potem zauwazyl ze nie podlaczyl jednego ciegla i silnik zaraz potem odpalil, ale co gaznik dostal to dostal.
Komentarze (41)
najlepsze
W 3:15 szczur przychodzi z pomocą.
Komentarz usunięty przez moderatora
Swojego czasu prezes, mój pracodawca, kupił sobie wynalazek pt. Chrysler Intrepid. Nawet przyjemnie się tym jeździło, ale nie o tym.
Pewnego dnia prezes miał jakiś interes bodajże we Wrocławiu. Zabrał firmowego prawnika, pojechali. Załatwili co mieli załatwić, poszli na parking, otworzyli auto, zdjęli marynarki i machnęli je do bagażnika, prezes zamknął klapę.
I tu pojawił się problem, albowiem kieszeń marynarki zawierała kluczyki od samochodu. Samochód był
Wnętrze schowka Chryslera Intrepida z `94 roku: