Jonathan Lebed to Amerykanin, który w wieku 15 lat zarobił 2 mln dolarów w dość nietypowy sposób.
Pisał on komentarze pod artykułami giełdowymi. Np. pod informacją, że Hewlett-Packard już niedługo opublikuje swoje wyniki finansowe pisał, że
wydaje mu się, że nie będą one dobre - i pisał tak na setkach portali, na forach (m.in. Yahoo Finance), wysyłał w wiadomościach z wielu kont założonych na fałszywe nazwiska. Ludzie zawierzali tym komentarzom i sprzedawali swoje akcje - akcje automatycznie szły w dół. Wtedy Lebed je kupował. HP publikowało swoje wyniki i okazywały się one dobre, więc akcje szły w górę, a Lebed je sprzedawał - w rok zarobił tym sposobem 2 mln dolarów. W 2000 r. odkryto ten proceder i został on pozwany przez amerykańską komisję papierów wartościowych i giełd. Młodzieniec stanął przed sądem. Kara, jaką mu wymierzono nie była porównywalna do strat, jakie poniosła amerykańska giełda, ponieważ Lebed nie był dziennikarzem - tylko komentującym użytkownikiem Internetu, i nie oszukiwał, ponieważ pisał
„wydaje mi się…”, ale oczywiście poniósł konsekwencje i nie uszło mu to płazem. Podczas rozprawy powiedział jednak bardzo mądrą rzecz, a mianowicie, że jeżeli ktoś swoje decyzje inwestycyjne uzależnia od przeczytanych w Internecie komentarzy to słaby z niego inwestor.
Komentarze (94)
najlepsze
Czyli że manipulował kursami akcji "śmieciowych", które sam posiadał.Linkowany wpis sugeruje, że
Ja bym chętnie swojemu dziecku taki rachunek założył. Niech nauczy się, że na inwestycjach bardzo łatwo stracić dopóki nie ma wiele do stracenia.
Pozwolę sobie na pewną parafrazę słów Jonathan Lebeda.
Jeżeli ktoś swoją wiedzę o świecie uzależnia od wykopanych na głównej artykułów to ma bardzo skrzywioną wiedzę.
*ale i tak zostało mu jeszcze pół miliona*