Kurde, od razu mi się przypomniały nocne jazdy, co prawda po Ukrainie, ale było podobnie — nie można było się rozpędzić, bo na każdej drodze, niezależnie od nawierzchni, mogła się czaić wyrwa. Najlepiej było usiąść na ogonie miejscowemu i powtarzać za nim slalom.
Komentarze (34)
najlepsze