Parówkożercy zjadają miliardy
Parówki to najsilniejsza grupa na całej wędliniarskiej półce. Najpierw one, potem długo, długo nic, później kiełbasy i inne wędliny — mówi Krzysztof Kania, prezes Chrzanowskiej Manufaktury Wędlin.
darosoldier z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 175
Komentarze (175)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Domownicy już kilka razy kupowali parówki, nawet nie te najtańsze, tylko średnie cenowo. Efekt był taki, że do wyrzucenia - nie chciał jeść tego nawet pies, który zeżarłby krowę z kopytami w 2 minuty.
https://www.youtube.com/watch?v=2NzUm7UEEIY
To co napisałeś bije we wszystkie lokale gastronomiczne, od budek z kebabem po wykwintne restauracje- #!$%@? lenie niech sami sobie robią kanapki! Przecież wszystkie dania możesz zrobić sam, masz w internecie przepisy.
Naprawdę masz ból dupy o to gdzie, co i za ile ktoś je? Nie masz swoich problemów niż wyliczanie ile razy w miesiącu zjem jakiegoś kebsa?
Nie bierzesz też pod uwagę że
Bo za godzine pracy mam 2 obiady w przyzwoitej knajpie (bez szalu ale smacznie) albo ze 3-4 kebaby a przygotowanie obiadu razem ze zrobieniem zakupow i posprzataniem kuchni to jakies 2 godziny. Wole przez ten czas posiedziec w robocie (albo odpoczac) i zaplacic
Prawdziwe slowa, ilez to sie nasluchalem o beznadziejnym jedzeniu od ludzi ktorzy jedli puszkowane klopsy czy fasolke za 50 pensow ;)
Wszystkie te kopytka, różki, dziobki i pazurki to bogate źródło kolagenu. Jem parówki właśnie ze względu na niego - dla utrzymania stawów w dobrej kondycji. A kiedy chcę zjeść mięso to smażę sobie kawał wołowiny.