Wykopki, co się znają na #
prawo i ewentualnie #
administracja i generalnie #
budujzwykopem i #
budownictwo. Mam niewesołą sytuację, w którą musiałem już zaangażować #
uokik w postaci miejskiego rzecznika praw konsumenta, który też się ślamazarzy strasznie. Mianowicie - mam do wybudowania fragment sieci kanalizacyjnej plus przyłącze do swojego budynku. Tak się składa że nitka urywa się 40 metrów ode mnie i muszę to dobudować, bo inaczej będzie szambo.
Problem zaczyna się od tego, że gmina warunkuje wydanie warunków technicznych, na podstawie których mam wybudować sieć, podpisaniem umowy przyłączeniowej, w której zobowiązuję się oddać sieć za darmo. 40 metrów to niby nic, ale po mojej stronie jest przygotowanie dokumentacji projektowej, zabezpieczenie wykonania, generalnie wszystka papierkologia, a gmina ma tylko zapłacić za notariusza przy przenoszeniu własności za wybudowanie tegoż odcinka i po czym może zacząć liczyć kasę za odprowadzone ścieki.
Z różnych orzeczeń różnych sądów (chyba też NSA) wynika, że za wybudowaną sieć należy się rekompensata, niestety w umowie nic takiego zagwarantowanego nie mam. Wniosek o zwrot kosztów mogę złożyć po przekazaniu wszystkiego gminie, ale szanse na dostanie czegokolwiek z powrotem są po prostu zerowe, a bo budżet się nie domyka, a to są inne priorytety, generalnie ciesz się, że Cię przyłączyliśmy i siedź cicho.
Kiedy w maju tego roku w mailu do zastępcy wójta i kierownika ZGK, że oczekuję rekompensaty za te marne dziesięć trzymetrowych rur to zaczęły się jazdy i to straszne.
Gdzieś jeszcze w 2012 roku składaliśmy oświadczenie, że chcemy wybudować sieć na własny koszt. W odpowiedzi na nie otrzymaliśmy wzór umowy oraz warunki, na podstawie których w 2015 roku uzyskaliśmy projekt budowlany. Ogólnie ówczesny kierownik ZGK (obecnie wójt) powiedział, że warunki są ważne z umową, ale fakt ten zignorowaliśmy, bo nie było projektu i w zasadzie po celu podpisywania umowy. Niestety warunki z 2012, które otrzymaliśmy na podstawie tego oświadczenia po prostu wygasły. W związku z tym w maju złożyliśmy nowy wniosek o wydanie warunków powołując się na wcześniejsze oświadczenie, z zaznaczeniem, że w dalszym ciągu
chcemy sieć wybudować własnym kosztem.
Pan, który pełni obowiązki kierownika zakładu gospodarki komunalnej (dość niekompetentny typek z nazwiskiem jak "połowa" pracowników gminy) na mój wniosek o wydanie warunków technicznych 13 czerwca wydał mi pismo zatytułowane "warunki techniczne" (sic!) w treści pisząc, że odmawia wydania takowych, ponieważ nie mają sieci graniczącej z moją nieruchomością (no shit sherlock). Poinformował mnie, że aby otrzymać warunki
muszę złożyć oświadczenie, że wybudowaną sieć oddam gminie. Machnąłem od ręki takie pismo, Pan je przyjął i od tego czasu słuch o nim zaginął. ( ͡º ͜ʖ͡º) Co ciekawe jakiś czas później ową odmowę wydania warunków technicznych zaczął nazywać warunkami.
Miesiąc później, gdy minął już czas, po którym pismo przeleżało i dojrzało zacząłem dobijać się telefonicznie do kierownika (który, jak dzwonie jest przeważnie w terenie albo gdzieś "w pobliżu"). Pan oświadczył mi telefonicznie, że warunki otrzymam tylko i wyłącznie jeśli podpiszę umowę przyłączeniową. No dobra, poprosiłem o przesłanie wzoru umowy, żeby wiedzieć co i jak. 8 Lipca otrzymuję mail a w nim jak wół stoi:
c/ [inwestor] zamierza wybudować niezbędne do przyłączenia jego nieruchomości urządzenia kanalizacyjne w tym odcinek grawitacyjnej sieci kanalizacyjnej PVC fi 200 mm od miejsca połączenia z gminną siecią kanalizacyjną do nieruchomości będącej jego własnością ze środków własnych.
d/ akceptuje „warunki przyłączenia do sieci kanalizacyjnej” wydane przez Zakład Gospodarki Komunalnej w ...., zwany dalej „ZGK”, z dnia 08.07.2015r. – zwane dalej „Warunkami”.
2. Inwestor zamierza przekazać bezpłatnie na własność Gminie a Gmina zamierza przyjąć na własność wybudowany z własnych środków Inwestora odcinek sieci kanalizacyjnej odpowiadający wymaganiom technicznym ustalonym w „Warunkach”.
Widząc, że obie sprawy są warunkowe - poprosiłem o odpowiedź na piśmie, aby Pan po prostu dał mi odpowiedź w formie pisemnej, gdzie stwierdza to samo - warunki po podpisaniu umowy. Sprawa wydała mi się istotna ze względu na to, że może się przydać do UOKiK jako przykład jakiegoś tam monopolu i przymuszania do podpisania umowy na niekorzystnych warunkach.
Jako, że na sprawę spadł całun milczenia zacząłem wysyłać maile oraz dzwonić, aby Pan w końcu w jakiś sposób ustosunkował się do oświadczenia, wydał decyzję lub cokolwiek, od czego można by było się odwołać. Według przeprowadzonych poszukiwań wyszło, że ZGK jako jednostka budżetowa pracuje na podstawie kodeksu postępowania administracyjnego, więc na pisma i wnioski powinna odpowiadać w ciągu 30 dni.
W którymś z maili powołałem się na ten tok myślenia, w wyniku czego otrzymałem następującą odpowiedź:
Informuję, że rozstrzygnięcie w kwestii przyłączenie Pana nieruchomości do sieci kanalizacyjnej jest zawarte w warunkach technicznych (te z odmową - aut.) które Pan otrzymał. Ustawa o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków nie ustanawia drogi postępowania administracyjnego w sprawie realizacji budowy sieci i przyłączy kanalizacyjnych, tym samy nie można wydać decyzji administracyjnej.
Dzisiaj mija 6 tygodni od momentu otrzymania wzoru umowy i ponad 2,5 miesiąca od złożenia oświadczenia a ja w dalszym ciągu nie mam odpowiedzi. Udało mi się złapać "kierownika", i przez 30 minut zamienić z nim kilka słów. W trakcie rozmowy usiłowałem dociec na jakiej podstawie funkcjonuje cały ten burdel i czy w jakikolwiek sposób można się odwołać od tego, co Pan decyduje. Zapewnienie takie otrzymałem, jednak gdy zapytałem na jakiej podstawie mam się odwoływać w słuchawce zapanowało milczenie.
Także, proszę wykopki, pomóżcie, bo mimo że żyjemy w państwie prawa mam wrażenie że trafiłem na państwo w państwie. :( Nie zależy mi na tym, aby gmina dała mi pieniądze do ręki - wystarczy mi w zamian utwardzenie drogi, cokolwiek, nawet drobna rekompensata, do której w świetle przepisów mam prawo. Starałem się uzyskać również zwolnienie z opłat do wysokości poniesionych kosztów, jednak wniosek o to od ponad 2 miesięcy pozostaje bez odpowiedzi (jestem pewien że po raz kolejny uzyskam odmowę).
Z informacji, które mam od ludzi mieszkających w gminie wiem, że wszyscy mają tą samą sytuację i nikt nie jest w stanie tego procederu przeskoczyć. Dumny zastępca wójta stwierdził, że on oddał sieć za 14 tys. zł, i w ogóle dziwi się czemu ja nie mogę oddać krótszego odcinka. W statystykach, które idą do GUSu gmina nie wykazuje rozbudowy sieci kanalizacyjnej, mimo że tego typu charytatywne inwestycje na rzecz gminy są wymuszane na indywidualnych inwestorach.
Komentarze (8)
najlepsze
Nie 30 dni, a dwa tygodnie. Więcej, każdy mail jest traktowany tak samo jak pismo złożone na skrzynkę podawczą (o ile wygląda jak pismo - na spam nie odpowiadają:))
Po przekroczeniu 14 dni atakuj ich pismami ponaglającymi (nie czekaj, ani dnia dłużej - szkoda
Dzięki za zwrócenie uwagi. :-)
Chyba wyjdzie taniej niż przyłącze. Wystarczy wywieźć z tego "muł" raz na rok, dwa, trawnik nawodni. Nie wspominając o tym, że to tańsze, niż kanalizacja (bo nie trzeba gminie płacić za odprowadzone ścieki).