Mat Hoffman opowiada o nielegalnej operacji na własnym kolanie bez znieczulenia.
Uznawany za jednego z najlepszych ujeżdżaczy BMXów zdecydował się zapłacić $10 000 za nowatorską operację na kolanie. Mat pomógł lekarzowi wywiercić we własnych kościach otwory o łącznej głębokości 15. cm bez narkozy lub nawet znieczulenia. Zamiast rocznej rehabilitacji jeździł już po tygodniu.
ArschGesicht z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 99
- Odpowiedz
Komentarze (99)
najlepsze
Co jeżeli takie operacje specjalnie są nielegalne, tylko po to. żeby pacjent leżał w szpitalu rok i bulił ogromną kasę, zamaist wychodzić po tygodniu? W Polsce też się takie operacje przeprowadza na zawodnikach motocrossu, gdzieś nawet czytałem wywiad z lekarzem.
A to że się do sprawności dochodzi długo, to inna sprawa. Nie chodzi tutaj tylko o ustabilizowanie kolana, lecz także o narośnięcie tkanek wokół nowego więzadła. Nie trwa to tydzień, nie trwa to miesiąc.
A ból przy ruszaniu nogą jest na tyle duży że przez długi czas się po prostu nie chodzi. A kolano miesiąc nieużywane ma mięsień czworogłowy na 1-4 objętości :)
Ja prócz krzyżowego miałem robione łąkotki, co jeszcze bardziej wydłużyło proces rehabilitacji.
A sam rehabilitant powiedział że rehabilitowanie po rekonstrukcji więzadła to dla niego pikuś. Wystarczą 3-4 miesiące by pacjent wrócił do pełnej sprawności(podkreślając że kolano ciągle jest bardziej narażone na kontuzje, tak do
Opowieść wygląda jak wspomnienia kolesia na haju. Może prócz znieczulenia w kręgosłup(prawdopodobnie) dostał też jakieś środki na uspokojenie. Wiercenie w kościach jest normalną rzeczą przy rekonstrukcji więzadeł. A reszty rzeczy z tego filmiku
@neov: Przecież to oczywista bzdura. Tak jak wszystkie, które jakimś cudownym sposobem leczą lepiej i 10x szybciej niż normalni lekarze.
Zasadniczo pacjentów po rekonstrukcji metodą tradycyjna, dzień po operacji bierze się na "spacer", z balkonikiem.
Generalnie są trzy metody na rekonstrukcję więzadła krzyżowego - z wykorzystaniem własnego materiału (ścięgno półścięgniste, półbłoniaste, fragment rzepki lub inna elastyczna tkanka), z wykorzystaniem więzadła syntetycznego (drogie) lub przeszczep z banku dawców (od zmarłego). Ogólnie preferowane są pierwsze dwie metody, o ile mi wiadomo.
Szczerze mówiąc trudno mi wierzyć, żeby facet dał sobie to zrobić bez znieczulenia. Ja miałem znieczulenie podpajęczynówkowe (igła w kręgosłup, od pasa w dół brak czucia) oraz założony napompowany rękaw na udzie, aby odciąć dopływ krwi do kończyny - sama operacja była dzięki temu praktycznie bezkrwawa. W trakcie samej rekonstrukcji wszystko było w porządku - widziałem, jak jeden z chirurgów najpierw wyciął mi ścięgno, które posłuży do przeszczepu i podał je drugiemu chirurgowi, który usiadł przy biurku, wyczyścił je jakimś skrobakiem, przyciął na podwojoną długość nowego więzadła, złożył na pół i zszył końce - takie nowe więzadło po odpowiednim okresie rekonwalescencji jest podobno dwukrotnie bardziej wytrzymałe na zerwanie od "oryginalnego" - siła potrzebna do zerwania takiego przeszczepu to ponad 4 kN, czyli ponad 400 kg (zdrowe więzadło - ponad 200 kg).
W
@Bianconero: Nic dodać, nic ująć. Nic nie wiesz, o kulach gonisz lekarza przez korytarz, żeby ci udzielił informacji, obserwujesz jakiś absurdalny nepotyzm i feudalizm, znosisz humory pielęgniarek... Doba tuż po operacji to był koszmar, potem z każdym krokiem usamodzielniania się - już lepiej.
Grunt, to doczekać i przeżyć - teraz się udam do sprawdzonego rehabilitanta i będzie tylko lepiej.
Komentarz usunięty przez moderatora