Panie bardzo narzekają na mężczyzn, ich brak zaradności, ofermowatość - nie rozumiejąc, że to one same są tego w większości przyczyną. Tak, piewczynie miłości i romantyzmu, orędowniczki pokoju na świecie, bezwzględnie zabijają w dziecku kontakt z samym sobą, poczucie najgłębszej harmonii, bez której nie ma mowy o poczuciu spełnienia, radości z życia. Oczywiście nie wszystkie - ale znaczna większość.
Maciczna destrukcja
Panie mają żywotny interes w zniszczeniu oryginalności swego dziecka. Oczywiście nie robią tego specjalnie, jest to instynktowne, maciczne działanie. By dziecko przystosowało się do stada, musi być baranem - zaakceptowanie przez stado, zawsze było warunkiem przetrwania dziecka. Przez liczne tysiąclecia stado dawało jedzenie, ochronę i szansę na pozycję społeczną. Celem kobiety jest sprawienie, by potomstwo przetrwało - więc trzeba w dziecku stłamsić wszystko to, co uniemożliwia mu zaakceptowanie przez innych. Czy zaakceptujesz geniusza? Człowieka który znacznie lepiej od Ciebie radzi sobie w życiu, oraz ma czelność pouczać Cię, że Ty też tak możesz? Przyjęcie jego rad i wskazań zmusi Cię do tego, byś wszystko w co wierzysz i uznajesz za prawdę, wyrzucił do śmieci. Czy Twoja ambicja to zniesie?
Raczej nie. Właśnie dlatego najwięksi mędrcy byli mordowani. Pozostanie więc złość, a z czasem nienawiść do tego, kto własnym życiem i sukcesami dowodzi tego, że wierzysz w bajki, co czyni z Ciebie oszukanego naiwniaka. Rzadko kto zniesie coś takiego, więc w odruchu obronnym obrzuca się gównem tę osobę (najczęściej w wyobraźni, czasem na forach), posądza o kontakt z Szatanem, zarzuca przestępstwo i wszystko co najgorsze. Jest to desperacka obrona sztucznej tożsamości, której nie chcemy porzucić, a która stoi na drodze szczęścia. Ale ludzie wolą mieć rację, niż szczęście.
Miernota nienawidzi i boi się lwa
Dlatego dziecko nie może być lwem, gdyż tłum zawsze z siebie wypluje tego, który znacznie masę ludzką przerasta. Jednak w dzisiejszych czasach jest inaczej - tak naprawdę wygrywa tylko ten, kto umie się wznieść ponad sztucznie wytworzone podziały międzyludzkie (wymyślone przez ludzi idee). Cała reszta beczy i szlocha uskarżając się na okropne życie. Jak więc przyciąć grzywę lwu? Takim sposobem na zniszczenie dziecka w Polsce jest PRZEJADANIE.
Przejadanie dziecka - to jeden z najskuteczniejszych sposobów, w jaki niszczy się człowieka, otwiera bramę porażkom, , nędzy, nieszczęściom i poczuciu beznadziejności, że o zdrowiu nie wspomnę.
Jak jedzeniem zniszczyć człowieka
Dziecko tym różni się od dorosłego, że ma kontakt ze swym organizmem - CZUJE to, co nasze ciało chce mu przekazać. Ciało nie chce jeść, to wysyła taki właśnie sygnał. Chce jeść, taką wiadomość wysyła. W efekcie dziecko często jest szczupłe, a mamusia i babcie płaczą, że dziecku dzieje się krzywda. Dużą rolę w tym lęku ma strach przed opinią otoczenia, gdzie zapasione dzieci są ukazywane jako okaz zdrowia - a przecież takie zalane tłuszczem dzieciaki, naprawdę przypominają świnię z twarzy. W imię dbania o własną reputację, z lęku że złośliwe mamuśki z ławki pod blokiem obgadają i obrzucą błotem, niszczy się własne dziecko. Jak?
Gdy dziecko nie chce jeść (sygnał od ciała), a mamusia z babunią zmuszają go do jedzenia, często wrzaskiem czyli presją i poczuciem winy (żryj niewdzięczny gówniarzu! Mamusia wypruwa sobie żyły dla Ciebie! Mamusia przez Ciebie płacze!) - dziecko uczy się że sygnał trzeba stłumić, a gdy już to zrobi i rozciągnie do granic możliwości żołądek jakimś ścierwem, babcia jest przeszczęśliwa. By podkreślić swoje szczęście, nagradza małolata słodkim deserkiem - daje mu ciastka, nie rozumiejąc że żołądek nie jest workiem, w który można wszystko wrzucać, a pracuje w określony sposób. Nie powinno się mieszać posiłku z deserem, ani b--ń Panie Boże pić cokolwiek godzinę po nim, bo tylko rozcieńcza się kwasy trawiące pożywienie. I póki dziecko ma sprawny, jeszcze nie zatruty organizm, jakoś to zniesie - ale z powodu postępującej chemizacji pożywienia, te rezerwy wystarczają na coraz krócej. Moja przyjaciółka lekarka mi opowiadała, że dzisiejszy 40 latek to już wrak. Wierzę jej, bo ja takie karmienie przypłaciłem ciężką chorobą już w wieku 27 lat. Ile ciało mogło sobie radzić z szaleństwem, tyle mogło - u jednych wytrzyma dłużej, u innych krócej.
Nagroda za wyparcie się intuicji
Już w najmłodszym wieku dokonuje się gwałtu psychicznego na dziecku, nagradzając je za stłumienie swoich odczuć. I tak się dziwnie składa, że gdy tłumisz uczucie nasycenia, miażdżysz także subtelną i ulotną intuicję - dostęp do przebłysków wiedzy, która ratuje Cię przed złymi ludźmi, biedą, nieszczęściami. Intuicja to nie tylko lepsze życie, ale często także poważne pieniądze i pozycja społeczna.
Gdy dziecko mówi że nie chce jeść, niech nie je. Odczuwa że nie chce, więc trzeba je nauczyć, by ten sygnał zauważyło i SZANOWAŁO. Chce jeść? Niech poczeka do następnego posiłku (niech będą cztery dziennie). Dziecko powinno być uczone szacunku do swego ciała, do tego co chce przekazać umysłowi.
Człowiek bez intuicji, tego magicznego przebłysku, ma w życiu tylko pod górkę. Może się wypchać wiedzą i odtwarzać ją jak papuga, ale nic nie stworzy - nie wykreuje, nie WYCZUJE luki rynkowej.
A głównie z tego wypływa lekkość życia i bogactwo, a nie ciężkiej pracy przy łopacie, czy przewracania raportów w korporacji. Bogaci są ludzie tylko z intuicją, bo nawet jeśli kradną, to muszą czuć z kim mogą wejść w spółkę a z kim nie. Więzienia są pełne złodziei, którzy nie mają intuicji - kraść też trzeba umieć.
Człowiek który w dzieciństwie nie miał zduszonej intuicji, ma silny nawyk słuchania się jej - bo jest to głos, który niełatwo stłumić w dorosłości. Dlatego obrabia się dzieci, bo niewykształcony umysł można łatwo oszukać, zwłaszcza gdy dziecko wierzy "autorytetom". Dziecko jeszcze nie wie, że rodzice i osoby które podziwia, są najczęściej nieszczęśliwe i niezaradne. I jeśli ktoś ma nawyk wsłuchiwania się w wewnętrzny głos, trudno wtedy takiego człowieka oszukać, albo próbować wkupić w jego łaski mając złe intencje - bo on to wyczuje. Taki człowiek budzi nienawiść i zazdrość jednocześnie, gdyż nie można nim manipulować. jednocześnie widok jego sukcesów sprawia, że zawistnym zasycha gardło od gardłowania że "pewnie ukradł". No ale psy szczekają, a karawana jedzie dalej.
Chudy nie umrze
Pomyślmy chwilę. Ludzie w obozach koncentracyjnych jedli kilka razy mniej niż chude dziecko, ciężko cały dzień pracując w ekstremalnym stresie - i jeśli nie zostali zabici czy pokonani przez chorobę, żyli dłużej niż ich otyli rówieśnicy. Więc spokojnie, Twojemu dziecku chudość nie zagrozi - będzie długo zdrowe, ponieważ organizm będzie mniej obciążony. A przecież jeśli zechce być silne, może zacząć ćwiczyć. Kto widział żylastych w bójce, ten wie że wcale nie ustępują napakowanym miśkom - najczęściej ich biją. A w razie czego, mogą sprawnie uciekać.
W późniejszym wieku oszczędzona im jest gehenna odchudzania się, oraz wiele wynikających z nadwagi chorób. Takie są skutki nie zmuszania dziecka, by zjadło wszystko z talerza. To chyba najgorszy nawyk jaki istnieje - jeśli dziecko się najadło, a na talerzu coś zostało, trzeba to wyrzucić - a że dzieci w Afryce umierają z głodu? Jeśli wypcham sztucznie swój żołądek, wcale im nie pomogę. Lepiej wyrzucić pół talerza, niż rozciągnąć kiszki i pochłaniać codziennie trzy razy więcej jedzenia.
Trzeba wiele pracy, by zniszczyć człowieka
I gdy tak pracuję z rozbitymi emocjonalnie facetami, jawi mi się straszny obraz zakatowanego dzieciaka. Najpierw w imię "dobra" tłumi się mu intuicję, uczy spychać w głąb odczucia swego ciała, nagradza za wyparcie się najważniejszej sprawy w życiu - intuicji, która być może jest głosem Boga w nas. Później młody idzie do kościoła (bo babcia straszy piekłem, sąsiedzi się żegnają na widok antychrysta), gdzie bezustannie na kolanach powtarza że jest winny, niegodny Boga, oraz widzi że ta Boska miłość kończy się zakatowanym ciałem na krzyżu, narzędziu tortur, co sprawia że na prawdziwą Boskość jest zablokowany - bo kto normalny chce skończyć jak Jezus, jeśli w ogóle istniał? Albo jak obecni wszędzie "święci" męczennicy? A może Bóg mnie kocha za to że istnieję, i wcale nie muszę się poświęcać, karać biedą, cierpieniami i nieszczęściami? Może tak naprawdę nas oszukano, by wpędzić nas w cierpienie, za uwolnienie od których musimy zapłacić? Może zamiast słuchać kapłana (akwizytora religijnej korporacji), warto spytać się Boga, co on o tym wszystkim sądzi?
Jak się sparzysz ukropem, odczuwasz lęk na widok garnka z wrzącą wodą. Jak "kopnie" Cię prąd, panikujesz odkręcając żarówkę - a jak widzisz zwłoki na krzyżu, narzędziu tortur, nawykowo zamykasz się na Boga, bo przecież rzekomo z ojcowskiej miłości skazano Jezusa na męki. Nawyki lękowe które nas chronią, nigdy nie pozwolą Ci na zabawę z prądem, ukropem, oraz bliskość z siłą, która może dać człowiekowi prawdziwe spełnienie, napełnić go euforią zamiast beznadzieją i słabością. Po praniu mózgu w kościele, biorą się za niego spece w rodzinie i mediach (książki, komiksy, seriale, filmy). Wmawia się dziecku że bycie w parze i potomstwo daje szczęście, że kobiety są efemerycznymi istotkami którym trzeba we wszystkim pomagać, pakuje się w głowę i serce niezliczoną ilość bzdur o życiu i związkach, a później zdziwienie że żona zdradza, że nie ma seksu w związku i wiele innych problemów.
Systemowa kreacja idealnego konsumenta
No i wreszcie mamy efekt końcowy lepienia ludzkiej plasteliny - idealnego konsumenta, jednego z baranów w stadzie. Pełen lęków, depresji, liczący że szczęście to ładna dziewczyna, pieniądze czy stanowisko kierownika ze służbową octawią. Można później taką kukłę wysłać na wojnę, manipulować jej lękami, zazdrością, żalem, manipulować jej emocjami by kupowała... I jak do k---y nędzy, taki człowiek ma normalnie funkcjonować? Nie może. Tak żył nasz ojciec, dziad i pradziad - a jak chcesz inaczej, to srasz we własne gniazdo i nie chcą Cię znać, straszą piekłem i wyklęciem.
Oto współczesny człowiek. Wrak. Mój klient.
Komentarze (11)
najlepsze