Hmm.. to może dorzucę niepopularną opinię. Pracowałam tam 1,5 roku. Dodam, że najpierw pracowałam dla firmy świadczącej usługi telekomunikacyjne a następnie dla organizacji charytatywnej. Traktowałam pracę, raczej jako coś przelotnego, coś co będzie wyglądało ładnie w CV. Zarabiałam dość dobrze, oczywiście wszystko zależało od prowizji, ale na tydzień (bo system był w tygodniówkach) wychodziło ok 400-500 zł. Musze nie zgodzić się jakoby firmy zmieniały co chwilę swoje nazwy. Pracowałam w jednej i tej samej przez 1,5 roku.. ta jakoś swojej nie zmieniła ;) Jeśli chodzi o nowe nazwy - cóż, może dla większości wyda się to dziwne, ale kolega z którym pracowałam rzeczywiście wypromował się w rok i otworzył swoje biuro - nowe biuro, nowa nazwa. Jeśli chodzi o sam charakter pracy i teren jeśli ktoś nie chciał gadać, był nie miły hurr durr co Pani tu robi - życzyłam miłego dnia. Jeśli kogoś interesowało to, że Ryśki giną - spoko pogadajmy. Nigdy nie nachalnie, zawsze na spokojnie. Sama nienawidzę ludzi którzy za grosz nie mają kultury osobistej. Szanowałam to, że komuś może się nie podobać, że przychodzę w dziwnym zielonym kubraczku i opowiadam im o zwierzątkach, kiedy moi słuchacze siedzą sobie już spokojnie w domu zmęczeni po pracy. Kurczę to takie ludzkie. W większości osoby, które były zainteresowane tematem same zapraszały mnie do domu, tam opowiadałam im jak wygląda forma pomocy. Jeśli komuś odpowiadało - podawał wszystkie dane, kwit wypełniony gadka szmatka i wsio. Żeby była jasność po moim wyjściu w ciągu tygodnia dzwonił telefon od organizacji z zapytaniem
1) czy wie Pan/Pani komu będzie pomagać? (nazwa organizacji) 2) jaką kwotą 3) jak długo - tutaj oczywiście haczyk... pomoc jest z zasady bezinteresowna i nie ma przeszkadzać w domowym budżecie, więc każdy pomaga tak długo, jak tylko chce.
@Mesk: wow Sherlocku, szybko mnie rozgryzles, gratuluje.
Tak jak napisalam jest to moja luzna opinia na temat pracy, ktora wykonywalam i tak jak podkreslilam nie polecam jej. No ale zeby tego sie dowiedziec trzeba jeszcze przeczytac wszystko ze zrozumieniem ;)
Powiem krotko - gdybys sie uczyl i mial kwalifikacje techniczne wiedzialbys do jakiej firmy i na jakie stanowsko aplikowac ale coz...nie chodzil do szkoly przez lata, teraz ulice zamiata - tyle w temacie
@kmicolo: Ludzie w komentarzach na mikro piszą, że byli u nich właśnie tacy przedstawiciele Amnesty International, znalazły się też osoby, które były w tym samym miejscu na tej samej rozmowie. Myślisz po czymś takim tak prosto jest zadzwonić po prostu na policję, zanim szok mnie opuscił po całej sytuacji na bank już dawno ich tam nie było bo nagle zniknąłem, a adres firmy masz podany dokładnie gdzie i jak dotrzeć.
@kmicolo: Historia przedstawiona przez @Gizmorider jest jak najbardziej prawdziwa, bo jak pisałam na mirko,sama brałam udział w tej rekrutacji. Szczegółów na rozmowie wstępnej, czym miałabym się zajmować nie uzyskałam, bo jak rekruter wspomniał, każdy kandydat jest przydzielany do innego projektu. Nie przekonałam się też jak wygląda praca w praktyce, bo w drodze na przystanek tramwajowy zadałam wprost pytanie czym miałabym się zajmować. Dowiedziałam się,że jest to chodzenie po domach
Komentarze (307)
najlepsze
Skróć ktoś.
@Gizmorider: rany, przecież to potoczne sformułowanie
1) czy wie Pan/Pani komu będzie pomagać? (nazwa organizacji)
2) jaką kwotą
3) jak długo - tutaj oczywiście haczyk... pomoc jest z zasady bezinteresowna i nie ma przeszkadzać w domowym budżecie, więc każdy pomaga tak długo, jak tylko chce.
Kiedy
Tak jak napisalam jest to moja luzna opinia na temat pracy, ktora wykonywalam i tak jak podkreslilam nie polecam jej. No ale zeby tego sie dowiedziec trzeba jeszcze przeczytac wszystko ze zrozumieniem ;)
Każdy kto nie ma technicznego wykształcenia jest gorszy?
Nie kłuć się z nim. Nie widzisz dopisku "via iOS"?