True story: Kiedyś zabrałem dziewczynę na majówkę. Wsiedliśmy w samochód, zapakowaliśmy grilla i znaleźliśmy jakieś fajne miejsce nad rzeką. Wspaniale. Rozkładamy grilla, sypiemy węgiel, kiełbaski nacinamy... i nie ma zapałek. Zapomnieliśmy zabrać. Ani zapalniczki, nawet samochodowej nie było. Ale był akumulator. I kawałek miedzianego przewodu. I parę kropel benzyny też się znalazło. Dalej już jak na tym filmie. Także takie rzeczy nie tylko dla picu, ale naprawdę w życiu kiedyś mogą się
Swoją drogą naprawdę polecam kanał tego gościa, jeden najlepszych w temacie "lifehacków". W zdecydowanej większości jego własne pomysły, a nie kolejne gówno typu "mega super hiper lajfhak jak zawiązać krawat albo złożyć koszulkę w 4 ruchach".
A pamięta ktoś ładowanie bateryjek "guziczków" do fliperkow? Brało sie baterie pomiędzy blaszki płaskiej baterii i po kilku sekundach znowu można było grać. Chyba ze sie za długo przytrzymało ... To czekała wycieczka do zegarmistrza i niemały wydatek. No chyba ze ktoś ugniotl baterie z modeliny i podłączył do paluszka- wystarczało na miesiąc grania.
Komentarze (180)
najlepsze
Gx
Czyli jednak był seks ( ͡° ͜ʖ ͡°)
kiedyś go subskrybowałem, ale było za dużo "spamu" jak na mój gust