Aha, ortalionowe frajerstwo ostatnio w czwórkę zabrało się za kradzież telefonów u mnie. Byłem chyba ich pierwszym klientem. Całe szczęście, że po ich heroicznym wyczynie jakim było wyłudzenie telefonu/albo wpi.... panowie zgodzili się zostawić mi moją kartę sim i kartę pamięci. Moi bohaterzy!
ja to wiem, ty to wiesz, ale oni nie rozumieją, że 50 zł (dosyć podstarzała nokia ze zniszczoną obudową) na 5 osób to aż 10 zł na głowę. To nie jest opłacalny biznes wziąwszy pod uwagę ryzyko zawodowe
To jeszcze udaje się im opychać kradzione telefony? Myślałem, że to już przeszłość :-( NA dodatek w dzisiejszych czasach telefon komórkowy już nie ma takiego statusu "luksusu", jak kilka lat temu. Nie wiem, co o tym myśleć :-(
Wiadomo, że nikt się nie będzie wtrącał bo nie chce mieć przetrąconego karku. Czy autor korzystał ze służby zdrowia. Często 'bohaterstwo' można przypłacić ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu a państwo da Ci marną rentę i powie 'po cholerę się człowieku wtrącałeś?'. Osobiście jeżeli nie chodzi o moją rodzinę ograniczam swoje więzi społeczne do telefonu alarmowego.
Pewnie, że można mieć przetrącony kark i wiele osób się boi. Nie każdy jest Pudzianem czy mistrzem sztuk walki. Jednak w opisanej historii nie trzeba było walczyć z trzema drecholami. Wystarczyło zareagować na leżącego na torach.
Świat jest co najmniej dziwny. Z jednej strony mamy internet, komputery, poziom technologiczny na na prawdę wysokim poziomie. Z drugiej strony "ludzi", których w zasadzie ciężko nazwać ludźmi. Dresów napadających już nawet w biały dzień. Bijących
masterczulka: nie życzę Ci źle, ale może kiedyś nastać dzień gdy dostaniesz od jakichś drechów czy innych zupełnie za darmo. Wtedy być może zweryfikujesz nieco swoje poglądy.
@masterczulka - nic się nie dzieje bez powodu? Ciekawe rzeczy prawisz. Ja aktualnie wyglądam jak panda, bo dres mi nos złamał - ot, w przypływie ułańskiej fantazji podlewanej wódą postanowił rzucić "w paszczura" butelką, gdy grzecznie stałam pod szkołą czekając na trening - w biały dzień.
Tak więc krew mnie zalewa, jak widzę takie pierniczenie pod tytułem "nic się nie dzieje bez powodu" - przekonasz się, jeśli też kiedyś oberwiesz za darmo.
E tam wystarczy zareagować jako pierwszy, wtedy owce wokół nagle same stają w obronie uciśnionych. Z doświadczenia w takich sytuacjach wiem że kiedy widziałem chamskie napady na słabszych (olewam sytuacje typu: dres z dresem, ci to niech się biją aż obaj zdechną) i robiłem raban to nagle cała okolica zmieniała się w Erynie i sprawca nagle zmieniał się w rekordzistę na 100 i 200. Naprawdę nie trzeba w takich sytuacjach być czakiem
Dzięki przeczytałem i zgadzam się w 100%.W Krakowie jeżeli się jedzie na impreze bez "ekipy" trzeba naprawdę omijać szerokim łukiem co bardziej pijanych i agresywnych.
W sumie nie dziwię się, że są bójki, wypadki itp.
Alkohol + agresja = problemy.
Dlatego jak jadę na rynek rzadko zdarza mi się stracić nerwy i komuś wp@$#%@.
Jadę wypić swoje piwka.Odpocząć, posłuchać muzyki i trochę potańczyć.
Raz miałem sytuacje że jakiś grubasek w dresach śmiał
Kosmo, zdaje się, że wszędzie chyba lepiej omijać grupki pijanych/naćpanych agresywnych osób, nie tylko w Krakowie.. Fakt, zdarzają się różne incydenty, ale to naprawdę rzadkość. W całym życiu z imprez w okolicach Rynku wróciłem nocnym może 3 razy, reszta to zawsze podróż autobutem ;) Nigdy nic się nie stało. Przesadzone są informacje o tym, jaki to Kraków nocą jest niebezpieczny. A po tym co napisałeś, wnioskuję, że sam należysz do osób podwyższonego
Komentarze (130)
najlepsze
Wypił litra i stoi - taki to mój podopieczny"
kiedyś to było nie do pomyślenie - bo te więzi istniały
teraz gdy nasza kultura i cywilizacja w imię jakiś większych racji jest niszczona to tak jest, a będzie coraz gorzej
Świat jest co najmniej dziwny. Z jednej strony mamy internet, komputery, poziom technologiczny na na prawdę wysokim poziomie. Z drugiej strony "ludzi", których w zasadzie ciężko nazwać ludźmi. Dresów napadających już nawet w biały dzień. Bijących
Tak więc krew mnie zalewa, jak widzę takie pierniczenie pod tytułem "nic się nie dzieje bez powodu" - przekonasz się, jeśli też kiedyś oberwiesz za darmo.
Tym więcej ludzi widzi dane zjawisko tym mniejsza szansa że ktoś ci pomoże...
A choroba o której piszesz to się nazywa znieczulica
W sumie nie dziwię się, że są bójki, wypadki itp.
Alkohol + agresja = problemy.
Dlatego jak jadę na rynek rzadko zdarza mi się stracić nerwy i komuś wp@$#%@.
Jadę wypić swoje piwka.Odpocząć, posłuchać muzyki i trochę potańczyć.
Raz miałem sytuacje że jakiś grubasek w dresach śmiał