Studenci manifestują przeciwko działaniom Policji i Prokuratury
W Koszalinie studenci manifestowali przeciwko nielegalnym działaniom Policji i Prokuratury. Przypomnę, iż 17 kwietnia policja weszła do akademików w Koszalinie i zabrała 50 osobom sprzęt - głównie dyski i laptopy. Studenci niezgadzają się z potraktowaniem ich jak przestępcy. Policja użyła przypadku nagłego i weszła na tzw. "blachy" bez nakazu prokuratora. Jednak nie mieli żadnego problemu z tym żeby zdobyć nakaz, ponieważ takiej akcji nie organizuje się z dnia na dzień (100 funkcjonariuszy, nawet Straż Graniczna ze Szczecina). Poza tym z informacji Policji wynika, że studenci byli obserowani dużo, dużo wcześniej przed "nalotem". Studenci manifestują także przeciwko temu jak zostali potraktowani w mediach - jako przestępcy którym grozi do 3 lat więzienia. Rzecznik prasowy policji zdaniem studenów wręcz kłamie twierdząc, że na HUBie było udostępnianych "40 Tetrabajtów", w rzeczywistości było 10x mniej. Potwierdzi to każdy student mieszkający na osiedlu. Poza tym skąd Policja wie ile było tych nielegalnych danych, skoro jeszcze dysków nie przebadała. Cała akcja Policji i jej zatwierdzenie przez Prokuraturę to jedna wielka farsa zdaniem studentów.
mateuszp z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 21
Komentarze (21)
najlepsze
Brakuje mi czasów w
Zamknąć "grube ryby" (rozumiem, że 40TB nie było równie rozłożonych po całym akademiku...), na zajmowanie się drobnymi złodziejaszkami szkoda naszych podatków. Miejmy nadzieję, że uczelnia się nimi odpowiednio zajmie.
Więc jakia tu kradzież? Jeśli już, to należy mowić nie o kradzieży,
Z drugiej strony narzeka się na skuteczność policji, bo jak mają coś zdziałać w sprawie przestępstwa to potrzebują 100 nakazów, boją się użyć broni, strzelają ostrzegawczo w niebo aż ktoś ich załatwi albo przestępca ucieknie.
Podsumowując, moim zdaniem ta cała sprawa z protestami to mydlenie oczu przez
Siekierowe ustawki w pobliżu mojego osiedla ustały dopiero wtedy, gdy cała banda z siekierami wyniosła się do UK. Mimo to Polucjanci, nawet mieszkający tutaj, nadal boją się zapuszczać w te okolice. Na szczęście istnieją jeszcze akademiki i można liczyć na pomoc zaprzyjaźnionych służb. Ku chwale czegośtam!
Z drugiej strony - po grzyb studentom nie wiadomo jakie oprogramowanie? Mega-ultra-wypasione wersje MS Office 2007 z których i tak będą używać MS Word, MS Excel i czasami MS PowerPoint... OpenOffice nie wystarcza? Po co im megaspasione wersje NERO? CDBurnerXP Pro nie wystarczy? Do nagrywania płyt jest aż za dobry, do tego jest za free... No i oczywiście każdy student musi mieć Adobe Photoshopa CS2... do skalowania obrazków...
Jeszcze inna sprawa... Skąd studenci mają wziąć gigantyczną forsę na oprogramowanie które jest im RZECZYWIŚCIE potrzebne? Skąd mają mieć forsę na AutoCADa 2006 na przykład? Wiadome jest że niektórzy studenci potrzebują AutoCADa do projektów chociażby... jak mają mieć do niego dostęp? Na uczelni? Przez 2 godziny zajęć tygodniowo? Kpiny. Wiadomo że żeby porządnie coś zrobić to takiego AutoCADa trzeba dużo więcej czasu... więc trzeba sobie go... pożyczyć. A studenci prawa? Nie wiem skąd mają wziąć pieniądze na takiego Lexa... A wg. mojej znajomej która studiuje prawo - posiadanie Lexa jest wręcz koniecznością...
Ostatnia