Prowincjał dominikanów: "Jestem przeciwny religii w szkole"
Wywiad z nowym przełożonym Polskiej Prowincji Zakonu Kaznodziejskiego, zatytułowany „Jestem przeciwny religii w szkole”,porusza wiele gorących problemów dotyczących Kościoła w Polsce. Jednym z nich jest domaganie się przez część duchownych ustanawiania przez parlament praw zgodnych z nauką Kościoła.
Destr0 z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 93
Komentarze (93)
najlepsze
Ja nie jestem przeciwnikiem ani zwolennikiem religii w szkole, po prostu mam wyj??#ne na rodziców Krzysia lat 7 z wyp@@$owia górnego bo to oni mają decydować czy jego dziecko ma iść na ten przedmiot czy nie!
Jak zwykle ludzie muszą wybierać między jednym ograniczeniem wolności a drugim. Wow, wolność tak
W szkołach państwowych nie powinno się uczyć pseudonaukowych pojęcieć.
@srajfon: To samo dotyczy mnichów i mniszek dowolnych innych religii, nie tylko katolickiej.
A wynika to z faktu, że życie monastyczne już nie należy raczej do obszaru religii, tylko do obszaru duchowości. Wbrew pozorom te dwie rzeczy nie łączą się ze sobą, a nawet w pewnym zakresie są sprzeczne(!).
PS.
I słownictwo jakie nowoczesne - zamiast "mój czteroletni syn", używasz zwrotu "mój czterolatek" - wszystko zgodnie z nurtem postępu!!
Gratuluje!
ciekawe, miałem kiedyś w klasie kolegę, który, jako jedyny, nie chodził na religię i żadnego "ostracyzmu" nie było, nikt się nie czepiał, że on nie chodzi, więcej: nikogo to nie obchodziło za bardzo. Ów "społeczny przymus" jest wymysłem.
Kościół NIGDY nie odpuści tematu religii w szkole. Prędzej już pozwolą na pedalskie śluby, kobiety-kapłanów i automaty z darmowymi prezerwatywami pod każdym kościołem - bo to są rzeczy co prawda niezgodne z doktryną (obecną), ale jednak nie są aż tak istotne dla potęgi tej instytucji jak właśnie 45 minut religii dwa razy w tygodniu między chemią, a polskim - od przedszkola do matury.
Istotą nauczania religii w szkole jest "hodowla" kolejnego pokolenia wyznawców. Zaletą (z punktu widzenia Kościoła) obecności tego przedmiotu w szkole jest fakt, iż traktowanie religii jako przedmiot szkolny podnosi jej prestiż - jawi się owieczkom jako równie ważna i wartościowa, co edukacja historyczna czy przyrodnicza, a skoro jej już nauczają w szkole to wiedza ta jest na pewno równie prawdziwa i oparta na metodach naukowych jak np. fizyka czy biologia. 13 lat tej edukacji (a nawet więcej, jeżeli miało się religię w przedszkolu) sprawia, że mało kto opuszcza liceum jako osoba niewierząca - a nawet jeżeli ma jakieś wątpliwości wobec instytucji Kościoła, to na pewno gdzieś tam na jego obrzeżach pozostaje, pamiętając przy okazji ważnych wydarzeń życiowych o tak istotnych rzeczach jak chrzest swoich dzieci czy ślub kościelny, rzuci księdzu od czasu do czasu na jakąś mszę za czyjąś duszę, a nawet jeżeli sam od Kościoła stroni, to niewierzących trzyma na dystans i jakoś niekomfortowo czuje się w ich towarzystwie. I będzie minusować tę