Dobre, jeszcze zabronią przewozu aparatów fotograficznych, skoro wybuchająca bateria jest w stanie rozwalić plecak, koszulę i innych parę rzeczy - ewidentnie jest to materiał wybuchowy.
Tylko ciekawe skąd wzięły się ślady "spracowania i wytarcia" innych rzeczy w różnych miejscach.
Po raz kolejny widać gównianą obsługę klienta w razie wypadku w polskiej firmie.
Kiedyś mój samolot nie przyleciał i lot miałem przesunięty o jeden dzień. WizzAir bez pierdzenia oddał mi kasę za hotel,
Ja nie jestem właścicielem firmy, która jest na skraju bankructwa i dla której każda opinia klienta, szczególnie, że obiegła już pół internetu, jest ważna i gdyby to mnie dotyczyło wolałbym dać im ten tysiąc, żeby wyjść z tego z twarzą, a nie wymyślać jakieś głupawe tłumaczenia, że coś wybuchło, kiedy ewidentnie nie wybuchło - przynajmniej nie samo.
@Possen: Eurolot to spółka córka LOTu. Nie zbankrutują, bo jak są na minusie to żebrzą o pomoc z budżetu. Większościowym udziałowcem spółki jest Skarb Państwa.
sprawa jest prosta, eksplodująca bateria wprawiła walizkę w ruch która z impetem zaczęła szurać po całej płycie lotniska. Ekipie z obsługi lotniska udało się dogonić walizkę prawie na końcu pasa startowego, zapakowali ją do jednego worka i w trosce o dobro pasażera w całości oddali właścicielowi.
Ja sie zastanawiam ile jej musza placic za podpisywanie sie pod takim gownem. Przychodzi Katarzyna Lisowska do domu, maz sie pyta jak bylo w pracy skarbie. "Dobrze, osmieszylam sie tylko przed polowa Polski klamiac z debilnym wyjasnieniem"
Dziwne jest to, że Eurolot naraża się na antyreklamę aby zaoszczędzić na wypłacie odszkodowania klientowi (przecież dla takiej firmy to są grosze). Wydawało mi się, że Eurolot w odpowiedzi albo udowodni, że to nie ich wina (gdyby tak rzeczywiście było), albo przeprosi, zapłaci odszkodowanie i da jakiś bonus klientce za kłopot. Odpowiedź firmy jest żałosna. Wychodzi na to, że klienta mają w dupie. Wstyd.
Komentarze (93)
najlepsze
Tylko ciekawe skąd wzięły się ślady "spracowania i wytarcia" innych rzeczy w różnych miejscach.
Po raz kolejny widać gównianą obsługę klienta w razie wypadku w polskiej firmie.
Kiedyś mój samolot nie przyleciał i lot miałem przesunięty o jeden dzień. WizzAir bez pierdzenia oddał mi kasę za hotel,
Plecak wygląda jakby przetarli nim całą płytę lotniska, a oni mówią, że to bateria wybuchła... Co za ludzie...
Parodia. Dlaczego tak trudno im się do błędu przyznać?
Ja nie jestem właścicielem firmy, która jest na skraju bankructwa i dla której każda opinia klienta, szczególnie, że obiegła już pół internetu, jest ważna i gdyby to mnie dotyczyło wolałbym dać im ten tysiąc, żeby wyjść z tego z twarzą, a nie wymyślać jakieś głupawe tłumaczenia, że coś wybuchło, kiedy ewidentnie nie wybuchło - przynajmniej nie samo.
Innej możliwości nie widzę.