Jak wygrać z molochem, czyli o tym jak dostałem karę za posiadanie biletu...
![](https://wykop.pl/cdn/c3397993/link_zDvwK1M2oMcEc8Mnk3FqIbX2GJf7ROi3,w300h194.jpg)
... i wygrałem. Jeśli uważasz, że nie warto walczyć o swoje bo "szkoda kasy"; jeśli sądzisz, że w walce z molochami z działem prawnym my szare robaczki nie mamy szans; wreszcie jeśli chcesz się dowiedzieć jak dyskutować z betonową biurokracją - to znalezisko jest dla Ciebie.
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 245
Komentarze (245)
najlepsze
@Nixxx: owszem, z Tobą leżącym na podłodze po powaleniu przez sympatycznych panów z SOK. Przy okazji telefon by się "popsuł", a żaden pasażer nie chciałby współpracować z agresywnym chamem. Zachowanie spokoju (mimo chęci palnięcia tłuka w ucho) to podstawa: to ja wyprowadziłem konduktora z równowagi znudzoną twarzą i metodą zdartej płyty "mam bilet oto on", więc to on powiedział dwa słowa za dużo, a zbulwersowani
@niepokonany: tak, jeśli jesteś w stanie udokumentować koszty poniesione w związku ze sprawą to możesz domagać się ich zwrotu, jest na to odpowiednie pole na formularzu pozwu - oczywiście z automatu nikt Ci niczego nie zwróci więc trzeba się upomnieć. Strony partycypują w kosztach w zależności od procentu wygrania sprawy, w
Sprawa była prawie identyczna, tzn. miałem bilet elektroniczny, a konduktor pochodził z czasów biletów bloczkowych, różnice były dwie: bilet kredytowany przyjąłem (zaćmienie jakieś miałem, pod żadnym pozorem nie należy go przyjmować jeśli jest bezzasadny!) i zamiast bawić się w reklamację czekałem na pozew. Tuż przed upływem terminu przedawnienia zgłosili się do e-sądu, ten wydał wyrok nakazowy (to standardowa procedura, jej sens
PS piękne te pisma, zdziwiło mnie, że nic wspólnego z prawem nie masz, ostrzegam uczciwie, że jak mnie dociśnie
@eww: nie mam formalnego wykształcenia, nieformalne - powiem nieskromnie - całkiem niezłe. Zwracaj się jak najbardziej, pomoc pro publico bono jest mi jak najbardziej na rękę!
Konduktor odmówił mojemu żądaniu wpisania w pole "uwagi pasażera" tego, że bilet okazuję na telefonie, nie miałem również możliwości wpisania czegokolwiek samodzielnie.
Udowodnienie przed sądem, że konduktor mnie obraził gdy jest słowo przeciwko słowu (nawet jeśli jego "świadkowie" nie mogli widzieć zajścia) jest mało prawdopodobne - na przyszłość
Więc jeżeli okazałeś konduktorowi bilet (a nie maila ) a on tego nie uznał to racja jest po twojej stronie, natomiast jeżeli pokazałeś tylko maila a nie okazałeś biletu,
który jest jako załącznik pdf do maila to racje miał konduktor iż uznał że nie miałeś biletu.
Ale jeśli było rzeczywiście jak pisałeś to gratuluje zwycięstwa:) Żeby jednak się nie skończyło jak z tym gościem co z Danii przyjechał i dostał mandat za brak karty studenckiej;]
Czy warto się tak "użerać" jeżeli zabawa z prawem nie jest moim hobby? Oczywiście biorę pod uwagę to że pieniądze to nie jedyna wartość.
@pyciak666: jestem dwie stówki niezapłaconej kary do przodu.
Sam jeden - nic, poza tymi dwoma stówkami. W szerszej perspektywie i z założeniem, że nie będę jedynym don Kichotem - zmianę durnego systemu stawiającego klienta w przegranej pozycji.
Wyrazy uznania, za tą korespondencję, bo nie można odpuszczać korporacjom i państwowym gigantom.
Jeśli chodzi o konduktora, to z mojego doświadczenia (poczta polska, media markt) wynika, że skargii klientów nie wpływają ludziom pozytywnie na karierę, bo zawsze miałem jakąś reakcję.
@Vitkacy: sam, wystarczył wujek google i poszperanie w ustawach. Miałem bilet, miałem potwierdzenie zapłaty, więc sprawa była oczywista, co potwierdziła p. sędzia w ustnym uzasadnieniu.
Mam podobne
Maszynista nie miał przez to żadnych problemów, nikt nie zyskał, ty tylko straciłeś.
Gratulacje przegranej.
@rineo: Nie przekonales mnie. Straciles sporo czasu na takie zabawy, jak dla mnie mialoby to sens jedynie jakby mi jeszcze zwrocili kase za ten czas, w innym przypadku "taniej" mi wychodzi odpuszczenie tej sprawy, bo w czasie kiedy bym sie bawil w pisma zarobie sporo wiecej, natomiast czas wolny jest dla mnie duzo wiecej warty niz te pare zlotych.
moloch
1. Moloch «semicki bóg ognia»
2. «coś potężnego, nienasyconego, pochłaniającego wiele ofiar»
3. «duże, przytłaczające, nieprzyjazne ludziom miasto, osiedle; też: duża, niesprawna instytucja»
Zwłaszcza punkt drugi :)
Dla mnie to jest sztuka dla sztuki.
Zmarnowałeś kilka jak nie kilkanaście godzin i nic z tego tak naprawdę nie masz.
A oni (ona) pierdzą w stołki i mają to w dupie, bo bawili się w odpowiadanie
Tobie w godzinach pracy.
Naprawdę było warto?
Tak to teraz zostawisz czy będziesz chciał jakąś rekompensatę?
@duckar: mam dwie stówki do przodu. Alternatywą było zmarnowanie jeszcze więcej czasu na pisanie pism procesowych i rozprawy.
Dodatkowa korzyść, choć niebezpośrednio dla mnie, to to, że jeśli ludzie uwierzą że można powalczyć o swoje to może zaczną to robić. Póki co molochy działają w poczuciu całkowitej bezkarności, efekt znamy: w wiecznie spóźnionych pociągach