Kilka lat temu trafiłem na ciekawą historię ukazującą nieudolność polskiej służby zdrowia i myślę, że warto ją tutaj przedstawić, bo każdy z nas może się kiedyś znaleźć w podobnej sytuacji. Bezpodstawne sugerowanie chorób psychicznych, leczenie co najwyżej objawowe, lekarze-konowały. Tak to dzisiaj wygląda.
Źródło:
//www.sfd.pl/Niski_testosteron__zaburzone_funkcje_%C5%BCyciowe_u_28_latka-t434785.html
Wklejam tutaj drugi post, gdzie człowiek już znalazł chorobę i opisuje dokładnie całą walkę (tekst po mojej małej korekcie, by łatwiej się czytało).
"
Witam.
Znalazłem w końcu tę cholerną chorobę. Na lekarzy nie miałem co liczyć, bo wszyscy mnie odsyłali do psychiatry, do którego musiałem się wybrać, bo żaden lekarz nie chciał wystawić L4. Choroba ta to CELIAKIA, powoduje ona wyniszczenie organizmu, wszystko zaczyna wysiadać na skutek złego wchłaniania. Brak makro i mikro elementów, takich jak np. żelazo, B12, fosfor, wapń, kwas foliowy, magnez, itp. Cały organizm niedożywiony, nawet problemy z pamięcią.
To, że mam zdiagnozowaną celiakię jest tylko moją zasługą, bo cała rzesza lekarzy różnych specjalności do tego nie doszła. Jestem 6. miesiąc na zwolnieniu, diagnoza niespełna od tygodnia.
W 2004 roku zacząłem mieć poważne problemy okulistyczne, dermatologiczne, na dzień dzisiejszy dołączyły objawy ortopedyczne, endokrynologiczne, neurologiczne, laryngologiczne.
Objawy okulistyczne – piekły mnie oczy, czułem piasek po powiekami, wszystko mnie raziło, ciągle miałem przekrwione oczy, zapalenie spojówek do dziś.
Zaczęło się od przychodni, gdzie okuliści przepisali mi „sztuczne łzy” (krople lacrimal – łac. łza), do tego jeszcze krople przeciwzapalne i tak cały czas, ale było coraz gorzej, doszło do tego, że kropiłem coraz częściej, i częściej, aż doszło do tego, że po zakropieniu zakładałem szczelne gogle, a żeby oczy zostały dłużej wilgotne, wystarczył niewielki podmuch wiatru, a oczy były suche z braku nawilżenia gałki ocznej. Przy wysychającej rogówce mogą pojawić się blizny, pojawiają się zaburzenia widzenia, których doświadczyłem. Próbowałem wielu kropli i żadne nie pomagały, pomagały na chwilę.
Kolejny lekarz, kolejne krople i dopiero w specjalistycznej klinice powiedzieli mi, że moim problemem nie są aż tak łzy (warstwa wodna), a warstwa lipidowa, gruczoły na brzegach powiek wydzielające tłuszcz, i chroniące łzy (warstwę wodną) przed odparowywaniem z gałki ocznej. Kolejne krople i tak w kółko, w nocy nie mogłem spać, bo suchość oczu wybudzała mnie co 2 godziny, musiałem znów zakropić oczy, nie wysypiałem się, zresztą tak jest do dziś. Żaden okulista nigdy nie miał pacjenta z zaburzeniem warstwy lipidowej, okazało się, że jestem jedynym przypadkiem w ich karierze i nie są w stanie mi pomóc.
Objawy dermatologiczne – skóra dłoni zrogowaciała jak pięta, sucha do białości, jedna wielka skorupa, skóra twarzy sucha, włosy suche, najbardziej sucha skóra w okolicy powiek, wyschnięte usta.
Dermatolog przepisywał tylko kremy i stwierdził, że jak mam potrzebę, to żebym kremował ręce, co 15 minut, kąpał się olejkach itp. Kolejni lekarze to samo, nie szukali przyczyny. Jedna dermatolog stwierdziła, że mam zaburzenia neurowegetatywne i żebym spróbował pomocy u psychiatry. Dopiero na klinikach się zainteresowali, szukali AZS, ponieważ można mieć też problemy z oczami, ale ostatecznie takiej diagnozy nie postawili. Lekarz powiedział jedną ważną rzecz, że jest to objaw innej choroby, i że tu może się nakładać parę chorób na siebie. Skończyło się, że dostałem skierowanie do szpitala na reumatologię (czas oczekiwania 6 miesięcy, mój termin to 11 luty). "Położy się pan do szpitala i będą szukać". W tym czasie przebadałem się reumatologicznie i wyszło, że takiej choroby nie mam.
Objawy endokrynologiczne: czytając medyczne artykuły o gruczołach tłuszczowych powiek (oczywiście zagraniczne, bo w polskich nie było). Wyczytałem, że zbyt niski testosteron powoduje suchość skóry, dysfunkcje gruczołów powiekowych, a nadmierny testosteron łojotok. Po zbadaniu testosteronu okazało się, że jest on na dolnych widełkach. Endokrynolog (byłem prywatnie) powiedziała, że, o co mi chodzi, skoro mieszczę się między widełkami normy. Tylko, że ta norma obejmuje również i 70-latków z dopuszczalnym najniższym poziomem tego hormonu (dowiedziałem się od kolejnego lekarza).
W kolejnych badaniach testosteron robił się coraz niższy, już mi nikt nie mówił o normie, bo byłem dużo poniżej. Kolejny lekarz przepisał zastrzyki, które stymulują jądra do wytwarzania testosteronu, ten sam sygnał, co w zastrzyku jest wysyłany z przysadki do jąder i okazało się, że mam bardzo wysoki, co wskazywało na uszkodzenie jąder. Badanie USG wykluczyło uszkodzenie jąder, ale wyszły zmiany pozapalne około cewkowe, więc przebadałem się na choroby weneryczne. Okazało się, że takich nie posiadam. Kolejny lekarz przepisał już mi terapię zastępczą testosteronem, na której jestem do dziś, efektem ubocznym terapii jest kurczenie się jąder. Jest przewidziana tylko na parę miesięcy, lekarz między wierszami mówił o unormowaniu się tego „jeden ma duży poziom inny mały, każdy jest inny", a co do normy to „albo się unormuje, albo nerwica”.
Objawy neurologiczne – pojawiły się drgawkowe skurcze mięśni, widoczne gołym okiem, były wszędzie, raz tu przez chwilę, później tam i tak jest do dziś. Ponadto mrowienie w nogach, cierpnięcie. Lekarz neurolog, po wysłuchaniu z czym przychodzę i z czym mam jeszcze problem, i po przebadaniu powiedział, że nie widzi, że coś mi drży, i zaczęła się seria pytań: „czy łatwo pan się denerwuje„, „czy leczył się pan kiedyś psychiatrycznie”. Na tym skończyłem chodzenie po neurologach, a zacząłem szukać prawdziwej przyczyny.
Objawy ortopedyczne – zapalenie stawów, ból piszczeli, obkurczenie rzepek kolanowych.
Na zdjęciach RTG nic nie wyszło, lekarz był w porządku, nie robił ze mnie wariata, podczas wywiadu postawił na zaburzenia hormonalne, po podaniu testosteronu jest poprawa, odłożyłem kule, którymi czasami musiałem się wspomagać. Dodam, że ból kolan był tak duży, że nie raz nie spałem pół nocy, a chodzenie i stanie powodowało okropny ból.
Objawy laryngologiczne – przewlekła chrypka była najpóźniejszym objawmy i jest do dziś. Razem z biegunką i wykrytymi lambliami wskazywało to na chorobę pasożytniczą (lamblie niszczą kosmki!). Po kuracji odrobaczającej wcale nie było lepiej. Ponadto stosowałem suplementy przeciwgrzybicze: paraprotex, srebro koloidalne, różne zioła, czosnek, uzupełniałem florę bakteryjna jelit i nic.
Masa badań i wyników, które wykonywałem w większości sam, i za własne pieniądze, i niby wszystko wychodziło w porządku. Sprawdzałem wszystkie tropy, które zazwyczaj okazywały się ślepe, co chwilę oddawałem krew na badania, z których znowu nic nie wychodziło. Morfologia była w porządku, więc wychodziło, że się czepiam. W czerwcu nie mogąc funkcjonować (problemy z oczami), ponadto problem z pokonaniem 14 schodów, ospałość, totalny brak sił, budziłem się tak samo padnięty jak kładłem się spać i nikt mi nie wierzył.
Dostałem zwolnienie od internisty na 2 tygodnie, później kolejne 2 i dalej już nikt nie chciał mi wystawić zwolnienia. Poszedłem do psychiatry i on mi wystawia zwolnienie do dziś, nie mówi mi, że jestem czubkiem, a co o mnie myśli to mnie nie interesuje, zapewniłem sobie płynność finansową. Mając pieniądze mogłem wykonywać kolejne badanie i opłacać lekarzy. Co objawów gastrologicznych to miałem częste wypróżnienia od około 2003 roku, ale wizyta wtedy u lekarza w przychodni skończyła się na lekach typu ”przyjazna flora” i stopera, które w gorsze dni okupywałem w aptece bez recepty, i które nosiłem przy sobie.
Raz lepiej raz było gorzej. Można powiedzieć, że się zaadoptowałem w tej sytuacji i wypróżnianie się 6-8 razy dziennie stało się dla mnie codziennością, i nie dopatrywałem się w tym niczego złego. Oczywiście nie zawsze tak było, czasami wszystko było ok, miałem takie remisje. Czasem mnie mocniej przeczyszczało, ale dla mnie to nie było nic nowego.
Będąc na zwolnieniu, okulista polecił tłuszcze omega 3, nałykałem się tych kapsułek w pierwszy dzień ze 40 i na drugi dzień jak się obudziłem czułem się jak zdrowy człowiek, pełen siły, energii, chęci, cały byłem zlany tłuszczem, nic nie wysychało, oczy mi nie doskwierały, tak było cały kolejny dzień, a w następnym był powrót do choroby, żaden lekarz, u którego byłem tego nie skojarzył z żadną chorobą. Ale wiedziałem, że mogę być zdrowy, tylko muszą zaistnieć odpowiednie reakcje w organizmie.
Pierwszy gastrolog, u którego byłem, zbił mnie z tropu, bo wysłuchał i powiedział „idź pan do psychiatry, bo masz zespół urojeniowy”. Oczywiście napisałem pismo ze skargą do przychodni, w której przyjmował. To było ze 3 miesiące temu, jeszcze przed problemami ortopedycznymi i neurologicznymi.
Najwięcej chyba zawdzięczam żonie, która powiedziała, że coś ze mną nie tak, bo jestem blady, biały jak mleko. Wykonałem pełną diagnostykę anemii i wszystko miałem poniżej normy, wapń, fosfor itp. Żelazo było 2 razy poniżej dolnej normy, internistka oczywiście w ukrytej niedokrwistości nie doszukała się nic. Po miesiącu uzupełniania żelaza okazało się, że uzupełnił się tylko poziom we krwi, a magazyny (ferrytyna) są dalej puste.
Kolejny gastrolog okazał się w porządku lekarzem, ale zaczął od kolonoskopii, z której nic nie wyszło, po czym wystawił skierowanie do szpitala o zapisanie badań, które trzeba zrobić z krwi na celiakię -- poprosiłem ja. Później w endoskopii wyszły słabo widoczne kosmki, zapalenie żołądka i dwunastnicy. Nigdy nie bolał mnie brzuch.
Tak działa służba zdrowia, na NFZ to tylko robią morfologię, lekarzy mamy, jakich mamy, mają swoje standardy, nie chce im się pomyśleć i zastanowić. Przypadki są różne, typowe i nietypowe, nad nietypowymi nie chcą się zastanowić, a powinni. Jeśli twoja morfologia jest do tego w normie, a zjawiasz się u lekarza po raz drugi i znów masz morfologię w porządku, a bardzo narzekasz, to jesteś spostrzegany, jako wariat. „Znów pan coś wyczytał”, „ próbował pan pomocy u psychiatry" itp.
Wszystkim chorym na cokolwiek polecam wzięcie zdrowia w swoje ręce, ja liznąłem troszkę wiedzy z paru dziedzin i w końcu doszedłem co mi jest, i wiem, że ta wiedza przyda się w życiu. Zajęło mi to pełne 6 miesięcy, obecnie jestem na zasiłku rehabilitacyjnym na kolejne 4 miesiące. Zanim wykryłem tę chorobę, złożyłem podanie do ZUS-u o przyznanie zasiłku rehabilitacyjnego, bo już wyczerpałem 6 miesięcy zwolnienia.
Wniosek taki wystawił lekarz psychiatra. Będąc w ZUS-ie tłumaczyłem lekarzowi, że moja depresja jest spowodowana brakiem testosteronu, anemią, maksymalnym wyczerpaniem z powodu celiakii.
Wynik z gastroskopii był najgorszy z możliwych, no może poza rakiem jelit. Chciałem, aby psychiatra mnie skierował do orzecznika gastrologa, bo w tym stanie musiałby mi przydłużyć czas bycia na zwolnieniu. Lekarz psychiatra powiedział, że nie będzie mnie nigdzie kierował, bo zdrowie psychiczne jest również ważne jak wszystko inne. Palant nie zrozumiał, że to jest przyczyna wszystkiego, kazał wyjść i na do widzenia dodał "wesołych świąt".
Za 4 miesiące, jak się nie pozbieram, będę startował znów o przedłużenie, ale z wnioskiem od gastrologa. Dieta bezglutenowa (jedyny lek na celiakię) nie zdawała egzaminu. Dostałem potwornych biegunek, lekarz kazał przestrzegać diety, to nie będzie biegunek. Po wizycie u dietetyka dowiedziałem się, że zanim naprawię organizm miną co najmniej 2 lata i obecnie to mi wszystko szkodzi, nawet jak jest bez glutenu. Pierwszy miesiąc właściwie to będę jadł tylko papki, już je szamam i czekam na poprawę. Jeśli ktoś kiedyś będzie miał podobne objawy, być może znajdzie ten post i się tak nie umęczy jak ja.
Ja szukałem pomocy w poniższych linkach i tam były też odpowiedzi na podobne rzeczy jak zmęczenie, anemia.
[lista linków]
Mam nadzieję, że to, co opisałem daje szeroki obraz. Co do oddawania moczu, to sikam często, odporność na infekcje chyba nie najlepsza (zimno na ustach, afty, rany się źle goją itp.).
Na pewno jeszcze zwrócę się tu do kolegów na forum o pomoc w odblokowaniu jak przyjdzie odpowiedni czas.
PS Testosteron jest hormonem tłuszczo zależnym, w procesie jego powstawania bierze udział również żelazo.
Komentarze (146)
najlepsze
Jeśli stwierdzi nerwicę, depresję, czy inne zaburzenia psychiczne które powodują objawy somatyczne, to najprawdopodobniej wszelkie objawy które zostały zaobserwowane po rozpoczęciu się zaburzeń psychicznych, można przypisać właśnie im.
Są pewne objawy somatyczne bardzo łatwo rozpoznawalne jeśli np. zdiagnozujemy u kogoś nerwicę. Walenie serca, suchość w ustach, ucisk na szczękę,głowę i twarz, fale zimna i gorąca, problemy z oddychaniem w sytuacjach stresowych. Każdy z tych objawów mógłby prowadzić do choroby która nie jest związana z psychiką, np. walenie serca=tachykardia, problemy z oddychaniem/płytki oddech=astma, fale zimna i gorąca=nadciśnienie, ucisk na czoło=problemy z
Radzą sobie dobrze albo średnio bo ładnie
Kuzyn jest osobą racjonalną i ma świadomość, że do bycia wariatem mu daleko. Diagnozę uzyskał dzięki swojej dociekliwości, ponieważ badanie tomografii jakie wykonano mu 3 lata temu było ŹLE OPISANE!!!! Lekarz opisujący nie zauważył przyczyny tego problemu, ponieważ zwyczajnie hurtowo sprawdził badanie i olał dokładne sprawdzanie wszystkich obrazów. Dopiero niedawno z powodu dalszego nawracania bólu poprosił o kolejne przejrzenie tego badania i okazało się, że przyczyna bólu była tam widoczna od 3 lat. Okazało się po 11 latach, że miał dość spore mięśnie klatki piersiowej i w pewnych pozycjach ciała krew trochę gorzej płynęła przez żyłę, bo mięsień robił na nią lekko naciskał i stąd pojawiał się ból. 11 lat na diagnozę i 11 lat ignorowania objawów przez lekarzy + złe odczytanie kluczowego badania i zła diagnoza przez około 2,5 roku z tego powodu = NAJWIĘKSZE KONOWALSTWO ŚWIATA.
Główny problemy lekarzy dziś:
-
- nie biorą pod uwagę tego, co mówi im pacjent, choć on najlepiej może określić co go boli i często wie dlaczego,
@JazzBlurr: Co więcej, obrażają się na sugestie pacjenta. do tego stopnia są przyzwyczajeni do monopolu na wiedzę, że nie cierpią ludzi, którzy czytają w internecie o swoich chorobach. ortopedę w prywatnej klinice, który chciał mi dłubać (odpłatnie) w kolanie wyłącznie po jego obmacaniu tylko spytałem, co miałaby na celu operacja, co konkretnie jest do zrobienia itd. - a on mi wyjechał standardowym tekstem "jak pan czerpie wiedzę z internetu, to niech internet pana leczy"
Moja (niestety już ex) przyjaciółka ma rodziców weterynarzy, ludzie w całej rodzinie mają coś wspólnego z medycyną. Jedna pracuje w laboratorium, ktoś tam w szpitalu, inny jest specjalistą od jakichś zwierząt itd.
Wiecie co jest przyczyną tego, że dzieci lekarzy są
ale hajs na wyjebiste biura musi sie zgadzac.
@sandacz: niestety ale dr House istnieje tylko w Ameryce, a w systemie ekonomicznym w którym "czy się leczy, czy się w c#!@! tnie, sto tysięcy się należy" mamy #!$%@?ę jaką mamy...
A już spróbuj dorobić się, człowieku, zmian skórnych niewiadomego pochodzenia. Będą cię ganiać od dermatologa do alergologa i z powrotem, przy czym trafiłam na dwie
Ha, niedawno myślałam że przydałby się taki system a ty piszesz że już jest, nice. Jeśli program jest dobrze zrobiony to z pewnością będzie dawał trafniejsze diagnozy. Wpisuje się wszelkie dolegliwości, wyniki badań, dietę, tryb życia, a system sprawdza wszystkie możliwości i wypisuje szereg prawdopodobnych przyczyn. 100% lepszy od lekarza, któremu zdarza się zapominać to i owo pewnie. Gorzej jak został napisany przez firmy farmaceutyczne haha
Zaskakująco wielu ludzi to totalni idioci, o czym miałem się okazję przekonać pracując parę lat temu w sprzedaży bezpośredniej. Przedstawiasz takiemu jak w pysk strzelił: "Pan będzie płacił teraz x zamiast y, rozumie Pan?" - "tak". 2 minuty później gość myśli że będzie płacił y-x, x-y, y/x, y albo z.
To