W maju (wiem, że to dawno, ale dopiero teraz wpadłam na to, żeby opisać sytuację) miałam pewną nieprzyjemną sytuację związaną ze szpitalem w Lublinie na Al.Kraśnickiej.
Otóż studiuję w Lublinie, ale mieszkam obok Warszawy. Pewnego dnia jechałam samochodem do Lublina razem z moją ciocią i z jej maleńkim dzieckiem. Ciocia nie pozwoliła ani otworzyć okna ani włączyć klimatyzacji. Zgrzałam się niemiłosiernie. Gdy weszłam do akademika, nudności nie ustępowały (mam chorobę lokomocyjną), ale nie przejęłam się tym za bardzo. Poszłam spać. Obudziłam się około 3 z okropnym bólem głowy i wymiotami. Gdy próbowałam usnąć, zaczęły trząść mną dreszcze. Ale to nie był dreszcze z zimna, jakie czasem się ma przy gorączce. Nie umiałam tego opanować, miałam ogromne drgawki. Nie miałam żadnych leków, więc poszłam do portierni poprosić portierkę o coś na gorączkę. Gdy mnie zobaczyła bez wahania zadzwoniła po pogotowie, które przyjechało bardzo szybko. Pani portierka powiedziała że nigdy nie widziała, żeby ktoś się tak trząsł. Miły pan ratownik widząc moje dygoczące ręce i nogi spytał czy się czymś zdenerwowałam. Zmierzył temperaturę, która okazała się być wysoka i zajrzał do gardła. Usłyszałam diagnozę: "infekcja górnych dróg oddechowych". Popatrzył się na mnie z politowaniem i powiedział że musi mnie niestety wziąć żeby lekarz coś tam napisał. Pojechałam do szpitala. Pani doktor, bardzo nieprzyjemna, chyba dlatego że ją obudziłam spytała się o moje choroby i tak dalej. Powiedziałam zgodnie z prawdą, że jestem po operacji serca, leczyłam się na nadciśnienie i prawdopodobnie znów niedługo będę się na nie leczyć. Jedyne badanie które mi zrobili, to EKG. W szpitalu również zaczęłam wymiotować i nie mogłam powstrzymać drgawek. Jeden z ratowników spytał się mnie tylko, czy mi zimno czy się boję bo się tak trzęsę. Pani doktor z ratownikiem wymieniali dość nieprzyjemne zdania pod moim kątem, że do takich przypadków nie powinno się jeździć, że czemu portierka dzwoniła, że teraz ona powinna zapłacić. Położyli mnie i dali kroplówkę, po której faktycznie czułam się fantastycznie. Zaczęłam żałować i było mi wstyd, że jestem taką panikarą i że przesadzam. Jakaś pielęgniarka patrząc na mnie z odrazą powiedziała "ciekawe przypadki dziś mamy". Czułam się jak śmieć. Rano przyszłą pielęgniarka i powiedziała że "dosyć tego wylegiwania, wstajemy" a gdy poprosiłam ją o zwolnienie z chociaż pierwszych zajęć, odpowiedziała mi że ona zwolnień nie wypisuje. Gdy przyszłą doktor, po prostu odłączono mi kroplówkę, dano jakiś papierek i odmówiono wypisania zwolnienia. Było już po 7 a ja miałam na 8. Przy czym byłam kompletnie nieogarnięta, bez śniadania i w drugim końcu miasta (dobrze że miałam w telefonie GPS bo nawet nie wiedziałam gdzie mnei przywieźli). Czułam się jak człowiek drugiej kategorii. Jak gówno. Traktowali mnie z góry i olewali wszystko.
Nie pamiętam jak wchodziłam do szpitala, nie ogarnęłam jakoś tego, więc poprosiłam pielęgniarkę o wskazanie wyjścia. Chyba ją zdenerwowałam bo bardzo niemiło mi odpowiedziała. Czułam się dobrze, choć trochę zmęczona. W autobusie już mi było niedobrze a pod akademikiem myślałam że umieram i wrócił ogromny ból głowy wraz z okropnymi nudnościami. Nie byłam w stanie iść na zajęcia. Nie byłam w stanie wyjść z łóżka.
Później moja mama rozmawiała ze swoją koleżanką która jest lekarzem. Gdy usłyszała wszystkie moje dolegliwości jakie miałam. Spytała się tylko czy nie jechałam w gorącym autobusie. Jechałam w gorącym samochodzie. Znajoma pani doktor powiedziała że to nie było nic innego jak UDAR CIEPLNY. I że pogotowie nie udzieliło mi pomocy.
Według pogotowia w Lublinie miałam infekcję górnych dróg oddechowych. To ciekawe, bo nie miałam ani kataru, ani kaszlu ani gardło mnie nie bolało.
Jak żyć?
Komentarze (217)
najlepsze
[coolstory]
Kilka lat temu, lato w pełni, można się usmażyć na świeżym powietrzu, a my jedziemy autobusem. Pot się leje, obok nas okno zamknięte to otwieramy. Zaraz jakaś babcia z krzykiem: zamknij to, bo paraliżu dostanę! (w sumie do końca wiem o co jej chodziło). Patrzymy, a ona grubo ubrana, jakiś płaszcz, może nawet futro. itd. Zaraz się podniosła dyskusja wśród babć jak to przewianie jest niebezpieczne, jak sąsiadka miała
@mat48:
Bez kitu, nawet nie wiedziałem jakie to jest powszechne. Nie wiem skąd to się bierze. Ostanio jak matka zobaczyła jak słodzę herbate (3 łyżki) to powiedziała, że dostane... cukrzycy. Jprdl.
np. gotuje na twardo :)
Jakie jeszcze robi głupoty? :)
Objawy udaru cieplnego mogą przypominać objawy infekcji, ale wystarczy zapytać o możliwość "przegrzania się" i sprawa staje się zdecydowanie bardziej jasna.
Można się pokusić o usprawiedliwienie, ponieważ u młodych ludzi udar cieplny rzadko występuje, raczej w wersji wysiłkowej. Aczkolwiek autorka wspomina o przebytej operacji serca i nadciśnieniu, co zwiększa ryzyko udaru.
Czyli ogólnie fail - nie
Kiedyś też miałem nieprzyjemną sytuację w szpitalu, lekarz również na mnie nawrzeszczał właśnie dlatego, że go budzę w nocy, choć przypadek na to się nie kwalifikował (co dopiero wykazały badania). W każdym razie może przyczyna tkwi w tym, że lekarze śpią zamiast pracować?
A w ogóle
Jeśli dyżur będzie wynosił 8 godzin, to się problemy skończą. Nie po to płacę kilkaset zł co miesiąc, by być traktowanym jak bydło.