Kiedy przyszły magister nie potrafi napisać trzech zdań bez błędów ortograficznych, kiedy magister nie potrafi napisać prostego e-maila (bo trzeba trochę logiki, myślenia i sformułowania czegoś samemu), to coś po drodze nawaliło. Czy to uczelnia - nie sądzę. To ludzie nie mają ochoty się uczyć. Studiowanie nie polega na tym, że uczelnia wbija do głowy materiał, a na zdobywaniu wiedzy, głównie samemu.
Nie chodzi o jakiekolwiek korporacyjne wzorce. Chodzi o podstawowy poziom komunikacji!
Najlepsi programiści jakich znam mogliby startować w konkursach ortograficznych. Dla nich język polski (czy jakikolwiek inny, którym władają) jest tak samo ważnym językiem jak Java czy C. Kiedy rozmawiam z programistą, który nie potrafi napisać poprawnie jednego zdania po polsku (będąc Polakiem mieszkającym w Polsce od urodzenia), to mam podstawy się zastanawiać, jak zostanie napisane oprogramowanie, którego wykonanie zleciłem.
przecież ostatecznie rynek zrewiduje te wszystkie tytuły magistra. a uczelnie przyjmują byle kogo, obniżają progi ponieważ dostają mniej więcej proporcjonalnie fundusze do ilości studentów, wydziałów itp. na mojej uczelni pieniędzy państwowych starcza do grudnia, reszta to opłaty od studentów + przychody z tytułu wynajmu sal na konferencje i tym podobne. pomyśleć co by musiała zrobić gdyby nagle chciała wywalić nierobów i zatrzymać tylko ambitnych i pracowitych - wynająć piętro na supermarket. niestety
Nie martwiłbym się o tych pseudo studentów. Znajdą po studiach pracę, choć niekoniecznie w wyuczonym zawodzie. Od kilku lat podobno brakuje w Polsce robotników przy budowie dróg. Po prostu już niedługo będziemy mieli najlepiej wykształconą kadrę robotniczą od sypania podsypki pod drogi powiatowe. Rynek zweryfikuje.
Chyba, że nadal będziemy głosować na speców od Irlandii bis czy IV RP, którzy koniecznie chcą walczyć z bezrobociem wśród młodych oraz dofinansowywać wybrane kierunki dla takich
Ja miałem takich kolegów, którzy po bankowości szli pracować do banku jako kasjer za 1500 brutto. Po roku rzucali to w diabły i szli remontować mieszkania. Świetnie zarabiają, tylko teraz się zastanawiają po diabła w takim razie marnowali czas, skoro mogli zacząć to robić 5 lat wcześniej? No i te 5 lat przebujali za publiczne pieniądze.
TanieWino, to co napisałem nie ma w sobie pogardy.
I o to chodzi towarzyszu kravietz, o to chodzi. Nie wszyscy muszą mieć wyższe, bo nie wszyscy mają predyspozycje do tego. To Matrix wmawia ludziom, że muszą mieć dyplomy, aby żyć szczęśliwie i bogato. Bo niby kto prowadzi te wszystkie małe firmy usługowe czy rzemieślnicze i sklepy? Ludzie po studiach? Haha, dobre...
A potem taki magisterek po wyższej szkole gotowania na gazie się
Mechanika i budowa maszyn stoi otwore. Ale jak ktos nie poradzi sobie z majca i fizyka albo przeslizgnie sie ledwo ledwo to niech wie ze dalej jest jeszcze gorzej.
Tutaj wazne jest rozumienie zagadnienia, a nie pamieciowka.
od zeszłego roku studiuję zaocznie i muszę przyznać, że w tym artykule jest sporo prawdy, jestem trochę starszy od reszty ludzi z mojego roku dzięki temu odrobinę inaczej patrzę na świat, kupuję książki, czytam dużo materiałów - ogólnie nie mam sobie nic do zarzucenia w tym temacie, co się zaś tyczy niektórych (nie wszystkich!) "studentów" to momentami wymiękam - wszystko w dupie i jest sporo takich którzy są jeszcze z tego dumni
Awanse naukowe przyznaje się za pracę naukową. Jeżeli ktoś nie awansuje przez pewien zbyt długi okres czasu - znaczy się, że nie jest zbyt aktywny w pracy naukowej. Dlatego uważam, że 30-letni staż to bardzo długo. Miałem zajęcia z profesorem, który doktorat zrobił w '91 roku, a teraz jest szefem całego zakładu historii. I, co trzeba mu przyznać, faktycznie jest jednostką nieprzeciętną.
uważasz, że tytuł profesora należy się za staż? A ilu masz mgr z 50 letnim stażem? Na takie prestiżowe tytuły należy sobie zasłużyć, to powinno (i mam nadzieję, że tak jest nadal) być zarezerwowane dla wyjątkowych jednostek.
"Poziom studiów można bardzo łatwo podnieść, i to bez nakładów finansowych, po prostu (1)wymagając zaliczeń na ocenę z każdego przedmiotu i (2)wprowadzając na studiach stacjonarnych obowiązek chodzenia na wykłady."
1. Wybaczcie, bo nie wiem, studiuję na uczelni technicznej, a artykuł raczej o nich nie opowiada: a niby jak inaczej? Za ładne oczy?
2. Tu się nie zgadzam. Sam olewam wykłady z niektórych przedmiotów, co w żaden sposób nie przekłada się na moje
Obowiązkowe wykłady? Pani doktor chyba się po prostu frustruje, że nikt na prowadzone przez nią zajęcia przychodzić nie chce. Ja tam olewam wykłady które uznaję za niepraktyczne. Po co mam siedzieć w niewygodnym krzesełku o 8 nad ranem jeśli szanowny profesor dość mgliście tłumaczy materiał, który i tak nigdy mi się nie przyda? Zawsze należy przeprowadzić takie rozpoznanie: przejść się raz czy dwa - jeśli się siedzi a i tak nie słucha,
tez jestem na studiach technicznych i coraz czesciej wydaje mi sie ze to zupelnie inny swiat w porownaniu z kierunkami bardziej humanistycznymi czy tez ekonomicznymi, juz nie mowiac o zaocznych studiach ... (ale na zaocznych technicznych tez duzo wymagaja)
pełna zgoda - np ja nie powinienem był studiów skończyć - z prostego powodu - studiowanie nie było dla mnie poznaniem czegoś do głębi, aby był w tym fachowcem, ale zdobyciem papieru, aby móc czegoś nauczyć się w pracy. Jeszcze na pierwszym roku miałem ambicje - ale wyleczyła mnie kasa - na egzaminach miałem tak 3+,4 - średnia poniżej 4 - a ci co uczyli się na egzamin (coś jak na testy
Obowiązkowe wykłady to czysta głupota - ludzie chodzą na nie bo trzeba, w zwiazku z czym zmarnowany czas, który mogliby spedzić w domu czy gdziekolwiek indziej nadrabiają polerując życie towarzyskie. Jesli ktoś by na taki wykład przyszedł czegoś się nauczyć, to cała reszta, która przyszła bo trzeba mu to skutecznie uniemożliwi.
Komentarze (161)
najlepsze
Kiedy przyszły magister nie potrafi napisać trzech zdań bez błędów ortograficznych, kiedy magister nie potrafi napisać prostego e-maila (bo trzeba trochę logiki, myślenia i sformułowania czegoś samemu), to coś po drodze nawaliło. Czy to uczelnia - nie sądzę. To ludzie nie mają ochoty się uczyć. Studiowanie nie polega na tym, że uczelnia wbija do głowy materiał, a na zdobywaniu wiedzy, głównie samemu.
W kontaktach zawodowych
Nie chodzi o jakiekolwiek korporacyjne wzorce. Chodzi o podstawowy poziom komunikacji!
Najlepsi programiści jakich znam mogliby startować w konkursach ortograficznych. Dla nich język polski (czy jakikolwiek inny, którym władają) jest tak samo ważnym językiem jak Java czy C. Kiedy rozmawiam z programistą, który nie potrafi napisać poprawnie jednego zdania po polsku (będąc Polakiem mieszkającym w Polsce od urodzenia), to mam podstawy się zastanawiać, jak zostanie napisane oprogramowanie, którego wykonanie zleciłem.
Gdy
Komentarz usunięty przez moderatora
Chyba, że nadal będziemy głosować na speców od Irlandii bis czy IV RP, którzy koniecznie chcą walczyć z bezrobociem wśród młodych oraz dofinansowywać wybrane kierunki dla takich
I o to chodzi towarzyszu kravietz, o to chodzi. Nie wszyscy muszą mieć wyższe, bo nie wszyscy mają predyspozycje do tego. To Matrix wmawia ludziom, że muszą mieć dyplomy, aby żyć szczęśliwie i bogato. Bo niby kto prowadzi te wszystkie małe firmy usługowe czy rzemieślnicze i sklepy? Ludzie po studiach? Haha, dobre...
A potem taki magisterek po wyższej szkole gotowania na gazie się
Mechanika i budowa maszyn stoi otwore. Ale jak ktos nie poradzi sobie z majca i fizyka albo przeslizgnie sie ledwo ledwo to niech wie ze dalej jest jeszcze gorzej.
Tutaj wazne jest rozumienie zagadnienia, a nie pamieciowka.
"którzy nic nie umią"
Damn, nic a nic?!
Awanse naukowe przyznaje się za pracę naukową. Jeżeli ktoś nie awansuje przez pewien zbyt długi okres czasu - znaczy się, że nie jest zbyt aktywny w pracy naukowej. Dlatego uważam, że 30-letni staż to bardzo długo. Miałem zajęcia z profesorem, który doktorat zrobił w '91 roku, a teraz jest szefem całego zakładu historii. I, co trzeba mu przyznać, faktycznie jest jednostką nieprzeciętną.
1. Wybaczcie, bo nie wiem, studiuję na uczelni technicznej, a artykuł raczej o nich nie opowiada: a niby jak inaczej? Za ładne oczy?
2. Tu się nie zgadzam. Sam olewam wykłady z niektórych przedmiotów, co w żaden sposób nie przekłada się na moje