Ta sytuacja przypomniała mi jak za dzieciaka grałem w trampkarzach. Pojechaliśmy na mecz na jakąś wioskę. Pod koniec meczu prowadziliśmy 2:4. Przeciwnik ostro atakował starając się zdobyć bramkę kontaktową. Podczas jednej z akcji przeciwnika biegłem w stronę swojej bramki. Wyprzedziłem napastnika drużyny przeciwnej. I nadal biegłem. W pewnym momencie poczułem jak gościu potknął się o moje nogi i upadł. Sędzia (na trampkach jest tylko główny, bez liniowych) tego nie widział, bo było
Komentarze (56)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora