TL;DR: znalazłem białko zwierzęce w pistacjach.
Pistacje to jedne z moich ulubionych orzechów. Jedyne co mnie do nich zniechęcało to oczywiście cena ;) Jednak pozwoliłem sobie ostatnio na odrobinkę luksusu i kupiłem w Tesco paczkuszkę 200 g tych orzeszków.
W domu otwarłem paczuszkę, chciałem poczęstować dziewczynę ale okazało się że nic z tego, bo ma uczulenie na orzechy :C No nic, musiałem jeść sam. Wpieprzałem więc jeden po drugim. Jak w transie. Otworzyć skorupkę, zjeść orzeszka. Otworzyć skorupkę, zjeść orzeszka. Monotonię przerwała skorupka, która jakoś inaczej się otworzyła. Moją uwagę przykuły jakieś... białe nitki.
Reszta na zdjęciach.
MORAŁ: patrzcie co jecie. Albo nie patrzcie.
Komentarze (28)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
i pewnie białeczko było chrupiące. Chrupałbym.
Wykopoczta 2.0.
ps. no nareszcie jakis wpis z minusami, test zdany.
Przyroda szuka rozwiązań, ma gotowe magazyny pokarmów zbudowane przez ludzi, gdzie wszystko jest trzymane razem, takie rzeczy sa nie do uniknięcia (albo zbyt duże koszta by były).