A ja postanowiłem zostać jeszcze większym hipsterem i będę szczerze fanbojował Surface Microsoftu. Jakoś lubię zawsze tych na straconej pozycji, więc dodaję do tego Nokię (ale rezygnuję już z AMD bo w PC nie mają już żadnych szans).
Czy tylko mnie zakłuło w oczy "braci z dynastii Jagiellonów"? Władysław Jagiełło był dziadkiem Zygmunta Starego. Innych Jagiellonów na banknotach nie ma.
Określanie czyjejś osobowości na podstawie kto jaki model telefonu posiada jest nie na miejscu i kompletnie idiotyczne.
Każdy ma to czego potrzebuje albo na co go stać i koniec kropka, ale to prawda na forach komórkomanii gimbusy z gimnazjum śmieją się z posiadaczy innych marek telefonów niż te które akurat oni posidają
Fanboye są po obydwu stronach (np taki autor tego artykuliku). W moim mniemaniu to taki człek który nie uznaje logicznych argumentów. Znam tylko jeden z tych systemów drugi znam z pozycji kolegów developerów aplikacji na te urządzenia. I jestem w stanie dyskutować o tym że iOS wcale nie jest taki super jak go malują. Tak samo jak o tym że Android w większości przypadków jest słaby(głównie poprzez platformę sprzętową lub też nieprawidłowe
Głownym objawem fanbojstwa nie jest moim zdaniem nie uznawanie argumentów, a niezrozumiała dla mnie potrzeba udowodnienia innym, że ma się coś lepszego, niż tamci. Nawet, jeśli osoby tamte nic a nic to nie obchodzi. Nie wiem, skąd to się bierze, jakoś nie spotkałem się z tym, żeby np. w knajpie ktoś uparcie zachęcał wszystkich dookoła do spróbowania jego piwa, jednocześnie rozwądząc się nad jego niesamowitymi walorami smakowymi. To tylko w
@Brut_all: Nie do końca są jeszcze fankluby pewnych aut znałem takich co cały dzień i noc mogą gadać o swoim aucie, jakie jest wspaniałe i co w nim jeszcze zrobi. Nie nudzi mu się to nawet po paru latach...
Komentarze (125)
najlepsze
Każdy ma to czego potrzebuje albo na co go stać i koniec kropka, ale to prawda na forach komórkomanii gimbusy z gimnazjum śmieją się z posiadaczy innych marek telefonów niż te które akurat oni posidają
Głownym objawem fanbojstwa nie jest moim zdaniem nie uznawanie argumentów, a niezrozumiała dla mnie potrzeba udowodnienia innym, że ma się coś lepszego, niż tamci. Nawet, jeśli osoby tamte nic a nic to nie obchodzi. Nie wiem, skąd to się bierze, jakoś nie spotkałem się z tym, żeby np. w knajpie ktoś uparcie zachęcał wszystkich dookoła do spróbowania jego piwa, jednocześnie rozwądząc się nad jego niesamowitymi walorami smakowymi. To tylko w