Najpierw dyplom, później praca? Nic bardziej mylnego.
Jesteśmy narodem, który uważa, że papier jest podstawą do wszystkiego – kariery wielu informatyków, programistów, przedstawicieli handlowych temu przeczą. Koniec kultu studiowania?
natematpl z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 196
Komentarze (196)
najlepsze
-możliwość udzielania się w kołach naukowych, robienie ciekawych projektów i uzyskiwanie na nie dofinansowania - dzięki grantowi z uczelni z kumplami wygraliśmy konkurs konstruktorski
-kontakt z przemysłem - mój temat pracy inżynierskiej to zlecenie z dużej korporacji powiązane również z praktykami w tej firmie. Po praktykach dostałem propozycję pracy
-możliwość
do tego poznaje się świetnych wykładowców
owszem, nie ma tu reguły, ale jeśli komuś zależy, to da rade
- pić
- blanty palić
- panny po tyłku klepać
Jeśli ktoś studiuje, po to, żeby więcej wyciągnąć od rodziców, przedłużyć sobie dzieciństwo i żyć balangami w akademikach to nie powinien się później dziwić, że jest bezrobotnym magistrem.
Ale jeśli studia potraktuje się jako dodatek do pracy, który ma na celu samodoskonalenie i ogólny rozwój związany np. z obranym profilem zawodowym to mają one sens. Wydaje mi się, że nie można mówić, że dyplom dziś nie jest nic
Winszuję!
Jednak zauważ jedną rzecz : jesteś raczej ewenementem - w dzisiejszych czasach młodzi nie są w ogóle ciekawi wiedzy, nie mają pojęcia kim chcą być i czego muszą się nauczyć, żeby stać się specjalistą w dziedzinie X czy
@kubawas: dla programisty jest bezsensu, dla kogoś kto chce pracować w ekonomi i finansach chyba nie ma lepszego wyboru - nie każdy chce/może być informatykiem...
Ale widzę po znajomych, że niektórzy na pewno wysoko zaszli.
I jakoś nie kojarzę osób z tej uczelni, które mają problem z pracą albo pracują wyraźnie poniżej
To oznacza, że albo:
1. Pracujesz poza
Studia, to rodzaj szwedzkiego stołu, to NIE JEST ani liceum ani podstawówka, gdzie nauczyciel odwalał za ciebie większość roboty... na studiach, jak sama nazwa wskazuje TY SAM MUSISZ ZDOBYWAĆ WIEDZĘ, czyli? STUDIOWAĆ. Wykładowca jest od tego, aby tylko nakreślić problem, ew. wyjaśnić wątpliwości powstające podczas studiowania. Wykładowca NIE JEST od wkładania wiedzy do twojej głowy...
Więc drogi "studencie", jeśli poszedłeś na informatykę, automatykę, inżynierię etc. tylko dlatego, że "po tym jest kasa i praca", nawet jeśli cię to nie interesuje, a przez pięć lat, zamiast ciężko pracować nad zdobywaniem wiedzy i pierwszego doświadczenia zawodowego (na stażach i praktykach w wakacje), imprezowałeś, chlałeś, ćpałeś na maxa, to teraz miej odrobinę przyzwoitości i nie oskarżaj całego świata o to, żeś sam był głupi i leniwy, bo to jest naprawdę nie fair...
Tutaj
Już widzę jak wszyscy mają zatrudnienie,